[Recenzja] Fleetwood Mac - "Greatest Hits" (1971)



Tytuł mówi wszystko. To po prostu składanka największych hitów Fleetwood Mac zarejestrowanych do 1971 roku. A więc głównie w bluesowym okresie, gdy grupą dowodził Peter Green. Jest to jednak pozycja o tyle godna uwagi, że zawiera przede wszystkim utwory wcześniej wydane wyłącznie na singlach, ewentualnie na innych kompilacjach. "Greatest Hits" stanowi zatem doskonałe uzupełnienie pierwszych trzech albumów zespołu. I zdecydowanie nie należy traktować tego wydawnictwa wyłącznie jako suplementu dla największych fanów, gdyż owe niealbumowe przeboje nierzadko okazują się ciekawsze od nagrań, które trafiły na regularne płyty.

Trochę w sumie niepotrzebnie zamieszczono tu cztery utwory znane już ze studyjnych albumów: "Shake Your Moneymaker" z eponimicznego debiutu, "Stop Messin' Round" i "Love That Burns" z "Mr. Wonderful", a także "Rattlesnake Shake" z "Then Played On". Żaden z nich nie był przecież przebojem. Ba, na singlach wydano tylko pierwszy i ostatni, przy czym oba przepadły w notowaniach. Fakt, są to mocne punkty swoich albumów i trudno się do nich przyczepić, choć "Shake Your Moneymaker" trochę odstaje tu stylistycznie i brzmieniowo. Ale dużo bardziej uzasadnione byłoby uwzględnienie nagrań trudniej dostępnych. Europejskich fanów z pewnością ucieszyłaby obecność "Something Inside of Me", który ukazał się tylko na amerykańskim wydawnictwie "English Rose". Niezłym rozwiązaniem byłoby też zamieszczenie stron B singli, np. "World in Harmony" i "The Purple Dancer". Wówczas wartość tej kompilacji byłaby jeszcze większa.

Wartość jednak i tak ma sporą, za sprawą obecności ośmiu singlowych nagrań. Są wśród nich pierwsze, jeszcze umiarkowane przeboje Fleetwood Mac: napisany przez Greena "Black Magic Woman" - energetyczny, świetny melodycznie utwór z bardzo ładnymi partiami gitary, później spory hit w wersji grupy Santana - oraz klasyczna ballada bluesowa "Need Your Love So Bad" z repertuaru Little Williego Johna, wzbogacona stylizowaną na lata 50. orkiestracją. Znalazły się tu również kolejne, już znacznie popularniejsze nagrania. Jak słynny instrumental "Albatross" z uroczymi partiami kilku gitar i subtelną grą sekcji rytmicznej - jedyny numer 1. na brytyjskim notowaniu w całej karierze zespołu. Do 2. miejsca dotarły natomiast dwa kolejne single: "Man of the World", który z początku jest niemal równie subtelny i zgrabny melodycznie, lecz w drugiej połowie nabiera zadziorności, a także znacznie już cięższy, rozpędzony "Oh Well (Part 1)". Zupełnie inny charakter ma wydany na tym samym singlu instrumental "Oh Well (Part 2)", znacznie dłuższy, bardzo klimatyczny utwór o nieco folkowym charakterze, oparty wyłącznie na brzmieniu gitary akustycznej, fletu, wiolonczeli i pianina.

"The Green Manalishi (With the Two Prong Crown)" odniósł już nieco mniejszy sukces od kilku poprzednich singli, dochodząc jedynie do 10. miejsca w Wielkiej Brytanii, ale jest to być może najlepszy utwór w całym repertuarze zespołu, wyróżniający się dość nieoczywistą strukturą, ciężkim brzmieniem i dość posępnym klimatem, choć jednocześnie jest też całkiem chwytliwy. Co ciekawe, kawałek doczekał się później nagrania przez grupę Judas Priest. Jestem ciekaw, jak wyglądałaby dalsza kariera Fleetwood Mac, gdyby zespół kontynuował obrany tu kierunek. Niestety, był to ostatni utwór grupy zarejestrowany z Peterem Greenem przed wyrzuceniem go ze składu z powodu silnego uzależnienia od narkotyków i coraz gorszego stanu psychicznego - podobno chciał, żeby cały zespół oddawał wszystkie swoje dochody potrzebującym. Dopełniający tu repertuaru "Dragonfly" powstał już bez udziału Greena i choć to bardzo przyjemny kawałek - z ładnymi harmoniami wokalnymi i niezłymi partiami gitary - to jednak czegoś już tu brakuje. Singiel nie trafił do notowań. Wkrótce potem ze składu odszedł Jeremy Spencer, a niedługo później jego śladem poszedł Danny Kirwan. Zespół przetrwał, ale całkowicie porzucił bluesa i zwrócił się w stronę popu, odnosząc wielkie sukcesy komercyjne.

Uważać trzeba na kompaktowe reedycje "Greatest Hits", ponieważ niektóre z nich zawierają znacznie zmienioną tracklistę: pominięto utwory "The Green Manalishi", obie części "Oh Well", "Rattlesnake Shake", "Dragonfly" i "Man of the World", zastępując je znacznie mniej ciekawymi kawałkami z dwóch pierwszych albumów oraz stron B singli. W oryginalnej formie składanka ma o wiele więcej sensu, ponieważ stanowi bardzo dobre - choć niewyczerpujące tematu - uzupełnienie podstawowej dyskografii Fleetwood Mac z czasów Petera Greena. A prawdę mówiąc, ten zbiór utworów podoba mi się znacznie bardziej od regularnych albumów grupy, która swoje najlepsze kawałki wydawała na singlach.

Ocena: 9/10



Fleetwood Mac - "Greatest Hits" (1971)

1. The Green Manalishi (With the Two Prong Crown); 2. Oh Well (Part 1); 3. Oh Well (Part 2); 4. Shake Your Moneymaker; 5. Need Your Love So Bad; 6. Rattlesnake Shake; 7. Dragonfly; 8. Black Magic Woman; 9. Albatross; 10. Man of the World; 11. Stop Messin' Round; 12. Love That Burns

Skład: Peter Green - wokal (1,2,5,6,8,10-12), gitara (1-6,8-12), gitara basowa (1), wiolonczela (3), instr. perkusyjne (3); Danny Kirwan - gitara (1,2,6,7,9,10), wokal (7); John McVie - gitara basowa; Mick Fleetwood - perkusja i instr. perkusyjne; Jeremy Spencer - pianino (3), gitara (4), wokal (4)
Gościnnie: Sandra Elsdon - flet (3); Mickey Baker - orkiestracja (5); Christine Perfect - pianino (11,12); Steve Gregory, Dave Howard, John Almond, Roland Vaughan - saksofony (11,12)
Producent: Mike Vernon i Fleetwood Mac


Komentarze

  1. Ta druga wersja tej plyty to inna kompilacja - 'The Pious Bird of Good Omen' z dorzuconymi dodatkowo za koncu: Shake Your Money Maker oraz Love That Burns.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I powinni pozostać przy tamtym tytule i okładce, zamiast tworzyć jakąś dziwną hybrydę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Carme López - "Quintela" (2024)