Posty

Wyświetlam posty z etykietą impulse!

[Recenzja] John Coltrane - "Coltrane" (1962)

Obraz
John Coltrane wydawał nowe albumy w zadziwiającym tempie. Dlatego też łatwo niektóre z nich przeoczyć. Taki los spotkać może wydany w 1962 roku longplay "Coltrane" - studyjny debiut najsłynniejszego kwartetu Johna, z nowym basistą Jimmym Garrisonem. W latach 60. prasę muzyczną bardziej obchodziły duety Coltrane'a z Theloniousem Monkiem, Dukiem Ellingtonem i wokalistą Johnnym Hartmanem, a także solowy, bardzo zachowawczy, "komercyjny" album "Ballads". Obecnie natomiast pozostaje on w cieniu wielu innych dzieł saksofonisty. Niestety, bo to naprawdę świetny materiał, stanowiący kolejny krok w rozwoju muzyki Coltrane'a. Otwierający całość "Out of This World" faktycznie brzmi jak nie z tego świata. Utwór płynie nieśpiesznie przez czternaście minut, czarując cudowną melodią i "spirytualnym" nastrojem, budowanym za pomocą hipnotycznego basu, eterycznych klawiszy McCoya i finezyjnych partii Johna, utrzymanych w stylistyce jazzu m

[Recenzja] John Coltrane - "Live at the Village Vanguard" (1962)

Obraz
Po czterech latach solowej kariery i dziewięciu płytach ze studyjnym materiałem, John Coltrane postanowił nagrać album koncertowy. Jak sam przyznawał, tylko na żywo mógł grać z pełną swobodą, ponieważ praca w studiu była zbyt sformalizowana, podlegała wielu regułom i ograniczeniom. Pod okiem producenta Boba Thiele'a (od tamtej pory stałego współpracownika Coltrane'a aż do jego śmierci) zarejestrowano serię czterech występów w nowojorskim klubie Village Vanguard, które odbyły się w dniach 1-3 i 5 listopada 1961 roku. Kwartetowi towarzyszyli wówczas liczni goście, jak Eric Dolphy (w tamtym okresie będący praktycznie piątym członkiem zespołu), kontrabasista Jimmy Garrison (który dosłownie chwilę później na stałe zajął miejsce Reggiego Workmana), perkusista Roy Haynes, a także grający na rożku angielskim i kontrafagocie Garvin Bushell, oraz grający na tamburze Ahmed Abdul-Malik. Niestety, nie wszystkich z nich można usłyszeć na tym albumie. Z prawie pięciu godzin zarejestrowan

[Recenzja] The John Coltrane Quartet - "Africa/Brass" (1961)

Obraz
"Africa/Brass" to wyjątkowy album w dyskografii Johna Coltrane'a. Pierwszy, który zarejestrowano w bigbandowym składzie, z rozbudowaną sekcją dętą, w której pojawiły się takie nietypowe dla jazzu instrumenty, jak waltornia czy eufonium, znane też jako sakshorn barytonowy. W sumie w nagraniach wzięło udział dwudziestu jeden muzyków*. Trane początkowo planował, aby za orkiestrację kompozycji odpowiadał Gil Evans. Kiedy nic z tej współpracy nie wyszło, orkiestracją zajęli się Eric Dolphy - który w tamtym okresie często koncertował z kwartetem saksofonisty lub wspomagał go w studiu, także podczas tej sesji - oraz McCoy Tyner. Materiał nagrano podczas dwóch sesji, które odbyły się 23 maja (dwa dni przed nagraniem albumu "Olé Coltrane") i 7 czerwca 1961 roku. Na oryginalnym wydaniu znalazł się tylko jeden utwór z pierwszej sesji (interpretacja "Greenslaves") oraz dwa z drugiej (kompozycje lidera "Africa" i "Blues Minor"). Pozostałe

[Recenzja] Pharoah Sanders - "Karma" (1969)

