[Recenzja] Queen - "Sheer Heart Attack" (1974)
"Sheer Heart Attack" ukazał się zaledwie osiem miesięcy (co do dnia) po poprzednim studyjnym albumie Queen. Najwyraźniej muzycy chcieli jak najszybciej zdyskontować sukces "Queen II" i promującego go singla "Seven Seas of Rhye". Nie zważając przy tym na takie drobnostki , jak brak wystarczającej ilości nowego materiału czy pobyt Briana Maya w szpitalu. Wiele utworów zostało nagrane prawie w całości przed jego przybyciem do studia - partie gitary rytmicznej zagrał John Deacon, zostawiono tylko miejsce na solówki. Z brakiem repertuaru też jakoś sobie poradzono - część utworów powstała w studiu, kilka innych wygrzebano z archiwum. Ten cały pośpiech odbił się jednak na jakości i spójności albumu. "Sheer Heart Attack" to zbiór trzynastu krótkich, eklektycznych piosenek. Nad niektórymi z nich muzycy powinni spędzić zdecydowanie więcej czasu. Najjaskrawszy przykład to trio "Tenement Funster", "Flick of the Wrist" i "Lil