[Recenzja] Deep Purple - "Made in Europe" (1976)



Album "Come Taste the Band" nie spotkał się dobrym przyjęciem wśród fanów Deep Purple, narzekających na brak w składzie Ritchiego Blackmore'a, co doprowadziło do rozpadu grupy. Na pocieszenie wydano koncertowy album "Made in Europe", skompilowany z fragmentów ostatnich występów zespołu z Blackmore'em. Nagrań dokonano w dniach 4-7 kwietnia 1975 roku w austriackim Grazu, niemieckim Saarbrücken, a także w Paryżu.

"Made in Europe" został zarejestrowany podczas trasy promującej album "Stormbringer", na którym grupa - pod wpływem basisty Glenna Hughesa - zwróciła się w stronę muzyki funkowej. Na żywo pozostali jednak zespołem hardrockowym. Zwłaszcza utwory "Burn" i "Stormbringer" nabrały niesamowitego czadu. Wrażenie robią przede wszystkim pojedynki Blackmore'a i Hughesa. Cały skład daje tu z siebie wszystko, a przecież  nagrań dokonano tuż przed odejściem gitarzysty z grupy (w czasie tych koncertów pierwszy album jego grupy Rainbow był już zarejestrowany i czekał na wydanie). Cały zespół pokazuje swoje umiejętności w bardzo rozbudowanej, siedemnastominutowej wersji "You Fool No One". Całość rozpoczyna się klawiszową solówką Jona Lorda, a kończy perkusyjnym popisem Iana Paice'a, w środku dominuje zaś Ritchie Blackmore (przemycający do swoich popisów fragmenty "Man on the Silver Mountain" i "Still I'm Sad"). Najlepiej wypadają jednak te fragmenty, w których wszyscy instrumentaliści wspólnie improwizują. Nie można też zapomnieć o najlepszym wokalnym duecie Coverdale'a i Hughesa.

Poza tym znalazła się tutaj najlepsza koncertowa wersja "Mistreated", jaką słyszałem. Najlepsza, bo najbliższa idealnego pierwowzoru studyjnego. Tutaj oczywiście wydłużone zostały partie solowe, wpleciono też fragment "Rock Me Baby" z repertuaru B.B. Kinga, ale nie ma wrażenia zbytniego przeciągania. Całości dopełnia "Lady Double Dealer" w wersji nieznacznie wydłużonej od studyjnej, ale zyskującej dzięki mocniejszemu z brzmieniu z wyraźniejszym basem. Mimo wszystko, jest to najmniej ekscytujący fragment albumu. Mam wrażenie, że znalazł się tutaj tylko dlatego, że nie było już miejsca na umieszczenie jakiegoś dłuższego utworu (zespół wykonywał w tamtym czasie także kompozycję "The Gypsy" oraz klasykę z czasów Mark II: "Smoke on the Water", "Space Truckin'" i "Highway Star"; w sumie szkoda, że nie wydano albumu dwupłytowego ze wszystkimi nagraniami).

"Made in Europe" to naprawdę bardzo udany album koncertowy, niewiele ustępujący słynnemu "Made in Japan". Otrzymujemy tutaj to, co najlepszego do zaoferowania miał skład Mark III: fantastyczne duety wokalne Coverdale'a i Hughesa, świetne partie basu tego drugiego, a także starających się nie ustępować młodszym członkom Blackmore'a, Lorda i Paice'a.

Ocena: 8/10




Deep Purple - "Made in Europe" (1976)

1. Burn; 2. Mistreated; 3. Lady Double Dealer; 4. You Fool No One; 5. Stormbringer

Skład: David Coverdale - wokal; Ritchie Blackmore - gitara; Glenn Hughes - gitara basowa i wokal; Jon Lord - instr. klawiszowe; Ian Paice - perkusja
Producent: Deep Purple i Martin Birch


Komentarze

  1. W pełni podzielam zachwyty nad tą płytą. Chyba nie ma drugiego tak genialnego zespołu koncertowego jak Deep Purple. Fenomenem jest to że nagrali dwie ponadczasowe płyty koncertowe z zupełnie innym repertuarem. To po prostu nikomu innemu się nie udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chyba nie ma drugiego tak genialnego zespołu koncertowego jak Deep Purple". Jest. I to nie jeden: The Allman Brothers Band, Cream, Band of Gypsys Hendrixa, Quicksilver Messenger Service, Rory Gallagher, Led Zeppelin, a z innej beczki King Crimson i wczesny Pink Floyd. A to tylko z rockowych...

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024