[Recenzja] Tim Hecker - "No Highs" (2023)

Tim Hecker - No Highs


Nie często się zdarza, by jakiś album zachwycił mnie już od pierwszych sekund dziewiczego odsłuchu i trzymał w tym zachwycie do samego końca. A potem przy kolejnych przesłuchaniach wciąż robił wielkie wrażenie czy wręcz odsłaniał przed sobą kolejne warstwy. Takim wydawnictwem, katowanym przeze mnie w ostatnich dniach - swoją premierę miał w ostatni piątek - okazuje się "No Highs", najnowsze dzieło Tima Heckera. Pochodzący z Kanady muzyk to jeden z najzdolniejszych producentów XXI wieku, związany z kultową, zasłużoną szczególnie dla ambientu, niezależną wytwórnią Kranky. Mnie urzekł przede wszystkim swoim poprzednim tandemem płyt, "Kayoko" (2018) i "Anoyo" (2019), łączących nowoczesną elektronikę z elementami japońskiej muzyki dworskiej gagaku, której początki sięgają X wieku. Powszechne uznanie Kanadyjczykowi przyniosły jednak jego wcześniejsze, ambientowe dokonania, jak "Harmony in Ultraviolet" (2006), "Ravedeath, 1972" (2011) i "Virgins" (2013).

Na "No Highs" Hecker rezygnuje z silnych nawiązań do niezachodnich tradycji muzycznych. To przede wszystkim nowoczesny ambient, z elementami muzyki elektroakustycznej, drone'u, post-minimalizmu oraz współczesnej wersji progresywnej elektroniki. Poszczególne utwory, płynnie przechodzące w siebie nawzajem, tworzą tutaj większą, 50-minutową formę. To spójna pod względem estetyki, klimatu czy brzmienia, a zarazem dość zróżnicowana wewnętrznie całość. Wbrew tytułowi, zdarzają się wzloty wybijające ponad inne fragmenty. Takim jest na pewno otwieracz "Monotony", przez znaczną część oparty na jednostajnym pulsie, stanowiącym tło dla wielowarstwowych ambientowych pejzaży o wręcz symfonicznym rozmachu, pełnych niepokojących zgrzytów, ale też wyłaniającej się spod nich zwiewnej melodii. Jest w tym coś monumentalnego i onirycznego zarazem. Ciekawie wypada tez rozwinięcie tego tematu, "Monotony II", gdzie elektronicznemu pulsowi towarzyszy przede wszystkim nastrojowa partia saksofonu Colina Stetsona, stopniowo ulegająca coraz wiekszemu zniekształceniu, aż ginie w drone'owych szumach. Przetworzone, lecz dające się rozpoznać dźwięki saksofonu, a czasem też gitary, pojawiają się także w innych utworach, ale nigdzie aż tak prominentnie. Na podobnej zasadzie, co obie odsłony "Monotony", oparte na energetycznym rytmicznym pulsie, zostały zbudowane również "Lotus Light" oraz "Anxiety", oba należące do najbardziej wyrazistych momentów płyty. Pozostałe utwory są już bardziej subtelne i w zasadzie pozbawione rytmu. Być może najładniejszych z nich  jest "In your Mind", z początku raczej niepozorny i oszczędny, ale z mocniejszymi akcentami w drugiej połowie. "Pulse Depression" wyróżnia się z kolei naprawdę gęstą i sugestywną atmosferą, które wybrzmiewa niezwykle mocno, jak na tak krótkie nagranie.

Najnowsze dzieło Heckera to jeden z najlepszych ambientów, jakie miałem okazję poznać, z niezwykle bogatymi fakturami, pełnym intrygujących brzmień i chyba nade wszystko znakomicie wykreowanym klimatem. "No Highs" to, obok "Does Spring Hide Its Joy" Kali Malone, jak dotąd najmocniejsza w tym roku pozycja pod względem atmosfery, autentycznie niepokojącej czy wręcz depresyjnej, mogąca być idealną ścieżką dźwiękową końca świata.

Ocena: 8/10

Nominacja do płyt roku 2023



Tim Hecker - "No Highs" (2023)

1. Monotony; 2. Glissalia; 3. Total Garbage; 4. Lotus Light; 5. Winter Cop; 6. In your Mind; 7. Monotony II; 8. Pulse Depression; 9. Anxiety; 10. Sense Suppression; 11. Living Spa Water

Skład: Tim Hecker - elektronika; Colin Stetson - saksofon
Producent: Tim Hecker


Komentarze

  1. Bardzo dobra płyta, świetnie współgra z aktualną pogodą. U mnie na razie 8/10

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Soft Machine - "Fifth" (1972)