[Recenzja] The Beatles - "Beatles for Sale" (1964)
Rosnąca popularność, niezliczona ilość zaproszeń do programów telewizyjnych, koncertowe zobowiązania oraz konieczność wydawania dwóch płyt długogrających rocznie - to wszystko sprawiło, że zespół nie mógł poświęcić zbyt wiele czasu na tworzenie nowego materiału. A efekt tego wyraźnie słychać na czwartym wydawnictwie grupy, zatytułowanym "Beatles for Sale". Z braku wystarczającej ilości nowego materiału, muzycy znów musieli wspomóc się przeróbkami. I, jak zwykle (pomijając słynny "Twist and Shout"), nie wyszło z tego nic dobrego. Cudze kompozycje są wykonane bez pomysłu, rażą sztampą ( np. "Rock and Roll Music" Chucka Berry'ego, "Honey Don't" Carla Perkinsa), banałem (np. "Words of Love" Buddy'ego Holly'ego) i archaicznym brzmieniem. Niestety, równie nijako wypada tym razem zdecydowana większość autorskich kawałków, czego przykładem mdłe melodyjnie "No Reply", "Every Little Thing" lub "I