[Recenzja] Scorpions - "Savage Amusement" (1988)
"Savage Amusement" to album, który nawet wśród wielbicieli poprzednich wydawnictw Scorpions nie cieszy się uznaniem. Zespół poszedł jeszcze dalej w stronę komercji i nagrał album po prostu poprockowy, czy też może raczej AOR-owy. Brzmienie jest jeszcze bardziej wygładzone, plastikowe. Produkcja w stylu Bon Jovi pasuje do charakteru samych kompozycji, które są jak zwykle sztampowe, kiczowate i naiwne. Pierwsze trzy kawałki - "Don't Stop at the Top", "Rhythm of Love" i "Passion Rules the Game" - jakoś jeszcze się bronią, dzięki chwytliwym, choć banalnym melodiom. Zaraz potem pojawia się jednak kuriozalny, wręcz dyskotekowy "Media Overkill". A później następuje seria kompletnie nijakich kawałków, zakończona okropnie przesłodzoną balladą "Believe in Love". Co ciekawe muzyka do tego ostatniego została napisana już dekadę wcześniej, w tym samym czasie, co album "Taken By Force". To, a także czteroletnia przerwa