Posty

[Recenzja] Manuel Göttsching - "E2-E4" (1984)

Obraz
Najsłynniejsze dokonanie Manuela Göttschinga i zarazem jedno z najbardziej wpływowych nagrań w muzyce elektronicznej. Uznawane za prekursorskie dla takich stylów, jak techno czy house, wielokrotnie samplowane i remiksowane, a swego czasu niezwykle popularne w amerykańskich klubach. Co ciekawe, sam twórca początkowo nie przywiązywał większej wagi do tego materiału. Nawet nie planował go publikować. Był to po prostu zapis godzinnej sesji, którą zarejestrował, żeby mieć czego słuchać podczas podróży samolotem. Dopiero gdy trzy lata później Klaus Schulze założył nową wytwórnię i zapytał Göttschinga, czy ma jakiś materiał do wydania, muzyk dał mu taśmę z tym nagraniem. Album został zatytułowany "E2-E4" w nawiązaniu zarówno do popularnego otwarcia szachowego (co dostarczyło inspiracji projektantowi okładki), jak i standardowego stroju gitary (najniższa struna nastrojona na E2, najwyższa na E4), który stosował podczas tej sesji Manuel. Choć materiał został podzielony na dziew

[Recenzja] Wayne Shorter - "Odyssey of Iska" (1971)

Obraz
W latach 70. solowa kariera Wayne'a Shortera drastycznie zwolniła tempo. Saksofonista skupiał się na działalności Weather Report, sporadycznie nagrywając na własny rachunek. Jednym z jego nielicznych solowych wydawnictw z tej dekady jest album "Odyssey of Iska", zarejestrowany tuż przed powstaniem wspomnianego zespołu. Sesja nagraniowa odbyła się 26 sierpnia 1970 roku, w nowojorskim A&R Studios. Oprócz lidera wzięli w niej udział tacy muzycy, jak gitarzysta Gene Bertoncini, basiści Ron Carter i Cecil McBee, perkusiści Billy Hart, Alphonse Mouzon i Frank Cuomo oraz grający na wibrafonie i marimbie David Friedman. "Odyssey of Iska" pod względem stylistycznym stanowi kontynuację poprzedniego w dyskografii Shortera "Super Nova". Saksofonista po raz kolejny zapuszcza się w rejony fusion, wykorzystując doświadczenia zdobyte podczas nagrywania słynnych "In a Silent Way" i "Bitches Brew", ale też podczas późniejszych sesji Milesa

[Recenzja] Joy Division - "Still" (1981)

Obraz
Po sukcesie, który nadszedł po śmierci Iana Curtisa, kolejne wydawnictwa Joy Division były wyłącznie kwestią czasu. Oczywiście, stworzenie nowego materiału nie wchodziło w grę. Ale w archiwach pozostało sporo niewydanych nagrań. I właśnie część z nich wypełnia dwupłytową (w wersji winylowej) kompilację "Still". Ściślej mówiąc, znalazły się tutaj dwa wcześniej wydane - ale nie na regularnych albumach - utwory, siedem wcześniej niepublikowanych, a także dwanaście zarejestrowanych na żywo. Pierwszą płytę wypełniają głównie nagrania studyjne, zarejestrowane pomiędzy październikiem 1978, a styczniem 1980 roku. Choć pochodzą z różnych sesji, styl zespołu jest na tyle charakterystyczny, że tworzą dość spójną całość. Jednak i tak trochę szkoda, że nie zdecydowano się na przedstawienie ich w kolejności chronologicznej. Najstarszym utworem z zestawu jest "Glass", znany już z EPki różnych wykonawców "A Factory Sample". Brzmienie jest tu nieco surowsze, niemal

[Recenzja] Morning Glory - "Morning Glory" (1973)

Obraz
Morning Glory to efemeryczny projekt Johna Surmana. Saksofonista zaprosił do niego innych brytyjskich muzyków jazzowych - puzonistę Malcolma Griffithsa, pianistę Johna Taylora, basistę Chrisa Laurence'a i perkusistę Johna Marshalla (znanego z Soft Machine i Nucleus) - a także norweskiego gitarzystę Terjego Rypdala. 12 marca 1973 roku w kanterberyjskim Marlowe Theatre odbyła się jedyna sesja nagraniowa tego składu. Materiał jeszcze w tym samym roku trafił na eponimiczny album projektu. Słuchając jego zawartości niemal od razu staje się jasne, dlaczego Surman nie sygnował tego albumu własnym nazwiskiem. Saksofonista w tamtym czasie był związany przede wszystkim ze stylistyką freejazzową, tymczasem ten materiał jest wyraźnie inspirowany davisowskim fusion. Słuchać tu podobieństwa i do "In a Silent Way", i "Bitches Brew", i "Jacka Johnsona". W instrumentarium pojawia się elektryczne pianino, klarnet basowy i gitara, której partie nie są bardzo odleg

