Posty

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Mr. Wonderful" (1968)

Obraz
Drugi album Fleetwood Mac ukazał się zaledwie pół roku po debiucie. W latach 60. tak częste wydawanie płyt długogrających było normą. Jednak nie dla każdego wykonawcy było to dostatecznie dużo czasu, aby poradzić sobie z utrzymaniem równego poziomu kolejnych wydawnictw. Niestety, zadanie to przerosło także muzyków Fleetwood Mac. Starali się to ukryć za pomocą bogatszych aranżacji - wiele utworów na "Mr. Wonderful" zostało zarejestrowane z sekcją dętą, ponadto większą rolę odgrywają partie pianina, za które odpowiada Christine Perfect (wówczas związana z Chicken Shack, później na stałe dołączyła do Fleetwood Mac; prywatnie zaś została żoną Johna McVie). Niestety, pomimo tego, wyraźnie słychać brak pomysłów. Szczególnie w utworach Jeremy'ego Spencera. Z sześciu kompozycji, w których wystąpił jako wokalista i solowy gitarzysta, aż cztery opierają się na identycznym riffie (autorski "Need Your Love Tonight" oraz przeróbki "Dust My Broom" i "Comin

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Fleetwood Mac" (1968)

Obraz
Nazwa Fleetwood Mac kojarzona jest obecnie przede wszystkim z kilkoma poprockowymi albumami z drugiej połowy lat 70., które odniosły spory sukces komercyjny. Dekadę wcześniej był to zupełnie inny zespół, zarówno pod względem personalnym, jak i stylistycznym. Założony został w 1967 roku przez brytyjskiego gitarzystę Petera Greena, który kilkanaście miesięcy wcześniej zasłynął jako następca Erica Claptona w grupie Bluesbreakers Johna Mayalla, z którą nagrał album "A Hard Road" i kilka singli. To właśnie tam poznał basistę Johna McVie, a także zasugerował liderowi wyrzucenie perkusisty Aynsleya Dunbara (który wyraził swoje rozgoryczenie formując grupę The Aynsley Dunbar Retaliation, co dosłownie znaczy "odwet Aynsleya Dunbara") i ściągnięcie na jego miejsce Micka Fleetwooda, z którym grał już wcześniej. Peterowi tak dobrze współpracowało się z tą sekcją rytmiczną, że zaproponował im stworzenie nowej grupy, a jako dodatkową zachętę postanowił ochrzcić ją nazwą łącz

[Artykuł] Historie okładek: "Born Again" Black Sabbath

Obraz
Tym razem o jednej z najbrzydszych i najgorszych okładek wszech czasów, za którą kryje się interesująca historia powstania... Kiedy ją zobaczyłem, zwymiotowałem - to wyznanie ówczesnego wokalisty Black Sabbath, Iana Gillana. Lider zespołu, gitarzysta Tony Iommi, w swojej autobiografii pisał: Ian nie mógł uwierzyć, kiedy ją zobaczył: "Nie możecie tego zrobić. Nie możecie dać na okładce dziecka z rogami i szponami!". Był nią całkowicie zdegustowany. Podobno ktoś pokazał projekt okładki Donowi Ardenowi [ówczesnemu menadżerowi zespołu], a jemu się to spodobało. Wmawiał ją nam mówiąc: "Ona narobi mnóstwo zamieszania, wzbudzi zainteresowanie, wszyscy będą o tym mówić!". Kiedy ją po raz pierwszy zobaczyłem, byłem w rozterce, ale w końcu się na nią zgodziliśmy . Oryginał. Przygotowanie okładki Don Arden zlecił Steve'owi Joule'owi, projektującemu wówczas okładki na solowe albumy byłego wokalisty Black Sabbath, Ozzy'ego Osbourne'a. Joule, n

[Recenzja] John Mayall & the Bluesbreakers - "A Hard Road" (1967)

Obraz
"A Hard Road" to drugi studyjny album Johna Mayalla i jego Bluesbreakers. Nagrany już bez Erica Claptona - który wspólnie z Jackiem Bruce'em i Gingerem Bakerem stworzył supergrupę Cream -oraz bez perkusisty Hugh Flinta, który odszedł do Savoy Brown. Ich miejsce zajęli jednak równie utalentowani muzycy - Peter Green i Aynsley Dunbar. Green występował wcześniej w rhythm'n'bluesowej grupie Shotgun Express (w skład której wchodzili także inni muzycy, którzy zrobili później spore kariery: wokalista Rod Stewart, perkusista Mick Fleetwood czy przyszły klawiszowiec Camel, Peter Bardens). Dunbar również grywał w różnych amatorskich składach, a niewiele brakowało, by trafił do grupy Jimiego Hendrixa (o tym, że nie został wybrany, zadecydował rzut monetą). W składzie Bluesbreakers pozostał natomiast basista John McVie oraz, oczywiście, sam Mayall. W kilku nagraniach znów wystąpiła sekcja dęta, a w jej składzie znaleźli się grający na poprzednim albumie John Almond i Ala

