[Recenzja] Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi - "Trzy siostry" (2022)

Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi - Trzy siostry


Trudno uwierzyć, że materiał na to wydawnictwo powstał już w zeszłym roku. Okładka zdaje się nawiązywać do wojny w Ukrainie, a w połączeniu z fragmentem jednego z tekstów - zainspirowanym sztuką Antoniego Czechowa - brzmiącym Trzy siostry lecą do Moskwy, nabiera bardzo dosłownego znaczenia. I zaskakująco koresponduje z trwającą właśnie kontrofensywą Ukrainy. Sama muzyka też nieźle pasuje do obecnej sytuacji geopolitycznej. Chociaż działający już od kilku lat projekt Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi tworzą muzycy na co dzień związani ze sceną blackmetalową - udzielający się w takich zespołach, jak Furia, Odraza czy Gruzja - to zawartość EP "Trzy siostry" wpisuje się w estetykę zimnofalową. Tego typu klimat doskonale odzwierciedlał niegdyś nastroje z czasów zimnej wojny. Czemu więc nie miałby się sprawdzić teraz, gdy stosunki na linii Wschód-Zachód znów uległy, eufemistycznie mówiąc, ochłodzeniu, a do tego stoimy właśnie u progu kryzysu związanego z brakiem surowców energetycznych i groźbą bardzo trudnej zimy?

Tytuł "Trzy siostry" został wybrany ze względu na liczbę stworzonych utworów, jednak okazał się także drogowskazem dla ich warstwy tekstowej. EP zawiera tylko trzy nagrania, których czas trwania mieści się w przedziale od pięciu do ośmiu minut, co razem daje niemal dwadzieścia minut muzyki. "Pierwsza siostra" intrygująco łączy zimne brzmienie syntezatorów, gitary basowej oraz automatu perkusyjnego z całkiem taneczną rytmiką. Ciekawie wypada też warstwa wokalna, z kilkoma dość niekonwencjonalnymi głosami - są tu nawet jakby cerkiewne chóry. "Druga siostra jest nimi wszystkimi" jeszcze silniej zdradza te wschodnie wpływy, a to za sprawą wplecenia cytatów z tradycyjnej rosyjskiej pieśni o Teodorze Tyronie - śpiewanych w oryginalnym języku. Muzycznie to najdłuższe na płycie nagranie idzie jeszcze dalej w taneczne rejony, jednocześnie zachowując ten chłodny, przygnębiający czy wręcz dekadencki nastrój. Ostatnie nagranie "Raz, dwa, trzy siostry" momentami wypada bardziej konwencjonalnie, niemal jak jakieś zapomniane polskie nagranie post-punkowe z lat 80., tylko z dobrą produkcją. Wciąż jednak jest tu ta zimna atmosfera oraz ciekawe podejście do wokali.

"Trzy siostry" zdają się potwierdzać moją tezę, że wśród metalowych muzyków to właśnie ci, którzy zaczynali od blacku, najczęściej potrafią wyjść ze swojej niszy i zaproponować coś bardziej kreatywnego. Na najnowszym wydawnictwie Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów udało się przyjemnie odświeżyć estetykę zimnej fali, która sama w sobie wydaje się bardzo dobrym wyborem na dzisiejsze czasy. Nie pogardziłbym kontynuacją już w postaci albumu długogrającego.

Ocena: 7/10



Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi - "Trzy siostry" (2022)

1. Pierwsza siostra; 2. Druga siostra jest nimi wszystkimi; 3. Raz, dwa, trzy siostry 

Skład: Kamil "Sars" Staszałek - instrumenty; Mateusz "Stawrogin" Maryjka - wokal; Dominik Gac - wokal; Paweł F. - wokal
Producent: -


Komentarze

  1. Wredne czepialstwo z mojej strony, ale robię to, bo jestem wielkim fanem Czechowa. W polskiej tradycji literackiej istnieje utrwalona forma jego imienia Antoni (Antoniego Czechowa). Anton oczywiście jest zgodnym z oryginalnym rosyjskim zapisem, ale brzmi sztucznie- to tak jakbyśmy mówili: królowa Elizabeth.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycja spolszczania obcych imion i nazwisk (czy innych nazw własnych) raczej odeszła do przeszłości. Wyjątkiem są tu właśnie imiona monarchów, bo tu jest to tak głęboko zakorzenione, że oryginalna pisownia faktycznie brzmiałaby nienaturalnie, choć nie byłaby niepoprawna. W innych przypadkach raczej stosuje się zamiennie obie formy, dziś coraz częściej oryginalne. Co do Czechowa, to na okładkach polskich wydań jego dzieł spotyka się zarówno imię Anton, jak i Antoni.

      Usuń
    2. Co najbardziej polecasz Czechowa? Może wstyd się przyznać, ale cała jego twórczość jest mi obca. Korzystając z okazji spytam (chyba nie było takiego pytania) jaką literaturę Pawle preferujesz? Co czytasz najczęściej?