[Recenzja] National Health - "Of Queues and Cures" (1978)

Obraz
Drugi album National Health powstał już całkowicie bez udziału współzałożyciela grupy, Alana Gowena. Nastąpiła też zmiana na stanowisku basisty - miejsce Neila Murraya, który odszedł do Whitesnake, zajął John Greaves, znany przede wszystkim z Henry Cow. Wyszło zdecydowanie na dobre, gdyż jego sposób gry i muzyczne doświadczenia zdecydowanie bardziej pasowały do tego zespołu. W sesji nagraniowej - odbywającej się w lipcu 1968 roku w Ridge Farm Studio - wzięli udział też liczni goście, w tym rozbudowana sekcja dęta, składająca się ze stałego współpracownika kanterberyjskich grup Jimmy'ego Hastingsa na klarnetach i flecie, trębacza Phila Mintona, puzonisty Paula Niemana i oboisty Keitha Thompsona, ponadto wystąpiła tu ówczesna basistka Henry Cow, Georgie Born - tutaj grająca na wiolonczeli - oraz inny muzyk związany niegdyś z tą grupą, Peter Blegvad, a także perkusjonalista Selwyn Baptiste i basista Rick Biddulph (zastępuje Greavesa we fragmencie "Dreams Wide Awake").

[Recenzja] Oliver Nelson - "The Blues and the Abstract Truth" (1961)

Obraz
Oliver Nelson nie jest może wymieniany wśród najważniejszych i najlepszych saksofonistów, jednak jego album "The Blues and the Abstract Truth" należy do najbardziej cenionych wydawnictw bopowych. Wystarczy zresztą spojrzeć, w jakim składzie został nagrany, by nie mieć żadnych wątpliwości co do jego jakości. Eric Dolphy, Freddie Hubbard, Bill Evans, Paul Chambers i Roy Haynes to muzycy, których nie trzeba przedstawiać, ich nazwiska mówią za siebie same. Dodatkowo, w sesji mającej miejsce 23 lutego 1961 roku w Van Gelder Studio, wziął udział mniej znany George Barrow, grający na saksofonie barytonowym. Jego nazwisko nie znalazło się na froncie okładki, a na albumie nie zagrał żadnej solówki, jednak jego instrument odgrywa ważną rolę w brzmieniu całości. Zawarta tu muzyka jest w pewnym sensie kontynuacją "Kind of Blue" Milesa Davisa czy "Blue Train" Johna Coltrane'a (Chambers grał na obu tych albumach, Evans na pierwszym). Zbliżony jest klimat tych

[Recenzja] John Mayall - "Nobody Told Me" (2019)

Obraz
Można pozazdrościć formy 85-letniemu Johnowi Mayallowi. Muzyk wciąż aktywnie koncertuje i nagrywa nowe albumy. Zaledwie dwa lata temu ukazał się udany "Talk About That", a do sprzedaży właśnie trafia jego następca, "Nobody Told Me" - 36. studyjny longplay w dyskografii ojca brytyjskiego bluesa. W nagraniach wzięła udział sprawdzona sekcja rytmiczna - basista Greg Rzab i perkusista Jay Davenport - a także gitarzysta rytmiczny Billy Watts. Wszystkie solowe partie gitar zostały natomiast wykonane przez mniej lub bardziej znanych gości, jak Joe Bonammasa, Carolyn Wonderland, Larry McCray i Steven Van Zandt, ale także niekojarzących się z bluesem Alexa Lifesona i Todda Rundgrena. "Nobody Told Me" pod względem muzycznym nie przynosi żadnych zaskoczeń. John Mayall po raz kolejny cofa się do swoich korzeni i stylistyki znanej z takich albumów, jak "Blues Breakers", "A Hard Road" czy "Crusade". Pod dostatkiem tutaj typowo blueso