[Recenzja] The Beatles - "Beatles for Sale" (1964)



Rosnąca popularność, niezliczona ilość zaproszeń do programów telewizyjnych, koncertowe zobowiązania oraz konieczność wydawania dwóch płyt długogrających rocznie - to wszystko sprawiło, że zespół nie mógł poświęcić zbyt wiele czasu na tworzenie nowego materiału. A efekt tego wyraźnie słychać na czwartym wydawnictwie grupy, zatytułowanym "Beatles for Sale". Z braku wystarczającej ilości nowego materiału, muzycy znów musieli wspomóc się przeróbkami. I, jak zwykle (pomijając słynny "Twist and Shout"), nie wyszło z tego nic dobrego. Cudze kompozycje są wykonane bez pomysłu, rażą sztampą ( np. "Rock and Roll Music" Chucka Berry'ego, "Honey Don't" Carla Perkinsa), banałem (np. "Words of Love" Buddy'ego Holly'ego) i archaicznym brzmieniem.

Niestety, równie nijako wypada tym razem zdecydowana większość autorskich kawałków, czego przykładem mdłe melodyjnie "No Reply", "Every Little Thing" lub "I Don't Want to Spoil the Party". Jako tako broni się dość banalny, ale przyjemny i zapadający w pamięć "What You're Doing" oraz urokliwa ballada "I'll Follow the Sun", której potencjał nie został jednak w pełni wykorzystany - kończy się po niespełna dwóch minutach, zanim w ogóle się rozkręci. Jedynym w pełni udanym utworem jest posiadający naprawdę świetną melodię "Eight Days a Week". W Stanach wydano go na singlu i stał się kolejnym wielkim przebojem zespołu, dochodząc na szczyt notowania Billboardu.

Na amerykańskim rynku nie ukazał się natomiast cały "Beatles for Sale". Nie wynikało to jednak z obawy o słabą sprzedaż tak nijakiego materiału, a ze zwykłej pazerności, gdyż kawałki z tej płyty zostały tam rozdzielone na dwa osobne wydawnictwa: "Beatles '65" i "Beatles VI" (które uzupełnił materiał z singli oraz europejskich wersji albumów "A Hard Day's Night" i "Help!"). Zapotrzebowanie na muzykę Beatlesów było jednak tak wielkie, że zarówno "Beatles for Sale", jak i jego amerykańskie odpowiedniki, okazały się ogromnym sukcesem komercyjnym. Inna sprawa, że zespół w tamtym czasie nie miał na rynku żadnej poważnej konkurencji.

Ocena: 4/10



The Beatles - "Beatles for Sale" (1964)

1. No Reply; 2. I'm a Loser; 3. Baby's in Black; 4. Rock'n'Roll Music; 5. I'll Follow the Sun; 6. Mr. Moonlight; 7. Kansas City / Hey-Hey-Hey-Hey!; 8. Eight Days a Week; 9. Words of Love; 10. Honey Don't; 11. Every Little Thing; 12. I Don't Want to Spoil the Party; 13. What You're Doing; 14. Everybody's Trying to Be My Baby

The Beatles - "Beatles '65" (1964)

1. No Reply; 2. I'm a Loser; 3. Baby's in Black; 4. Rock'n'Roll Music; 5. I'll Follow the Sun; 6. Mr. Moonlight; 7. Honey Don't; 8. I'll Be Back; 9. She's a Woman; 10. I Feel Fine; 11. Everybody's Trying to Be My Baby

The Beatles - "Beatles VI" (1965)

1. Kansas City / Hey-Hey-Hey-Hey!; 2. Eight Days a Week; 3. You Like Me Too Much; 4. Bad Boy; 5. I Don't Want to Spoil the Party; 6. Words of Love; 7. What You're Doing; 8. Yes It Is; 9. Dizzy Miss Lizzy; 10. Tell Me What You See; 11. Every Little Thing

Skład: John Lennon - wokal, gitara, instr. klawiszowe; Paul McCartney - wokal, gitara basowa, gitara, instr. klawiszowe; George Harrison - gitara, wokal; Ringo Starr - perkusja i instr. perkusyjne, wokal
Gościnnie: George Martin - pianino
Producent: George Martin


Komentarze

  1. Mnie ten album przypadł do gustu. Nie mam po prostu niechęci do coverów, zwłaszcza kiedy są lepsze od oryginalnych wersji. Lubię posępny klimat zaprezentowanych tutaj kompozycji Lennona. Mostek w No Reply to coś niesamowitego. Podoba mi się umieszczenie go w roli otwieracza. Jest to dla mnie ciekawym zabiegiem. Ich wersja Words of Love jest niesamowita. Stawiam ją na równi z genialnym oryginałem Buddy Holly'ego. Czarująca melodia i magnetyzujące harmonie. Znienawidzony przez wielu Mr. Moonlight robi na mnie wrażenie wokalem Johna i fajną, posępną melodią. Album ten nie zasługuje moim zdaniem na ostatnie miejsce w rankingu ich albumów i ma u mnie mocne 8/10. Na dole takiego zestawienia umieściłbym chyba debiut, bo do With The Beatles się przekonałem i teraz oceniam tę płytę wyżej od pierwszego LP.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostra ta ocena, dla mnie fajna ale zbyt pusta płyta. Niby coś grają ale to wszystko jest takie puste nie taj jak na poprzedniku. Dla mnie to zdecydowany krok wstecz 6/10.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024