[Recenzja] Fire! - "The Hands" (2018)



Rok 2018 na razie nie zapowiada się ciekawie pod względem płytowych premier, lecz przyniósł już jedno bardzo interesujące wydawnictwo. Jest nim wydany niemal równo miesiąc temu album "The Hands" szwedzkiego tria Fire!. Zespół powstał blisko dekadę temu z inicjatywy saksofonisty Matsa Gustafssona - jednego z najbardziej zapracowanych muzyków w branży, zaangażowanego w dziesiątki projektów i współpracującego z niezliczonymi artystami, głównie ze świata jazzu, choć czasem też rocka (wspomagał chociażby Sonic Youth). Od samego początku towarzyszy mu sekcja rytmiczna składająca się z basisty Johana Berthlinga i perkusisty Andreasa Werliina. Trio wydało dotąd sześć albumów studyjnych (wliczając najnowszy), a także trzy kolejne pod szyldem Fire! Orchestra, na których towarzyszy mu mocno rozbudowany skład. Stylistycznie zespół porusza się w rejonach fusion, jazz rocka i free jazzu z domieszką noise'u, psychodelii i elementów krautrocka - wymieszanych w różnych proporcach, w zależności od albumu.

Na "The Hands" muzycy postawili przede wszystkim na brudne, surowe brzmienie. Ciężka gra sekcji rytmicznej, z przesterowanym basem, budzi skojarzenia ze stoner metalem, a towarzyszą jej przeszywające, ostre dźwięki różnych saksofonów (tenorowego, barytonowego i basowego), wyraźnie zahaczające o estetykę free (tu i ówdzie brzmienie dopełniane jest jeszcze elektronicznymi szumami). Jak rewelacyjny dało to efekt, można przekonać się już w otwierającym album utworze tytułowym, napędzanym energetyczną grą perkusisty, z porywającym basowym riffem i drapieżnymi, lecz całkiem melodyjnymi solówkami saksofonu. Albo w "To Shave the Leaves. In Red. In Black.", w którym zespół dla odmiany maksymalnie zwalnia tempo - sekcja gra niemal doommetalowo, co świetnie współgra z posępnymi partiami saksofonu. Transowa monotonia i ciężki klimat tego utworu zwalają z nóg. Bardzo fajnie wypadają też pozostałe utwory łączące stonerowy czad sekcji rytmicznej z freejazzowymi odlotami saksofonu, czyli "When Her Lips Collapsed" i "Up and Down". Są tu także utwory o odmiennym charakterze - "Washing Your Heart in Filth", oparty na egzotycznie brzmiących perkusjonaliach, oraz "Touches Me With the Tips of Wonder" i "I Guard Her to Rest. Declaring Silence.", zagrane bardziej subtelne, niemalże akustycznie (nie licząc cichego elektronicznego skwierczenia). Całość trwa niespełna 37 minut, więc nie sposób odczuć znużenia - zwłaszcza, że cały czas dzieją się tu same ciekawe rzeczy.

"The Hands" udowadnia, że fuzja jazzu i rocka w XXI wieku wciąż może brzmieć świeżo i ekscytująco. Fantastyczny album. Polecam wszystkim, którzy nie boją się nowych muzycznych doznań.

Ocena: 8/10



Fire! - "The Hands" (2018)

1. The Hands; 2. When Her Lips Collapsed; 3. Touches Me With the Tips of Wonder; 4. Washing Your Heart in Filth; 5. Up and Down; 6. To Shave the Leaves. In Red. In Black.; 7. I Guard Her to Rest. Declaring Silence.

Skład: Mats Gustafsson - saksofon, elektronika; Johan Berthling - gitara basowa, kontrabas; Andreas Werliin - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Fire!


Komentarze

  1. Fire!, podobnie jak Zorn to taki trochę free jazz dla metalistów. Jeżeli kogoś nawet takie granie nie zachęci do sensownej muzyki, to chyba nie ma dla niego ratunku ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)