Posty

Wyświetlam posty z etykietą hawkwind

[Recenzja] Hawkwind - "Warrior on the Edge of Time" (1975)

Obraz
To już tradycja: kolejny album i kolejna zmiana składu. Tym razem szeregi Hawkwind opuścił odpowiedzialny za brzmienia elektroniczne Del Dettmar. Nie szukano dla niego następcy, bo już wcześniej część partii klawiszowych wykonywali Dave Brock i Simon House. Do składu dodano za to drugiego perkusistę, Alana Powella. W tworzeniu "Warrior on the Edge of Time" gościnnie uczestniczył także Michael Moorcock, brytyjski autor powieści fantasy i science fiction, który napisał kilka tekstów, a część z nich także wyrecytował. Była to jednocześnie ostatnia sesja z udziałem Lemmy'ego. Basista został wyrzucony ze składu podczas trasy promującej ten album. Przesądziło o tym zatrzymanie go na kanadyjskiej granicy z proszkiem przypominającym heroinę (w rzeczywistości była to amfetamina - w tamtym czasie dozwolona w Kanadzie), przez co nie mógł uczestniczyć w części koncertów. Ale już wcześniej dochodziło do różnych konfliktów. Lemmy i Dettmar ćpali inne substancje niż reszta zespołu,

[Recenzja] Hawkwind - "Hall of the Mountain Grill" (1974)

Obraz
Po doskonałym podsumowaniu dotychczasowych dokonań koncertówką "Space Ritual", grupa Hawkwind zabrała się do pracy nad nowym materiałem. W międzyczasie ze składu odszedł odpowiedzialny za elektroniczne efekty dźwiękowe Michael Davies, lepiej znany pod pseudonimem Dik Mik. Jego miejsce zajął Simon House, były członek właśnie rozwiązanego High Tide. Choć nowy muzyk nie miał szczególnie dużego udziału w procesie komponowania, jego wkład w ostateczny kształt albumu jest nieoceniony. Jego partie na syntezatorze, melotronie i skrzypcach znacznie urozmaiciły brzmienie zespołu oraz nadały mu trochę bardziej progresywnego charakteru. Wydawnictwo zostało zatytułowane "Hall of the Mountain Grill", nawiązując do słynnej kompozycji "W grocie Króla Gór" (org. "In the Hall of the Mountain King") Edvarda Griega, ale też do ulubionej kawiarni muzyków, The Mountain Grill. Dwa spośród dziewięciu zamieszczonych tutaj utworów zostały zarejestrowane na żywo, w

[Recenzja] Hawkwind - "Space Ritual" (1973)

Obraz
Wcale nie rzadko się zdarza, że najlepszym wydawnictwem danego wykonawcy jest album koncertowy. Tak też jest w przypadku Hawkwind i "Space Ritual". Koncerty tego zespołu w latach 70 były prawdziwym audio-wizualnym przedstawieniem, z istotną rolą świateł oraz udziałem tancerek, w tym występującą przeważnie nago Stacią. Krążą też legendy na temat tego, jak to techniczni musieli przytrzymywać naćpanych muzyków, aby trzymali się w pionie. Na albumie jest, oczywiście, tylko muzyka. Ale broni się ona samodzielnie. W tamtym czasie zespół prezentował na scenie program składający się przede wszystkim z utworów pochodzących najnowszego wówczas albumu "Doremi Fasol Latido" (pomijano jedynie "The Watcher" i "One Change") oraz trzech premierowych kompozycji ("Born to Go", "Orgone Accumulator", "Upside Down"), tylko jednego starszego kawałka ("Master of the Universe" z "X in Search of Space"), a także pr

[Recenzja] Hawkwind - "Doremi Fasol Latido" (1972)

Obraz
#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki Opisywanie dorobku Hawkwind zakończyłem jakiś czas temu na dwóch pierwszych albumach. Mogło to prowadzić do przekonania, że zespół nie nagrał już później nic godnego uwagi. W rzeczywistości, tych najlepszych albumów jeszcze nie zrecenzowałem. Po prostu skupiłem się na innych, moim zdaniem ciekawszych, wykonawcach. Hawkwind nie zalicza się do moich ulubionych przedstawicieli kosmicznego rocka, który w wykonaniu tej grupy brzmi bardzo topornie i surowo. Zdecydowanie preferuję bardziej finezyjne i lepiej - a przynajmniej bardziej kreatywnie - zagrane dokonania Gong, Ash Ra Tempel, Tangerine Dream czy wczesnego Pink Floyd. Hawkwind to natomiast taki space rock dla wielbicieli hard rocka, kładący nacisk przede wszystkim na gitarowy czad, a dopiero później na kosmiczny klimat, budowany za pomocą bardzo prostych środków - riffowych repetycji i świergotu syntezatorów. Na "Doremi Fasol Latido", trzecim albumie w dyskografii zespo

[Recenzja] Hawkwind - "X in Search of Space" (1971)

Obraz
Na drugim albumie Hawkwind wszystko zmierza we właściwym kierunku. Zespół, w nieco odświeżonym składzie (m.in. z nowym basistą Davidem Andersonem, wcześniej członkiem krautrockowego Amon Düül II), dopracował swój własny styl, którego głównymi elementami są psychodeliczno-kosmiczny klimat, hipnotyzująca monotonia i swobodne, jamowe struktury utworów, ale też surowe brzmienie, a wręcz pewna toporność. Rozpoczynający longplay, niemal szesnastominutowy "You Shouldn't Do That" to kwintesencja Hawkwind. Ten utrzymany w szybkim tempie, fantastyczny jam zawiera wszystkie wspomniane wyżej elementy, a ponadto charakteryzuje go rockowa zadziorność, elektroniczne ozdobniki i długie popisy solowe muzyków. Bardzo fajnie wypadają też krótsze utwory: nieco oniryczny "You Know You're Only Dreaming", rozpędzony, zdominowany przez gitarowo-basowe popisy "Master of the Universe" (jeden z najpopularniejszych kawałków grupy, stały punkt koncertów) oraz najbardzie

[Recenzja] Hawkwind - "Hawkwind" (1970)

Obraz
Hawkwind? Ach, to ten zespół, w którym grał Lemmy . Obawiam się, ze wiele osób kojarzy tę brytyjską grupę wyłącznie z faktem, że przez jej skład przewinął się późniejszy założyciel Motörhead. O Hawkwind warto pamiętać jednak z innych powodów. Jest to jeden z najważniejszych - obok Pink Floyd i Gong - przedstawicieli tzw. space rocka, jak również bardzo wpływowy zespół, którym inspirowali się tak różni wykonawcy, jak np. Sex Pistols, Ministry czy Monster Magnet. Zespół jest wciąż aktywny (z tylko jednym muzykiem grającym od samego początku - śpiewającym gitarzystą Davem Brockiem) i ma już na koncie ponad trzydzieści albumów długogrających. Tak naprawdę warto jednak znać tylko twórczość z lat 70., zwłaszcza ich pierwszej połowy. Później muzyka zespołu stawała się coraz nudniejsza i bardziej wtórna (a najgorszy okres przypadł na lata 80., gdy Brock próbował odświeżyć brzmienie poprzez wprowadzenie elementów heavy metalu i... muzyki disco). Debiutancki album Hawkwind, wydany w 1970