      Usuń
    3. Na pewno po "Trzy siostry" warto sięgnąć, ale z pewnością bardziej wyczerpującej odpowiedzi udzieli Ci okechukwu. Ja ogólnie nie mam za bardzo czasu na literaturę, więc raczej nie posiadam sprecyzowanego gustu. Dawniej czytałem głównie kryminały i książki o muzyce, natomiast teraz uzupełniam domową bibliotekę o różne dzieła światowej literatury z nadzieją, że znajdę na nie w końcu czas. W tym roku jedynie odświeżyłem "Rok 1984" i "Folwark zwierzęcy" Orwella, a w kolejce czekają m.in. Kafka i Dostojewski.

      Usuń
    4. SojerTriceps - absolutnie nie polecam dramatów Czechowa do czytania początkującym, bo można się zrazić do jego twórczości. Trzeba zacząć od oglądania. W ogóle sztuki najlepiej oglądać, ale są dramaturdzy, których również wspaniale się czyta (np. Goldoni, Gogol, Durrenmatt, Stoppard). Czechow do nich nie należy - zwłaszcza jeśli ktoś nie zna w ogóle jego twórczości. Ponieważ tzw. "akcja" u niego rozwija się leniwie, na dramaturgiczne kulminacje trzeba długo czekać, a jedną z najbardziej urzekających rzeczy w jego dramatach jest niepowtarzalny klimat życia rosyjskiej szlachty na prowincji na przełomie XIX/XX wieku (ludzi, którzy popadają w marzycielską chandrę, egzystencjalną apatię, tocząc długie rozmowy o sensie i bezsensie życia - typowo rosyjska przypadłość , tzw. obłomowszczyzna), no to najlepiej to zobaczyć. Dopiero w odpowiedniej scenografii i z dobrymi aktorami sztuki Czechowa naprawdę zachwycają. Na początek - aby wejść w czechowoski świat - polecam "Wujaszka Wanię" w reżyserii Kutza - Teatr TV z 94 z Segdą, Fryczem i Bińczyckim (powinien być dostępny na Youtubie) oraz doskonały rosyjski film na podstawie sztuki "Płatonow" Czechowa - pt. "Niedokończomy utwór na pianolę". Jest to swobodniejsza adaptacja (ale z idealnie oddanym czechowowskim klimatem) - z 1977 r. (dostępny w bardzo dobrej jakości na CDA z polskim lektorem).
      Natomiast do czytania na początek - zdecydowanie opowiadania. Jest bardzo dużo rożnych wydań - nowelki są najczęściej krótkie, dowcipne i liryczne zarazem - polecam na zacząć od "Śmierci urzędnika".

      Usuń
    5. Oczywiście jeśli pochodzisz z miasta, w którym funkcjonuje teatr i akurat grają sztukę Czechowa, to będzie jeszcze lepsze niż Teatr TV i film. Wszystkie klasyczne sztuki Czechowa operują podobnymi środkami wyrazu, więc nie ma aż takiego znaczenia, na którą akurat się wybierzesz. Mój prywatny ranking to 1. Wujaszek Wania 2 Wiśniowy Sad 3 Płatonow 4 Trzy Siostry 5 Mewa, ale różnice są naprawdę niewielkie i wiele zależy od inscenizacji - Mewa w dobrym wykonaniu (jest takie w Teatrze TV z Joanną Szczepkowską, jest też amerykańska wersja filmowa sprzed paru lat - ale okropna!) może być znacznie lepsza niż przeciętny Wiśniowy Sad. Inny charakter mają jednoaktówki np. Jubileusz- o wiele lżejsze niż te "kanoniczne" dramaty, typowo komediowe. Zwykle wystawia się je w bloku - np. 2 jednoaktówki w jednym spektaklu.

      Usuń
  2. Zgoda - ostatnio coraz częściej odchodzi się od tych form, co uważam za najzupełniej głupie. Oczywiście nie chodzi o spolszczanie na siłę wszystkich imion (i np. mówienie Stefan King, byłoby to kuriozum), ale utrzymanie tych, które po prostu znajdują się w kanonie językowym polskiej tradycji. "Trzy siostry " Antoniego Czechowa to jest po prostu klasyczna fraza. Podobnie jest z Szekspirem. Pisze się coraz częściej Shakespeare. Ale równie głupie rzeczy robi się w masowej zmianie przyimków w konstrukcjach z nazwami państw: w Ukrainie, w Litwie, do Ukrainy itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany w języku to proces naturalny, nieunikniony i raczej neutralny, a pewnie nierzadko pozytywny. Te spolszczenia miały sens w czasach, kiedy niewielki procent społeczeństwa znał obce języki. W dobie powszechnej globalizacji i coraz lepszej znajomości innych języków ten sens traci, a wręcz może prowadzić do różnych nieporozumień.

