Posty

Wyświetlam posty z etykietą iggy pop

[Recenzja] Iggy Pop - "Every Loser" (2023)

Obraz
Pierwszy premierowy piątek w nowym roku przyniósł album, o którym będzie się wiele pisać i dyskutować. Jakby nie patrzeć, Iggy Pop to bardzo zasłużony muzyk. Jego dokonania z grupą The Stooges już w latach 60. antycypowały estetykę punk rocka, a solowy debiut "The Idiot" o włos wyprzedził twórców post-punkowych i nowofalowych. Fakt, że ten ostatni powstał przy znacznej pomocy Davida Bowie, który jego nagrywanie prawdopodobnie traktował jako rodzaj próby generalnej przed własną Trylogią Berlińską . Skoro już mowa o Bowiem, to stanowi on przykład artysty, który do końca pozostał kreatywny. W podeszłym wieku, stojąc już jedną nogą w grobie, stworzył jeden ze swoich najbardziej ambitnych albumów. Iggy Pop, rówieśnik Bowiego, nie miał nigdy aspiracji stworzenia dzieła na miarę "Blackstar", ale w ostatnich latach udawało mu się utrzymać nienajgorszy poziom, publikując dojrzałe albumy "Post Pop Depression" i "Free". Na "Every Loser" obiera inn

[Recenzja] Iggy Pop - "Lust for Life" (1977)

Obraz
Identycznie, jak w przypadku "The Idiot", w powstawanie kolejnego albumu Iggy'ego Popa mocno zaangażował się David Bowie. Brytyjski artysta znalazł czas pomiędzy pracą nad swoimi dwoma wielkimi dziełami, "Low" i "'Heroes'", by wspomóc Amerykanina w jego solowej karierze. Zaraz po zakończeniu nagrań na "Low" zebrał zespół, z którym Pop mógł wyruszyć na światową trasę promującą "The Idiot". Znalazł się w nim gitarzysta Ricky Gardiner, wcześniej członek Beggars Opera, a także znani ze współpracy z Toddem Rundgrenem bracia Sales, basista Tony i perkusista Hunt. Bowie osobiście zasiadł za klawiszami. Zaraz po zakończeniu koncertów kwintet udał się do berlińskiego Hansa Studio, celem przygotowania nowego materiału. Prace tym razem nie przebiegały pod dyktando Bowiego. Pop poczuł się zdecydowanie pewniej w roli lidera. Samodzielnie napisał wszystkie teksty, a także muzykę do kawałka "Sixteen". Nalegał też, aby w komponowa

[Recenzja] Iggy Pop - "The Idiot" (1977)

Obraz
Zanim zajmę się opisem tzw. Berlinskiej Trylogii Davida Bowie, warto poświęcić chwilę albumowi, który tak naprawdę zapoczątkował ten cykl, choć w jego skład oficjalnie nie wchodzi. Mowa oczywiście o "The Idiot", solowym debiucie Iggy'ego Popa, byłego frontmana prekursorskiej kapeli proto-punkowej The Stooges. Znajomość Bowiego i Popa sięga września 1971 roku. Pierwszy z nich był wówczas tuż przed nagraniem swojego przełomowego albumu "The Rise and Fall of Ziggy Stardust", natomiast kariera drugiego praktycznie legła w gruzach. Ekscesy członków The Stooges, związane z nadużywaniem narkotyków, doprowadziły do utraty kontraktu i rozwiązania zespołu. Pop podniósł się z dna dzięki pomocy Bowiego, który załatwił mu nowy management i wytwórnię, a następnie wystąpił w roli producenta na albumie "Raw Power" reaktywowanego The Stooges. Jednak już po kilku miesiącach wszystko znów się posypało, a Pop trafił na odwyk. Bowie był ponoć jednym z niewielu znajomych, k