[Recenzja] Iron Maiden - "Powerslave" (1984)



Nie będę silił się na oryginalność. Powszechna opinia, że "Powerslave" to przede wszystkim dwa pierwsze i dwa ostatnie utwory, a środkowe cztery są znacznie słabsze, nie wzięła się przecież znikąd. Nie brakuje co prawda fanów, upierających się, że środek albumu (lub chociaż jego fragmenty) jest tak samo dobry, jak reszta, ale tak już jest z fanami - zamiast poznawać nowe rzeczy, wolą katować się w kółko płytami swoich ulubieńców, aż zaczynają lubić nawet te najbardziej niesłuchalne kawałki. Będą się tak męczyć, zamiast odkrywać, jak wiele istnieje na świecie wspaniałej i różnorodnej muzyki, a potem pogodzić z faktem, że taki "Powerslave" to tak naprawdę średni album. Choć, przyznaję, w swojej stylistyce nawet całkiem przyzwoity.

Rozpoczynający całość "Aces High", choć należący do tej lepszej połowy albumu, to dość toporny kawałek w szybkim tempie, z wkurzającym Dickinsonem. Dobra rzecz do rozgrzewania publiczności na koncertach i absolutnie nic poza tym. Ale już taki "2 Minutes to Midnight" to niemalże wzorowy heavymetalowy przebój, z rozpoznawalnym riffem i chwytliwym refrenem. Można by go jednak przyciąć o jakieś... 2 minuty. Naprawdę udana jest natomiast końcówka albumu, z opartym n motorycznym riffie utworze tytułowym, oraz 14-minutowym, majestatycznym "Rime of the Ancient Mariner", w którym zawarto chyba wszystkie typowe dla grupy patenty. Reszta longplaya jest natomiast autentycznie kiepska. Instrumentalny "Losfer Words (Big 'Orra)" i "The Duellists" to po prostu kompletnie nijakie wypełniacze, ale to rozpędzony "Flash of the Blade" i zdający się ciągnąć w nieskończoność "Back in the Village" doprowadzają mnie do irytacji swoją sztampowością i nadmiarem wokalnych górek Dickinsona.

Muzycy Iron Maiden mieli nieprawdopodobny talent, by na każdym albumie zamieszczać zarówno utwory świetne (mimo pewnej dawki infantylizmu), jak i cholernie irytujące kawałki, przy których mam ochotę (tzn. miałem, gdy jeszcze ich słuchałem) zdjąć płytę z talerza gramofonu i wyrzucić ją przez okno jak frisbee. "Powerslave" nie jest tu wyjątkiem.

Ocena: 6/10



Iron Maiden - "Powerslave" (1984)

1. Aces High; 2. 2 Minutes to Midnight; 3. Losfer Words (Big 'Orra); 4. Flash of the Blade; 5. The Duellists; 6. Back in the Village; 7. Powerslave; 8. Rime of the Ancient Mariner

Skład: Bruce Dickinson - wokal; Steve Harris - bass; Dave Murray - gitara; Adrian Smith - gitara; Nicko McBrain - perkusja
Producent: Martin Birch


Komentarze

  1. Najlepszy album zespołu, a zwłaszcza utwór tytułowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się z ktosiem powyżej. Dodam tylko, że argument przeciwko albumowi o pojawiających się "wypełniaczach" jest powtarzany przez recenzentów jak mantra, robią to jeden po drugim, hehe. Jednak odnoszę wrażenie, że to wynika z niewystarczającej ilości odsłuchów tego albumu. Owszem, dwa środkowe utwory nie są tak chwytliwe jak pozostałe przeboje, ale na pewno nie odstają od poziomu płyty. Nie inaczej jest w przypadku instrumentala i "Back In The Village", co nie przeszkadza traktować "Powerslave" jak absolut muzyczny, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Utwór tytułowy to bezczelna zrzynka z "Back street kids" Black Sabbath: https://www.youtube.com/watch?v=t4DPnQ8GDRg

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko tyle że Rime of the Ancient Mariner to być może najwspanialszy kawałek heavy metalu w ogóle. Środkowe utwory z tej płyty nieznacznie odbiegają od początku i końca albumu. Taki Flash of the Blade jest dla mnie świetny, zwłaszcza efektowne partie gitar. Jako całość Powerslave broni się niesamowicie. To czołówka najlepszych płyt grupy i w ogóle gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ja mam minimalnie inny wybór. Pierwsze trzy utwory plus ostatni bardzo dobre. Reszta... no głupio, żeby album heavy metalowy składał się tylko z czterech kawałków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale żeby komuś przeszkadzał tytułowy, to się pierwszy raz spotykam ;) Według mnie to jeden z ich najbardziej słuchalnych kawałków i najlepszy z tego albumu.

      Usuń
    2. Nic mi w nim nie przeszkadza. Ot wypełniacz, jak dla mnie. Wymienione cztery kawałki bardziej mnie absorbują.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)