      Usuń
  3. Myślę, że w wielu wypadkach (bo oczywiście trudno generalizować) jest dokładnie odwrotnie. To nie świadomość językowa ale nieświadomość powoduje stosowanie różnych mechanicznych kalek z języka angielskiego. Przykład Czechowa nie jest wyrazisty, bo Anton i Antoni brzmią podobnie. Ale np. Szostakowicz jest nagminnie zmieniany na Shostakovich i to wcale nie wynika ze znajomości języków. Zresztą znajomość rosyjskiego czy francuskiego zanika w stosunku co było choćby przed 100 laty. Coraz lepsza znajomość dotyczy wyłącznie angielskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - mam na myśli ostatnie dwa zdania - ale ten sam trend dotyczy innych krajów. Nie musimy już znać rosyjskiego czy francuskiego, żeby porozumieć się z Rosjanami i Francuzami. Wystarczy do tego język angielski. M.in. dlatego zanika tworzenie polskich odpowiedników nazwisk.

      Faktycznie dziwnie wygląda posługiwanie się angielskim zapisem rosyjskich nazwisk podczas pisania po polsku. Ale Anton to nie jest taki przypadek.

      Usuń
  4. Z Antonem jest sprawa taka, że jeśli faktycznie zmiana polskiego silnie zakorzenionego uzusu ma być ukłonem w stronę oryginalnej rosyjskiej formy, no to musi pojawić się z tzw. otczestwem. Czyli Anton Pawłowicz Czechow. Wtedy to jest oryginalna forma rosyjska, bo otczestwo jest u Rosjan równie integralną częścią nazwy osoby jak imię i nazwisko. To podobnie jak z Leninem. Jest utrwalony uzus Włodzimierz Lenin. Abstrahując od tego, że jest to przydomek, a nie nazwisko (no, ale funkcjonujące wszędzie), to Władimir Lenin zabrzmi źle - ni to po rosyjsku ni to po polsku. Natomiast Władimir Ilicz Lenin, no to jest OK - po rosyjsku. Podobnie źle brzmi Anton Czechow (bez otczestwa). To bardzo scholastyczna dyskusja, na temat ilości diabłów na końcu szpilik, ale kocham rosyjską literaturę (Lenina nie!), znam nieźle język, więc stąd ta czepliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniłem na Antoniego, skoro jest to dla Ciebie takie rażące i może być dla innych czytających. Ale obstawiam przy tym, że forma Anton Czechow nie jest błędna, skoro różne wydawnictwa w ten sposób podają autora na okładkach polskich wydań.

      Usuń
  5. "Trzy siostry" zdają się potwierdzać moją tezę, że wśród metalowych muzyków to właśnie ci, którzy zaczynali od blacku, najczęściej potrafią wyjść ze swojej niszy i zaproponować coś bardziej kreatywnego.

    No nie wiem. Przejście z blacku w electro-nowofalowe ejtisy to nie jest aż taka niezwykła stylistyczna wolta. Moim zdaniem to raczej pokazuje, że black metal mało oferuje pod względem rozwoju. Takie zespoły (albo solo projekty) ponagrywają sobie trochę płyt, które brzmią jakby cięli drewno w wilgotnej piwnicy, a potem im się nudzi i zmieniają styl na coś zupełnie innego. Death metalowiec może latami siedzieć z gitarą i wymyślać szybsze i bardziej skomplikowane riffy.

    Aleście się zapętli w grammar narodowy socjalizm :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście może nie być najlepszy przykład ze względu na całkowite odejście od metalu. Tego typu zjawisko - zmiana stylistyki - wydaje się jednak bardziej powszechne w przypadku blacku niż innych odmian metalu, co może świadczyć o większej otwartości jego przedstawicieli. A są też zespoły w rodzaju Oranssi Pazuzu czy Ashenspire, które nie odchodzą całkiem od korzeni bm, ale dodają tam niemetalowe inspiracje. Albo cały nurt blackgaze, czyli fuzja z shoegaze'em.

      Usuń
  6. Paweł, nie chodziło mi nawet o to, żebyś zmieniał. Po prostu chciałem zwrócić uwagę na pewien problem (prawda, że marginalny, ale ciekawy). Zobaczcie, jak ten uzus językowy funkcjonuje np. w nazwach klubów. Mówimy Inter Mediolan (a nie poprawnie z włoska Inter Milano), ale już AC Milan (a nie AC Mediolan). Czy ktoś w Polsce mówi Bayern München? No przecież, że nie, bo choć jest to zgodne z oryginalną nazwą klubu, to po prostu brzmi sztucznie. Ale już Paris Saint Germain czy As Roma funkcjonują w oryginalnych wersjach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Polish Jazz Quartet - "Polish Jazz Quartet" (1965)

[Recenzja] Soft Machine - "Fifth" (1972)