[Recenzja] Jethro Tull - "War Child" (1974)



Jethro Tull już w pierwszej dekadzie działalności, po serii wzlotów zaliczył upadek. Problemy zaczęły się podczas niefortunnej sesji w Château d'Hérouville, pod koniec 1972 roku, gdy zespół nie był w stanie dokończyć nagrywanego tam albumu. Wkrótce potem zarejestrowano i wydano kontrowersyjny "A Passion Play", który co prawda świetnie się sprzedawał, ale recenzje w prasie były przeważnie bardzo krytyczne, a i dla wielu fanów był to rozczarowujący materiał. Porażką okazała się też trasa koncertowa, gdyż widownia nie była gotowa na występy rozpoczynające się od zagrania nowego albumu w całości i bez żadnych przerw. Był to bez wątpienia ciężki czas dla muzyków, a Ian Anderson rozważał nawet rozwiązanie zespołu. Wkrótce jednak zaangażował się w tworzenie kolejnego ambitnego projektu. Nowej muzyce miał towarzyszyć pełnowymiarowy film. W przedsięwzięcie zaangażowali się nawet ludzie z branży filmowej, na czele z Johnem Cleese'em z Monty Pythona, ale ostatecznie nie udało się go zrealizować. Pozostała sama muzyka, która wypełniła album zatytułowany "War Child".

W przeciwieństwie do poprzedzających go "Thick as a Brick" i "A Passion Play", jest to zbiór niepowiązanych ze sobą kawałków. Znaczna część materiału powstała już wcześniej. Podstawowe ścieżki i partie wokalne do "Skating Away on the Thin Ice of the New Day" i "Only Solitaire" zarejestrowano już podczas pobytu w Château d'Hérouville. Korzenie "Bungle in the Jungle" również sięgają tamtego okresu. Z kolei "Two Fingers" to nowe opracowanie "Lick Your Fingers Clean", kompozycji zarejestrowanej podczas prac nad albumem "Aqualung", ale wówczas niewydanej. Samo sięgnięcie po starsze kompozycje to jeszcze nie dowód na kryzys twórczy Andersona. Niestety, świadczy o tym poziom zawartych tu utworów. Wśród dziesięciu nagrań nie ma ani jednego, które można by postawić obok najciekawszych momentów wcześniejszych longplayów. Trudno w ogóle cokolwiek dobrego o nich napisać.

W większości są to zupełnie niecharakterystyczne, nijakie melodycznie piosenki ("War Child", "Queen and Country", "Ladies", "Sealion", "Only Solitaire", "Two Fingers"). A gdy już pojawia się bardziej wyrazista melodia, to razi kompletnie chaotyczna aranżacja ("Back-Door Angels") lub popowy banał ("Bungle in the Jungle", "The Third Hoorah"), a w najlepszym razie pojawia się wrażenie, że już się ją kiedyś słyszało w wykonaniu tego zespołu. To ostatnie dotyczy "Skating Away on the Thin Ice of the New Day", którego zwrotki spokojnie dałoby się wpleść w "Thick as a Brick". Niemniej jednak jest to najbardziej znośny fragment longplaya, właśnie ze względu na najbardziej tullową melodię i obecność fletu, którego ogólnie nie ma tu zbyt wiele. Istotną rolę w tych nagraniach przeważnie odgrywają strasznie naiwne, quasi-filmowe orkiestracje, nierzadko słychać też akordeon, syntezatory i saksofon.

"War Child" to album już nie tylko kontrowersyjny, jak "A Passion Play", ale całkowity niewypał. Nie mam wątpliwości, że najwięksi wielbiciele Jethro Tull znajdą tu dla siebie więcej ode mnie - dlatego ocena nie jest niższa - nie mniej jednak nie znajduję żadnego powodu, by ten longplay komukolwiek polecać. Nie ma na nim niczego, czego zespół nie zrobił już wcześniej ze znacznie lepszym skutkiem. Trudno zresztą spodziewać się czegoś więcej po wydawnictwie, które w tak dużym stopniu składa się z odrzutów po wcześniejszych sesjach.

Ocena: 4/10



Jethro Tull - "War Child" (1974)

1. War Child; 2. Queen and Country; 3. Ladies; 4. Back-Door Angels; 5. Sealion; 6. Skating Away on the Thin Ice of the New Day; 7. Bungle in the Jungle; 8. Only Solitaire; 9. The Third Hoorah; 10. Two Fingers

Skład: Ian Anderson - wokal, gitara, flet, saksofon; Martin Barre - gitara; Jeffrey Hammond - gitara basowa, kontrabas; Barriemore Barlow - perkusja i instr. perkusyjne; John Evan - instr. klawiszowe, akordeon
Gościnnie: David Palmer - aranżacja orkiestry
Producent: Ian Anderson i Terry Ellis


Komentarze

  1. Faktycznie kiepski album. Największym jego problemem jest to, że jest mało treściwy: motywów dużo, ale ile z nich się zapamiętuje? Ten z "Bungle in the Jungle", czyli jednego z wielu kabaretowych kawałków Andersona, których później w twórczości Jethro przybędzie, "Skating Away...", mało tego. Jeszcze "Sealion" jest nienajgorszy.
    Po wydaniu "A Passion Play" Anderson pożarł się z krytykami i to tak, że stracił uznanie w ich oczach i już go raczej nie odzyskał. Wydaje mi się, że "Warchild" został wydany zbyt szybko po "APP" bez przemyślenia tego materiału. Chyba dało się jednak wycisnąć z tego więcej. Anderson jednak był pracoholikiem, bardzo chciał wydawać co roku, czego efektem nierówność kolejnych płyt (następny jest "Too Old...", który jednak podoba się fanom konwencjonalnego rocka) i problemy zdrowotne muzyka (tu jednak katastrofa przyszła dopiero przy Under Wraps Tour). Pytanie, na ile wpływ na te nagrania miał kryzys małżeński lidera Tull (przy rocku progresywnym często jednak zapomina się, że to też byli ludzie, a nie tylko nośniki określonych poglądów).

    Generalnie:
    + "Bungle in the Jungle", "Skating Away...", "Sealion", "Only Solitaire"
    + brak jakiegoś ewidentnego knota mimo wszystko

    - nijakość albumu
    - aranżacje nieprzegryzające się z konstrukcją utworów
    - brak wpadających w ucho motywów, co dotąd było mocną stroną Tull
    - niewiele w sumie można powiedzieć o grze innych muzyków Tulla
    - zbyt szybkie tempo przygotowywania kolejnych nagrań

    W sumie: 4-5/10, bo to jednak nie jest to dobry album.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024