[Recenzja] King Gizzard & the Lizard Wizard - "Murder of the Universe" (2017)



Najnowszy album King Gizzard and the Lizard Wizard wywołuje raczej mieszane odczucia. Słychać, że muzycy wciąż mają mnóstwo pomysłów, ale chyba niepotrzebnie od razu je wszystkie realizują. Na "Flying Microtonal Banana" udało im się uzyskać doskonałe proporcje między wpadającymi w ucho melodiami, a eksperymentalnym - jak na retro rock - podejściem. Tymczasem na "Murder of the Universe" wszystko wydaje się zanadto przekombinowane, na czym cierpi przede wszystkim warstwa melodyczna.

Album składa się z 21 ścieżek, jednak de facto mamy tutaj do czynienia z trzema kilkunastominutowymi utworami ("rozdziałami"), składającymi się z kilku części. Całkiem dobrze wypada "Chapter 1: The Tale of the Altered Beast", najbliższy poprzedniego albumu. Utrzymany w szybkim tempie, transowy, oparty na mikrotonowej skali, nadającej orientalnego charakteru, a także - czy też przede wszystkim - całkiem niezły melodycznie. Dodatkowo, pojawiają się tutaj wolniejsze fragmenty z recytacjami (w wykonaniu australijskiej piosenkarki Leah Senior), które wprowadzają pewien powiew świeżości. Niestety, całość trwa prawie dwadzieścia minut, a dzieje się w tym czasie stosunkowo niewiele, większość to repetycje. Dwa pozostałe, około 13-minutowe "rozdziały" zostały zbudowane na tym samym patencie przeplatania melodyjnych fragmentów z recytacjami, a choć dzieje się w nich więcej, to w większości są to niekoniecznie potrzebne udziwnienia. Do tego zdecydowanie mniej wyraziste są melodie. W pewnym momencie to wszystko robi się to prostu nużące i męczące.

Moja ocena "Murder of the Universe" z każdym kolejnym przesłuchaniem spadała. Przy pierwszym przesłuchaniu album wydawał się bardzo intrygujący. Przy kolejnym zacząłem dostrzegać, że całość jest zbyt przekombinowana, udziwniona na siłę, by ukryć miałkość samych kompozycji. W końcu zawarta tutaj muzyka zaczęła mnie irytować... Po następcy bardzo dobrego "Flying Microtonal Banana" spodziewałem się znacznie więcej. Lepszych melodii, ciekawszych eksperymentów i lepiej zachowanych proporcji między tymi dwoma elementami. Muzycy narzucili sobie chyba zbyt szybkie tempo wydawania kolejnych albumów. Mam nadzieję, że jednak zwolnią i kolejne płyty będą bardziej przemyślane i dopracowane.

Ocena: 6/10



King Gizzard & the Lizard Wizard - "Murder of the Universe" (2017)

Chapter 1: The Tale of the Altered Beast: 1. A New World; 2. Altered Beast I; 3. Alter Me I; 4. Altered Beast II; 5. Alter Me II; 6. Altered Beast III; 7. Alter Me III; 8. Altered Beast IV; 9. Life / Death; Chapter 2: The Lord of Lightning vs. Balrog: 10. Some Context; 11. The Reticent Raconteur; 12. The Lord of Lightning; 13. The Balrog; 14. The Floating Fire; 15. The Acrid Corpse; Chapter 3: Han-Tyumi and the Murder of the Universe: 16. Welcome to an Altered Future; 17. Digital Black; 18. Han-Tyumi the Confused Cyborg; 19. Soy-Protein Munt Machine; 20. Vomit Coffin; 21. Murder of the Universe

Skład: Stu Mackenzie - wokal, gitara, gitara basowa, instr. klawiszowe; Cook Craig - gitara; Ambrose Kenny Smith - instr. klawiszowe, harmonijka; Joey Walker - instr. klawiszowe; Lucas Skinner - gitara basowa; Michael Cavanagh - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Leah Senior - recytacje (1-9,11-15)
Producent: Stu Mackenzie


Komentarze

  1. No cóż, chyba Twój komentarz o równie ciekawym następcy "Flying Microtonal Banana" jest już nieaktualny :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było po pierwszym odsłuchu ;)

      Usuń
    2. Tak też myślałem. Dobry album poznaje się po tym, że zyskuje z czasem, a nie odwrotnie.

      Usuń
    3. Albo po tym, że dobre pierwsze wrażenie nie okazuje się mylne ;)

      Usuń
  2. Dając tu kolejny komentarz po niecałych 4 latach od poprzednich muszę stwierdzić, że ja akurat poznałem się na tym dziele od pierwszego przesłuchania. Strasznie to przekombinowane i niedopracowane. O ile pierwszy rozdział był całkiem dobry, tak pozostałe dwa nudne i irytujące.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten album to tak naprawdę "Nonagon Infinity" z gadającą panią/robotem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024