Obraz
Pharoah Sanders, po śmierci swojego mentora, Johna Coltrane'a, poświęcił się głównie karierze solowej. Z efektem, który musiał przejść najśmielsze oczekiwania wszystkich krytyków i słuchaczy. Wydany w 1969 roku (blisko dwa lata po śmierci Coltrane'a) album "Karma" to prawdopodobnie największe i najwspanialsze dzieło nurtu zwanego spiritual jazzem, a zarazem jeden z najlepszych albumów w ogóle. Longplay powstał w ciągu zaledwie dwóch jednodniowych sesji nagraniowych, 14 i 19 lutego 1969 roku. Sandersowi towarzyszył rozbudowany skład, obejmujący m.in. pianistę Lonniego Listona Smitha, basistów Rona Cartera i Reggiego Workmana, perkusistę Billy'ego Harta, flecistę Jamesa Spauldinga oraz wokalistę i perkusjonalistę Leona Thomasa. Czyli muzyków z najwyższej półki, których doskonała gra wzbogaciła niezliczone albumy jazzowe. "Karma" składa się z zaledwie dwóch utworów. Zdecydowaną większość albumu stanowi ponadpółgodzinna kompozycja "The Creator

[Recenzja] Alice Coltrane - "Journey in Satchidananda" (1971)

Obraz
Na początku lat 70., Alice Coltrane, poszukując religijnej i duchowej prawdy , poznała hinduskiego guru Swamiego Satchidanandę. Za jego namową, udała się do Indii, gdzie rozwijała swoje zainteresowanie filozofią wschodu oraz hinduizmem, przyjmując nawet nowe imię, Swamini Turiyasangitananda. Doświadczenia te miały istotny wpływ na charakter jej kolejnego albumu, "Journey in Satchidananda", mocno inspirowanego muzyką hinduską. Znaczna część longplaya została zarejestrowana w nowojorskim studiu Alice, podczas jednodniowej sesji, w listopadzie 1970 roku. W nagraniach ponownie wziął udział Pharoah Sanders, a także perkusista Rashied Ali (współpracownik Johna Coltrane'a w jego ostatnich latach życia; grał również na debiucie Alicji, "A Monastic Trio"), basista Cecil McBee (lista muzyków z którymi współpracował jest tak długa, że nawet wymienienie tych najsłynniejszych zajęłoby zbyt wiele miejsca), oraz indyjski muzyk Tulsi, grający na tamburze - instrumencie p

[Recenzja] Pharoah Sanders - "Tauhid" (1967)

Obraz
Pharoah Sanders (właśc. Farrell Sanders) to jeden z najwybitniejszych i najsłynniejszych saksofonistów jazzowych. Doświadczenie zdobywał grając m.in. z Sun Ra, Ornettem Colemanem, Donem Cherrym czy Johnem Coltranem. Szczególnie owocna była współpraca z tym ostatnim, z którym nagrał kilka bardzo cenionych albumów ("Kulu Sé Mama", "Om", "Meditations" i "Ascension"). Jako solista Sanders zadebiutował w 1965 roku albumem "Pharaoh". Jednak to nagrany w listopadzie 1966 roku "Tauhid" jest jego pierwszym istotnym wydawnictwem. W sesji wzięli udział tacy doświadczeni muzycy, jak basista Henry Grimes, perkusista Roger Blank i pianista Dave Burrell - jak zwykle w przypadku jazzowych sidemanów, listy ich osiągnięć są tak imponujące, że wymienienie ich zajęłoby zbyt wiele miejsca - oraz dopiero początkujący, lecz utalentowany gitarzysta Sonny Sharrock , który w przyszłości również miał wiele osiągnąć, zarówno jako sideman, jak i soli

[Recenzja] Alice Coltrane - "Ptah, the El Daoud" (1970)

Obraz
Dotychczas w "jazzowych wtorkach" opisywałem albumy jazzrockowe lub przynajmniej o rock w jakimś stopniu zahaczające. Pora wypłynąć na szersze wody. Wybrałem jeden ze swoich ulubionych jazzowych longplayów - "Ptah, the El Daoud" utalentowanej pianistki i harfistki Alice Coltrane. Profesjonalna kariera Alice (wówczas McLeod) rozpoczęła się na początku lat 60., gdy dołączyła do kwartetu wibrafonisty Terry'ego Gibbsa, z którym nagrała dwa albumy. W tym właśnie okresie poznała Johna Coltrane'a, najsłynniejszego i prawdopodobnie najlepszego saksofonistę jazzowego. W 1966 roku Alice została zarówno żoną Johna, jak i członkinią jego nowego kwintetu. Niestety, już w lipcu 1967 roku John zmarł na raka wątroby. Zrozpaczona wdowa znalazła ukojenie w muzyce. Wkrótce potem zadebiutowała w roli lidera albumem "A Monastic Trio", wydanym w 1968 roku. Najbardziej kreatywny okres w jej karierze rozpoczął się jednak dwa lata później, wraz z trzecim longplayem, c