[Recenzja] Cactus - "One Way... or Another" (1971)
Zaledwie osiem miesięcy po ukazaniu się debiutanckiego longplaya Cactus, do sklepów trafił jego następca, "One Way... or Another". W międzyczasie nie doszło do żadnych drastycznych zmian - ani w kwestii składu, ani kierunku muzycznego. Jednak muzycy zdążyli się zgrać i w rezultacie stworzyć materiał nieco lepiej przemyślany od chaotycznego debiutu. Kompozycje są trochę bardziej dopracowane, pomimo wciąż surowego brzmienia i dość topornego wykonania. Najsłabszym ogniwem pozostaje warstwa wokalna, choć Rusty Day tym razem stara się śpiewać mniej bełkotliwie. I radzi sobie o wiele lepiej od Tima Bogerta, który nie wiedzieć po co przejął mikrofon w "Rockout Whatever You Feel Like". Sam kawałek nie jest najgorszy, szczególnie dzięki partiom harmonijki, jednak fragmenty wokalne wypadają naprawdę fatalnie. W repertuarze znów nie brakuje sztampowego grania na pograniczu hard rocka i bluesa (np. przeróbka "Long Tall Sally" Little Richarda, "Rock 'n