[Recenzja] The Beatles - "A Hard Day's Night" (1964)



W 1964 roku cały świat już szalał na punkcie Beatlesów. Nic dziwnego, że na fali popularności grupy postanowiono stworzyć film przedstawiający jeden dzień z życia muzyków (fabularnie podkoloryzowany), nakręcony oczywiście z ich udziałem. Chwytliwy tytuł to zasługa Ringo Starra, który wypowiedział te słowa w czasach, gdy grupa wciąż pracowała na swój sukces, grając po kilka koncertów dziennie w hamburskich klubach. Pracowaliśmy całymi dniami, a czasem zdarzało się, że i nocami - mówił perkusista. Któregoś razu, myśląc sobie o tym jaki to był dzień, powiedziałem: "It's been a hard day...", rozejrzałem się w tym momencie i spostrzegłem, że już jest ciemno, więc dodałem: "...'s night". I tak doszliśmy do "A hard day's night".

"A Hard Day's Night" to także tytuł trzeciego albumu zespołu. Wcześniejsze, amerykańskie wydanie z czerwca 1964 roku jest po prostu ścieżką dźwiękową do filmu - złożyło się na nią osiem premierowych kawałków, a także cztery wersje instrumentalne w wykonaniu orkiestry George'a Martina. Na wydaniu europejskim, którego premiera miała miejsce w lipcu, pominięto nagrania orkiestrowe, a ich miejsce zajęło pięć nowych piosenek, niepochodzących z filmu. "A Hard Day's Night" jest wyjątkowym wydawnictwem we wczesnym dorobku zespołu, gdyż trafiły na niego wyłącznie autorskie kompozycje - wszystkie podpisane przez spółkę Lennon/McCartney, choć w rzeczywistości większość z nich to pomysły Johna Lennona. Wyjątek stanowią "And I Love Her", "Can't Buy Me Love" i "Things We Said Today", których pomysłodawcą był Paul McCartney.

Pod względem brzmieniowym wciąż nie ma postępu (szczególnie mocno zestarzały się takie kawałki, jak np. "Tell Me Why", "I'll Cry Instead" i "When I Get Home"). Może jedynie nastrojowa ballada "And I Love Her", wyróżniająca się wykorzystaniem gitary akustycznej i bongosów, wykracza poza ówczesne standardy brzmieniowe w muzyce pop. Za to pod względem kompozytorskim muzycy byli coraz lepsi. Ten album to kopalnia zapadających w pamieć, przebojowych melodii, czego dowodem wspomniany "And I Love Her", singlowe "A Hard Day's Night" i "Can't Buy Me Love" (kolejne numery 1 po obu stronach Atlantyku), bardzo niedoceniony "Things We Said Today", a także "I Should Have Known Better" i świetnie zaśpiewany przez George'a Harrisona "I'm Happy Just to Dance with You".

"A Hard Day's Night" pokazuje, że sukces odniesiony przez The Beatles nie był przypadkiem - zespół naprawdę miał potencjał, który z czasem uczył się coraz lepiej wykorzystywać. Słychać to w coraz lepszych melodycznie kompozycjach i w nietypowej, jak na tamte czasy, aranżacji "And I Love Her". To jednak wciąż tylko bardzo urokliwe, ale zarazem naiwne i archaicznie brzmiące granie. Na postęp w tej dziedzinie trzeba było jeszcze trochę poczekać.

Ocena: 6/10



The Beatles - "A Hard Day's Night" (1964)

US: 1. A Hard Day's Night; 2. Tell Me Why; 3. I'll Cry Instead; 4. I Should Have Known Better (instrumental); 5. I'm Happy Just to Dance with You; 6. And I Love Her (instrumental); 7. I Should Have Known Better; 8. If I Fell; 9. And I Love Her; 10. Ringo's Theme (This Boy) (instrumental); 11. Can't Buy Me Love; 12. A Hard Day's Night (instrumental)

UK: 1. A Hard Day's Night; 2. I Should Have Known Better; 3. If I Fell; 4. I'm Happy Just to Dance with You; 5. And I Love Her; 6. Tell Me Why; 7. Can't Buy Me Love; 8. Any Time at All; 9. I'll Cry Instead; 10. Things We Said Today; 11. When I Get Home; 12. You Can't Do That; 13. I'll Be Back

Skład: John Lennon - wokal, gitara, instr. klawiszowe; Paul McCartney - wokal, gitara basowa, gitara, pianino; George Harrison - gitara, wokal; Ringo Starr - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: George Martin - pianino
Producent: George Martin

Po prawej: okładka wydania amerykańskiego.


Komentarze

  1. Na przestrzeni czasu zmieniłem swoją opinię odnośnie tego albumu na jego zdecydowaną korzyść. Począwszy od pierwszego akordu A Hard Day's Night, a skończywszy na I'll Be Back - porywa. Ilość zawartej tu pozytywnej, młodzieńczej energii, entuzjazmu i pasji jest porażająca. Dla mnie jest to pierwsze wielkie dzieło Beatlesów. Mamy tu wszystko, co w ich wczesnym okresie jest najlepsze. Chwytliwe, niebanalne i oryginalne melodie, cudowne harmonie wokalne i niesamowitą energię. Poziom nie spada ani na moment. Moje ulubione wydawnictwo z okresu Beatlemanii. U mnie jest to dziesiątka :).

    OdpowiedzUsuń
  2. MrEzio
    i u mnie...a nawet wyżej

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)