[Recenzja] John Mayall with Eric Clapton - "Blues Breakers" (1966)

Obraz
John Mayall to niezwykle ważna postać. Uznawany jest za twórcę stylu określanego mianem blues rocka. Co prawda już wcześniej działały w Wielkiej Brytanii rockowe zespoły inspirujące się bluesem - żeby wspomnieć tylko o The Rolling Stones, The Yardbirds czy The Animals - jednak u Mayalla to blues, w swojej zelektryfikowanej odmianie, był podstawą. Same kompozycje, zwłaszcza na jego wczesnych albumach, są oparte na typowo bluesowych rozwiązaniach, lecz wykonane z rockową energią i cięższym brzmieniem. Stylistyka ta szybko znalazła licznych naśladowców. Druga połowa lat 60. ubiegłego wieku to wysyp bluesrockowych grup w rodzaju Cream, Fleetwood Mac, Savoy Brown, Chicken Shack, Ten Years After, Free, Groundhogs, Keef Hartley Band, The Aynsley Dunbar Retaliation czy czerpiącego także z jazzu Colosseum. Co istotne, wiele z nich współtworzyli muzycy, którzy doświadczenie zbierali grając z Mayallem. Ojciec blues rocka zadebiutował w 1965 roku koncertówką "John Mayall Plays John May

[Recenzja] Mike Oldfield - "Five Miles Out" (1982)

Obraz
Na przełomie lat 70.  i 80., Mike Oldfield zmienił formułę swoich płyt. Nie rezygnując całkiem z bardziej rozbudowanych utworów, zaczął coraz częściej nagrywać zwyczajne piosenki. Album "Five Miles Out" przyniósł dwa umiarkowane hity (oba single doszły jedynie do piątej dziesiątki UK Singles Chart, a w Stanach w ogóle nie trafiły do notowania). Na tle wcześniejszej twórczości, "Family Man" i tytułowy "Five Miles Out" wyróżniają się piosenkową budową, mniej złożoną fakturą brzmieniową oraz większym naciskiem na prostą, chwytliwą linię melodyczną. I o ile dotąd partie wokalne, głównie pod postacią wokaliz, były jedynie mało w sumie istotnym dodatkiem do twórczości Oldfielda, tak w tych nagraniach warstwa instrumentalna jest sprowadzana głównie do roli akompaniamentu dla konwencjonalnego śpiewu Maggie Reilly (w kawałku tytułowym słychać też przetworzony wokoderem głos Oldfielda). Innym krótkim utworem jest "Mount Teidi", ale to już w pełni inst

[Artykuł] Historie okładek: "In the Court of the Crimson King" King Crimson

Obraz
Wydany w październiku 1969 roku debiutancki album King Crimson, "In the Court of the Crimson King", wzbudził szok ówczesnych słuchaczy rocka - zarówno zawartą na nim muzyką, jak i za sprawą zdobiącej go okładki. Brytyjski magazyn Disc określił ją nawet "najstraszniejszą okładką roku"... Peter [Sinfield, tekściarz grupy] przyniósł obraz i od razu przypadł nam do gustu - wspominał gitarzysta King Crimson, Robert Fripp, w francuskim magazynie Rock & Folk. Ostatnio zabrałem oryginał z biura EG, ponieważ trzymali go w świetle słonecznym, co oczywiście spowodowałoby jego zniszczenie. Twarz na przodzie okładki to Schizotymik, natomiast wewnątrz znajduje się Karmazynowy Król. Jeśli zakryje się uśmiechnięte usta [króla], wtedy oczy wyrażają nieskończony smutek. Co można dodać? Okładka oddaje muzykę.  Schizotymik i Karmazynowy Król to oczywiście postaci z tekstów utworów z albumu: "21st Century Schizoid Man" i "The Court of the Crimson King".

[Recenzja] Mike Oldfield - "Ommadawn" (1975)

Obraz
Mike Oldfield po raz trzeci nagrał album oparty na tym samym schemacie. "Ommadawn" składa się - przynajmniej według opisu na okładce - jedynie z dwuczęściowej kompozycji tytułowej. Opartej na niewielu motywach, które ulegają nieznacznym przetworzeniom - głównie pod względem brzmieniowym. W tym aspekcie album charakteryzuje się prawdziwym bogactwem. Instrumentarium obejmuje przeróżne gitary akustyczne i elektryczne, harfę, mandolinę, buzuki, bandżo, fortepian, elektryczne organy i syntezatory (na wszystkich tych instrumentach zagrał sam Oldfield), a także northumbryjskie i irlandzkie dudy, flet, fletnię pana, trąbkę i inne dęciaki oraz przeróżne perkusjonalia, głównie afrykańskiego pochodzenia (na tych instrumentach zagrali liczni goście, wśród których znalazło się rodzeństwo Mike'a, Sally i Terry, a także francuski perkusista Pierre Moerlen z grupy Gong). "Ommadawn" przynosi pewien postęp nie tylko w kwestii bogatszego brzmienia. Oldfield od czasu "