[Recenzja] Chico Freeman - "The Outside Within" (1981)
Można polemizować, który album Chico Freemana zasługuje na tytuł tego najlepszego. "The Outside Within" to jeden z najbardziej prawdopodobnych zwycięzców w takim ewentualnym sporze. I mój osobisty faworyt. Album stanowi potwierdzenie instrumentalnego oraz kompozytorskiego kunsztu tego nieco zapomnianego saksofonisty, wspieranego tu przez trzech innych mocarzy: pianistę Johna Hicksa, basistę Cecila McBee oraz bębniarza Jacka DeJohnette'a. Materiał musiał swoje odczekać, zanim trafił do odbiorców - nagrania odbyły się w 1978 roku, a płytowa premiera dopiero w 1981. Za to, w przeciwieństwie do wielu innych wydawnictw na labelu India Navigation, doczekał się kompaktowych wznowień i obecności w streamingu. Przy okazji poprawiono jedną z nielicznych wad oryginału, czyli kolejność utworów. W przypadku pierwotnego wydania winylowego ograniczenia czasowe tego formatu wymusiły umieszczenie na jednej stronie najdłuższej, blisko dwudziestominutowej kompozycji "Undercurrent"