[Recenzja] The Beatles - "Revolver" (1966)
Przełomowym momentem w historii The Beatles był występ w San Francisco, 29 sierpnia 1966 roku. Jak się później okazało - ostatni, jaki dał zespół (nie licząc słynnego występu na dachu siedziby Apple). Muzycy od pewnego czasu przestali czerpać radość z grania na żywo, jednak czarę goryczy przepełnił występ w St. Louis, 21 sierpnia. Grupa grała wówczas na otwartym powietrzu w trakcie ulewnego deszczu, ryzykując porażenie prądem z instrumentów. Dziś taka decyzja może wydawać się niezrozumiała. Już przecież niedługo później pojawili się tacy wykonawcy, jak Cream czy The Jimi Hendrix Experience, dzięki którym występy na żywo stały się równie ważne, a może nawet ważniejsze, co wydawnictwa studyjne. Jednak Beatlesi, jako najsłynniejszy zespół świata, mogli sobie pozwolić na wszystko. Decyzja ta miała też pozytywne skutki. Muzycy w końcu mieli wystarczająco dużo czasu na tworzenie nowych kompozycji i pracę w studiu. A ponieważ nie ograniczała ich już konieczność odtwarzania swoich u