Posty

Wyświetlam posty z etykietą the smile

[Recenzja] The Smile - "Wall of Eyes" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 26.01-1.02 To jeszcze nie ten moment, gdy można pisać o The Smile bez wspomnienia o Radiohead. Wydany w ostatni piątek drugi album tej pierwszej grupy udowadnia jednak - jeśli ktokolwiek jeszcze w to wątpił po premierze debiutu - że to coś więcej, niż tylko poboczny projekt. W zasadzie nie sądzę, by Thom Yorke i Jonny Greenwood, muzycy stanowiący główną siłę kreatywną obu grup, mieli jeszcze ochotę reanimować ich macierzystą kapelę, o ile nie zmusi ich do tego sytuacja finansowa. W The Smile mają znów pełną swobodę artystyczną, mogą grać co chcą i z kim chcą - np. z bardziej wszechstronnym perkusistą, jakim okazał się dopełniający składu Tom Skinner - a dodatkowy komfort zapewnia brak presji ze strony krytyki oraz publiczności, która od Radiohead oczekiwałaby grania w konkretny sposób lub kolejnych przełomów.  Oczywiście względem The Smile pewne oczekiwania też musiały się pojawić, nie tylko ze względu na zaangażowane nazwiska, ale też wysoko postawioną poprzeczkę debiut

[Recenzja] The Smile - "A Light for Attracting Attention" (2022)

Obraz
Od premiery ostatniego albumu Radiohead, "A Moon Shaped Pool", minęło już sześć lat. I nic nie wskazuje na to, by grupa miała w najbliższym czasie opublikować nowy materiał. Poszczególni muzycy skupiają się na pobocznych projektach, którym nie udawało się zapełnić luki po macierzystym zespole. Aż do teraz. Podczas zeszłorocznego, przeprowadzonego online Glastonbury Festival, jednym z partycypujących wykonawców było tajemnicze trio The Smile. Szybko się okazało, że za projektem stoją Thom Yorke i Jonny Greenwood wraz z bębniarzem afro-jazzowego Sons of Kemet, Tomem Skinnerem. Od początku tego roku muzycy podgrzewali atmosferę licznymi singlami, by w końcu wydać wyczekiwaną płytę długogrającą. "A Light for Attracting Attention", wyprodukowany przez stałego współpracownika Radiohead, Nigela Godricha, wydaje się naturalnym przedłużeniem tamtej grupy. Jednak bez balastu słynnej nazwy oraz ciążących na niej oczekiwań, Yorke i Greenwood zyskali większą swobodę. Co zdecydow