[Recenzja] Ten Years After - "Ssssh" (1969)



"Ssssh" to pierwszy album Ten Years After, który został doceniony także po drugiej stronie Atlantyku. Zapewne był to efekt udanego występu grupy na festiwalu Woodstock, który zbiegł się w czasie z premierą longplaya (w sierpniu 1969 roku). Sukces szedł jednak w tym przypadku w parze z artystyczną wartością. "Ssssh" idealnie wpasował się w swój czas. Zespół wrócił tu do swoich bluesowych korzeni (od których oddalił się nieco na wydanym kilka miesięcy wcześniej, także w 1969 roku, "Stonedhenge"), a jednocześnie zabrzmiał ostrzej i ciężej niż kiedykolwiek wcześniej, zbliżając się do zyskującego wówczas coraz większą popularność hard rocka. Ale nie zabrakło tu eksperymentów z innymi stylami - choć tym razem są bardziej przemyślane i nie szkodzą spójności albumu.

Dwa kluczowe punkty albumu to utwory kończące każdą ze stron winylowego wydania. "Good Morning Little Schoolgirl" to porywające opracowanie bluesowego standardu, oryginalnie nagranego przez Sonny'ego Boya Williamsona w 1937 roku. W wersji Ten Years After utwór zyskał hardrockową energię i ciężar, fantastyczny riff, oraz rozbudowaną, improwizowaną część instrumentalną (z popisami Alvina Lee i Leo Lyonsa), ale także rewelacyjną, chwytliwą melodię. To zdecydowanie jeden z najlepszych utworów grupy, a właściwie całego brytyjskiego blues rocka. Równie porywający jest finałowy "I Woke Up This Morning" - ciężki, dwunastotaktowy blues, jakiego nie powstydziliby się w tamtym czasie muzycy Led Zeppelin. Także w tym przypadku porywające popisy muzyków (szczególnie długie solówki Alvina) i świetna melodia, czynią ten utwór wybitnym

A reszta albumu wcale nie zostaje w tyle. Sporą dawkę energii, przebojowości, ciężaru i wirtuozerskich solówek przynoszą także "Stoned Woman" i rozpędzony otwieracz "Bad Scene". Ale, jak wspomniałem we wstępie, longplay zawiera także utwory odmienne stylistycznie. "Two Time Mama" i "The Stomp" mają zdecydowanie więcej wspólnego z "prawdziwym" bluesem - pierwszy w nieco folkowej odmianie, drugi w teksańskiej. Króciutki, niespełna dwuminutowy "I Don't Know That You Don't Know My Name", oparty na brzmieniach akustycznej, to z kolei stricte folkowe nagranie. Wyróżniające się przepiękną partią wokalną Alvina. Balladowo rozpoczyna się również "If You Should Love Me", ale ten utwór stopniowo nabiera coraz większej mocy. W końcu większą rolę odgrywa Chick Churchill, z fantastyczną partią organów. Znów jednak najwięcej uwagi przyciąga Alvin Lee, zarówno ekspresyjną partią wokalną, jak i gitarowymi popisami.

Nie jestem pewien, czy "Ssssh" to najlepszy studyjny album Ten Years After, ale z pewnością najrówniejszy z tych dobrych. Spójny zarówno pod względem stylistycznym (mimo pewnego zróżnicowania), jak i - co ważniejsze - poziomu poszczególnych utworów. Nie ma tu słabych ani średnich kompozycji - są tylko dobre, bardzo dobre i wybitne.

Ocena: 8/10



Ten Years After - "Ssssh" (1969)

1. Bad Scene; 2. Two Time Mama; 3. Stoned Woman; 4. Good Morning Little Schoolgirl; 5. If You Should Love Me; 6. I Don't Know That You Don't Know My Name; 7. The Stomp; 8. I Woke Up This Morning

Skład: Alvin Lee - wokal i gitara; Chick Churchill - instr. klawiszowe; Leo Lyons - bass; Ric Lee - perkusja
Producent: Chris Wright


Komentarze

  1. Najlepsze płyty TYA dopiero przed nami - moim naturalnie zdaniem - choć jak już kiedyś wspomniałem wszystko co nagrali jest zdecydowanie godne uwagi i polecenia. TYA to kawał nieziemskiego grania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024