[Recenzja] The Doors - "Strange Days" (1967)



Zaledwie cztery miesiące po premierze debiutu, muzycy The Doors ponownie weszli do studia. Oprócz nowych pomysłów, wykorzystali także utwory napisane jeszcze przed nagraniem pierwszego albumu (tym razem cały materiał jest ich autorskim dziełem). Nie znaczy to jednak, że "Strange Days", jak zatytułowano drugi longplay, jest zbiorem odrzutów. Muzykom z łatwością przychodziło w tamtym czasie pisanie dobrych kompozycji i po prostu nie dla wszystkich starczyło miejsca na debiutanckim dziele. Nie bez znaczenia jest też fakt, że przed nagraniem "Strange Days" muzycy dobrze ograli część materiału na koncertach, dzięki czemu mieli możliwość poprawienia wszystkich ewentualnych niedociągnięć. Przełożyło się to także na swobodniejszą atmosferę w studiu.

A tym samym muzycy mogli trochę więcej poeksperymentować. Poza typowymi dla psychodelicznej epoki zabawami z odwracaniem taśmy ("Unhappy Girl", "Horse Latitudes"), mamy tu też jeden z najwcześniejszych przykładów użycia w muzyce rockowej syntezatora Mooga (w utworze tytułowym posłużył do zniekształcania głosu Jima Morissona). Najbardziej eksperymentalnym utworem jest zaledwie półtoraminutowy "Horse Latitudes", wyraźnie inspirowany awangardą - stąd słyszymy tutaj preparowane pianino, elementy muzyki konkretnej, czy wspomniane już manipulowanie taśmą. Wszystkie te dźwięki stanowią akompaniament dla ekspresyjnie recytującego własny wiersz Morrisona.

Ale "Strange Days" to przede wszystkim świetne piosenki - zgrabne, chwytliwe, ale nie popadające w banał. I całkiem zróżnicowane, dzięki czemu nie sposób odczuć znużenia podczas słuchania tego albumu. Dominuje organowa psychodelia (np. utwór tytułowy, "Unhappy Girl"), ale jest też odrobina bluesa ("Love Me Two Times") i rockowego czadu ("My Eyes Have Seen You"). Znalazło się również miejsca na odrobinę wytchnienia w postaci uroczej ballady "You're Lost Little Girl" i lekko podorientalizowanego "I Can't See Your Face in My Mind"). O coraz większym kompozytorskim kunszcie muzyków świadczy jednak przede wszystkim "People Are Strange" - niby prosta piosenka, ale trudno oprzeć się jej urokowi i fantastycznej, niebanalnej melodii.

Najważniejszym utworem jest jednak 11-minutowy finał albumu. "When the Music's Over" to jedyny w swoim rodzaju para-teatralny spektakl, pełen zmian nastroju, zawierający w sobie niemal wszystko, co tak bardzo zachwyca w poprzednich utworach. Co ciekawe, chwytliwy główny motyw został zainspirowany tematem jazzowego przeboju "Watermelon Man" Herbiego Hancocka. Zdecydowanie jest to zakończenie na miarę "The End".

"Strange Days" to nie tylko potwierdzenie talentu muzyków The Doors, ale także świadectwo ich rozwoju i muzycznej dojrzałości. Choć przy pierwszych przesłuchaniach album może się wydawać nieco słabszy od poprzedniego (zapewne przez brak tak kultowych kompozycji, jak "Light My Fire" i "The End"), w rzeczywistości jest po prostu odrobinę mniej przystępny, wymagający większej uwagi i czasu, by go w pełni docenić. 

Ocena: 10/10



The Doors - "Strange Days" (1967)

1. Strange Days; 2. You're Lost Little Girl; 3. Love Me Two Times; 4. Unhappy Girl; 5. Horse Latitudes; 6. Moonlight Drive; 7. People Are Strange; 8. My Eyes Have Seen You; 9. I Can't See Your Face in My Mind; 10. When the Music's Over

Skład: Jim Morrison - wokal, instr. perkusyjne, syntezator (1); Ray Manzarek - instr. klawiszowe, marimba (9), dodatkowy wokal (7); Robby Krieger - gitara; John Densmore - perkusja
Gościnnie: Douglas Lubahn - gitara basowa (1-3,6-9); Paul A. Rothchild - dodatkowy wokal (7); Bruce Botnick - dodatkowy wokal (7)
Producent: Paul A. Rothchild


Komentarze

  1. Bardzo lubię grę basu na tym albumie.
    A tak w ogóle w ciągu kilku miesięcy nagrać dwa epokowe albumy - szacunek. Z resztą 'Strange Says' to tylko 35 min muzyki i... i po prostu wystarczy. Ani jednej zbędnej nuty - arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapytam: ile na stronach bloga jest recenzji ocenionych 10/10?
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawle: pytanie/ogromna prośba - czy nie mógłbyś na głównej stronie ze spisem Twoich recenzji płyt, wprowadzić ocen przy każdym z tytułów? Np. dodając '' (8/10)'' po każdym tytule płyty? Wiem, wiem - byłoby z tym mnóstwo pracy - ale dla ogólnego oglądu wszystko nabrałoby wysokiej przejrzystości.

      Usuń
    2. Nie widzę takiej potrzeby. Ocena to najmniej istotna informacja, bo określa wyłącznie jak bardzo mnie dany album się podoba. Dopiero na podstawie treści recenzji można podjąć decyzję, czy czegoś słuchać samemu. Natomiast obawiam się, że wiele osób patrzy tylko na oceny. Jakby mieli je podane od razu, to nawet nie wchodziliby w dany tekst. A jeśli klikną, żeby sprawdzić ocenę, to jest trochę większa szansa, że jednak tekst też przeczytają.

      A jak tak bardzo chcesz zobaczyć spis moich ocen, to jest tutaj: https://rateyourmusic.com/~RocknRollWillNeverDie
      W zakładce "oceny" jest link do wszystkich ocenionych przeze mnie albumów (jest ich dużo więcej niż zrecenzowanych), a także linki do list albumów z konkretną oceną.

      Usuń
  3. Utwór Moonlight Drive też trzyma poziom? (nie wspomniałeś tylko o tym utworze w recenzji, o pozostałych już tak)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To utwór z tych, które w zasadzie nic nie wnoszą do całości i ich brak nie byłby dla niej jakąś stratą, ale też nie obniżają jej poziomu.

      Usuń
  4. Obok debiutanckiej najlepsza płyta The Doors. When The Music's zawiera repryzy motywu z Light My Fire oraz gitarowych wstawek z The End co dodaje mu smaczku. Moonlight Drive zawiera 3 różne rytmy w każdej z 3 zwrotek, znakomicie umieszczony po ciężkim Horse Latitudes. Uwielbiam ten utwór.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)