Posty

[Recenzja] Jefferson Airplane - "Crown of Creation" (1968)

[Recenzja] Gov't Mule - "Gov't Mule" (1995)

Obraz
W drugiej połowie lat 90. muzyka rockowa sięgnęła samego dna. Największą popularnością cieszyły się wówczas tak bezwartościowe style, jak post-grunge, pop punk czy nu metal. Starsze zespoły też nie miały wiele do zaoferowania - podczas gdy jedni nagrywali kolejne, coraz słabsze wersje tych samych albumów, inni nieudolnie próbowali dostosować się do nowych trendów. Właśnie w takim okresie przyszło debiutować grupie Gov't Mule. Zespół powstał jako poboczny projekt dwóch członków The Allman Brothers Band - śpiewającego gitarzysty Warrena Haynesa i basisty Allena Woody'ego. Muzycy postanowili stworzyć klasyczne powertrio rockowe, inspirowane takimi grupami, jak Cream, The Jimi Hendrix Experience i Free (ta ostatnia to oczywiście kwartet, ale z trzema instrumentalistami). Składu dopełnił perkusista Matt Abts, z którym Haynes współpracował już pod koniec lat 80., gdy obaj byli członkami  The Dickey Betts Band. Początek albumu jest naprawdę wyśmienity. Po śpiewanej a capella mi

[Recenzja] King Crimson - "Live at the Orpheum" (2015)

Obraz
Król powrócił! W składzie, którego podstawą są muzycy, którzy w 2011 roku - pod szyldem Jakszyk, Fripp and Collins, ale z dopiskiem "A King Crimson ProjeKct" - wydali album "A Scarcity of Miracles". A byli to: gitarzysta Robert Fripp - niekwestionowany lider King Crimson, jedyny stały muzyk zespołu; saksofonista Mel Collins - członek grupy w latach 1970-72, gościnnie występujący także na albumie "Red" (1974); wokalista i gitarzysta Jakko Jakszyk - wcześniej członek zespołu  21st Century Schizoid Band, czyli cover bandu Karmazynowego Króla, stworzonego przez jego byłych muzyków; basista Tony Levin - w zespole od lat 80., z przerwą w okresie albumu "The ConstruKction of Light" (2000); oraz perkusista Gavin Harrison - bardziej znany z Porcupine Tree, ale koncertujący już z King Crimson na trasie z lat 2007-08. Ponadto w składzie znalazło się jeszcze dwóch dodatkowych perkusistów: występujący z grupą od 1994 roku Pat Mastelotto, oraz niezwiązany

[Recenzja] Hopper / Dean / Tippett / Gallivan - "Cruel But Fair" (1977)

Obraz
Mało znany album, będący jednym z najciekawszych przykładów brytyjskiego jazz rocka. W jego nagraniu wzięli udział muzycy z najwyższej półki (przynajmniej pod względem posiadanych umiejętności, bo raczej nie popularności). Basista Hugh Hopper i saksofonista Elton Dean znani są przede wszystkim z grupy Soft Machine. Keith Tippett to wybitny pianista, którego grę można usłyszeć m.in. na kilku wczesnych albumach King Crimson, nagrał też kilka ciekawych płyt z własnym The Keith Tippett Group, jak również był pomysłodawcą projektu Centipede, w którym uczestniczyło ponad pięćdziesięciu muzyków (m.in. członków Soft Machine, King Crimson i Nucleus). Składu dopełnił amerykański perkusista Joe Gallivan (grający także na syntezatorze), mający doświadczenie jazzowe - współpracował m.in. z orkiestrą Gila Evansa i z Donaldem Byrdem. Album "Cruel But Fair" jest kontynuacją jazzowych poszukiwań Soft Machine i The Keith Tippett Group. Muzycy zapuszczają się tutaj w rejony fusion, avant

[Recenzja] Miles Davis - "E.S.P." (1965)

Obraz
Pierwsza połowa lat 60. była dla kwintetu/sekstetu Milesa Davisa okresem nieustannych zmian personalnych. Po odejściu Cannonballa Adderleya i Johna Coltrane'a, przez skład przewinęło się co najmniej pięciu saksofonistów. Pod koniec 1962 roku odeszli natomiast jednocześnie Wynton Kelly, Paul Chambers i Jimmy Cobb. W tym burzliwym okresie zostały zarejestrowane dwa albumy, "Someday My Prince Will Come" i "Seven Steps to Heaven" - oba mało istotne w dyskografii Milesa, w znacznej części składające z przeróbek standardów. Dopiero pod koniec 1964 roku ukształtował się skład, który pozostał stabilny aż do początku 1969 roku, nagrywając w międzyczasie kilka interesujących albumów. Skład ten często bywa nazywany Drugim Wielkim Kwintetem Milesa Davisa (drugim ze względu na chronologię, nie jakość), a poza liderem tworzyli go: Wayne Shorter - uznawany za drugiego najlepszego saksofonistę jazzowego, zaraz po Johnie Coltranie. Aktywny od 1959 roku, gdy zaczął nagry

[Recenzja] Grateful Dead - "Live/Dead" (1969)

Obraz
"Live/Dead" to pierwsze z dosłownie setek koncertowych wydawnictw Grateful Dead. I zarazem najbardziej znane. Dwupłytowy album zawiera materiał zarejestrowany w pierwszym kwartale 1969 roku, w dwóch słynnych salach koncertowych w San Francisco - Fillmore West i Avalon Ballroom. Repertuar w niewielkim stopniu powtarza się ze studyjnymi albumami grupy. A nawet gdy zespół sięga po utwory, które zarejestrował wcześniej w studiu, służą one za punkt wyjścia do długich improwizacji. W takim graniu muzycy sprawdzali się najlepiej. Co udowadnia już rozpoczynający całość "Dark Star", który z niespełna trzyminutowej piosenki (wydanej na niealbumowym singlu) przeobraził się w 23-minutowy jam, pełen fantastycznych popisów solowych, tworzących kwaśny, psychodeliczny klimat. Bardziej zachowawcze jest tutejsze wykonanie "St. Stephen", nieznacznie dłuższe od studyjnej wersji z "Aoxomoxoa", choć i tutaj muzycy nieco pokombinowali w instrumentalnych fragmentac

[Recenzja] Gregg Allman - "Southern Blood" (2017)

Obraz
Gregg Allman w ostatnich latach życia planował nagranie albumu, który składałby się wyłącznie z premierowych kompozycji jego autorstwa. Wydawnictwo miało nosić tytuł "All Compositions By Gregg Allman" i byłoby jego pierwszym longplayem bez cudzych utworów. Niestety, pogarszający się stan zdrowia (od 2012 roku zmagał się z rakiem wątroby, którą przeszczepiono mu dwa lata wcześniej) znacznie utrudniał mu tworzenie i rejestrację materiału. W marcu 2016 roku dał radę wziąć udział w kilkudniowej sesji nagraniowej, podczas której zarejestrował partie wokalne do dziesięciu utworów. Wbrew wcześniejszym zamierzeniom, większość z nich to covery - Gregg wybrał utwory, które najlepiej oddawały jego ówczesny stan i samopoczucie, sięgając m.in. do repertuaru Tima Buckleya, Boba Dylana, Grateful Dead i Muddy'ego Watersa. Allman nie wrócił już nigdy do studia, by dokończyć pracę nad tym materiałem. To, co udało się wtedy zarejestrować, zostało dokończone już bez jego udziału (dodano

[Recenzja] The Mothers of Invention - "Freak Out!" (1966)