Skala ocen

W recenzjach staram się przedstawić nie tylko własne opinie, ale także obiektywne wady i zalety danego albumu, natomiast oceny tych płyt pokazują już wyłącznie mój subiektywny stosunek do danego dzieła muzycznego.

Wszystkie recenzowane na tej stronie albumy są oceniane w dziesięciostopniowej skali. Poszczególne oceny można podzielić na cztery główne grupy.

Oceny entuzjastyczne (8-10) dostają wydawnictwa, które chciałbym polecić każdemu, bez względu na jego muzyczny gust. Zwykle są to albumy należące do kanonu swojego gatunku, istotne z obiektywnych powodów (np. nowatorskie, wpływowe itd.), pokazujące duży kunszt kompozytorski, aranżacyjny i/lub wykonawczy występujących artystów. Subiektywnie nie słyszę na nich istotnych wad, natomiast te, o których wspominam w treści recenzji, nie odbierają mi przyjemności ze słuchania. Często i chętnie wracam do takich albumów, o ile nie znam ich jeszcze na pamięć. Różnice pomiędzy ocenami 8, 9 i 10 sprowadzają się zwykle do moich subiektywnych wrażeń. Zdarza się jednak, że podwyższam notę ze względu na bardzo duże walory artystyczne, rzadziej za użytkowe.

Oceny pozytywne (6-7) są przeznaczone dla albumów, które poleciłbym każdemu wielbicielowi danego wykonawcy lub reprezentowanego stylu. Zazwyczaj nie są to płyty, do których sam mam ochotę wracać, jednak słuchanie ich dostarcza mi pewnej przyjemności. Zwykle posiadają pewne walory artystyczne, a przynajmniej rozrywkowe. Jeżeli album jest utrzymany na mniej więcej równym poziomie przez cały lub większość czasu trwania, zwiększa się jego szansa na ocenę 7. W przeciwnym razie, gdy do części utworów mam poważniejsze - oparte na subiektywnym odbiorze lub obiektywnych przesłankach - zarzuty, wystawiam raczej 6.

Oceny ambiwalentne (4-5) daję albumom, które moim zdaniem mogą spodobać się wielbicielom danego wykonawcy lub stylu, ale sam nie znajduję żadnych powodów, by do nich wracać, ponieważ nie wywołują we mnie pozytywnych emocji jako całość. Zdarza się jednak, że pojedyncze utwory lub pewne elementy robią na mnie pozytywne wrażenie, ale stanowią one stosunkowo niewielką część repertuaru. Obecność takich nagrań jest przesłanką do przyznania oceny 5, a ich brak - 4. Takie płyty prawie zawsze posiadają pewne obiektywne walory użytkowe, rzadziej artystyczne, ale nie mają one większego wpływu na mój subiektywny odbiór.

Oceny negatywne (1-3) są zarezerwowane dla albumów, których nie poleciłbym absolutnie nikomu, kto podziela moje muzyczne podglądy, a sam mam nadzieję już nigdy więcej ich nie usłyszeć. Nie znajduję tu żadnych walorów artystycznych, ale mogą być obecne pewne wartości użytkowe. Mój subiektywny odbiór jest wyłącznie negatywny. Ocenę 3 zwykle daję albumom, które po prostu mnie nużą i/lub uważam za niewnoszące absolutnie nic do muzyki. 2 oznacza płyty wywołujące bardziej nieprzyjemne odczucia, a 1 to te, które uważam za kompletnie niesłuchalne.

Jeżeli w danej recenzji ocena nie została wystarczająco uargumentowana, to znaczy, że wpłynęły na nią głównie subiektywne, nie do końca dające się sprecyzować wrażenia. Wówczas wyjaśnienia należy szukać w powyższym opisie poszczególnych ocen. 

Co wpływa na ocenę dzieła muzycznego?

Oprawa graficzna albumów i teksty utworów nie mają wpływu na moje oceny, nawet jeśli wspominam o tych kwestiach w treści recenzji, ponieważ nie są to elementy muzyczne. Słowa można zamienić na inne, które da się tak samo zaśpiewać i w ogóle nie wpłynie to na warstwę muzyczną utworu - jego melodię, harmonię, rytm, brzmienie, strukturę, itd. Tym bardziej okładka nie jest elementem dzieła muzycznego, choć może je udanie dopełniać. Na ocenę może natomiast mieć wpływ brzmienie, jeśli jest tak złe, że odbiera przyjemność ze słuchania. W drugą stronę to już nie dzieła, ponieważ nawet najlepsza produkcja nie podniesie wartości kompozycji, aranżacji czy wykonania - co najwyżej pozwoli je bardziej docenić, jeśli same w sobie faktycznie na to zasługują.

Czy oceny płyt mogą być obiektywne?

Ocenianie dzieł muzycznych zawsze jest subiektywne. Na indywidualną ocenę danego recenzenta mogą wpływać różne obiektywne czynniki, jednak będą one miały różne przełożenie na ocenę w zależności od indywidualnych preferencji, wiedzy czy osłuchania osoby piszącej recenzję. Takimi obiektywnymi walorami muzyki może być jej nowatorstwo lub unikalność - przez to pierwsze rozumiem stosowanie niespotykanych wcześniej w danym gatunku rozwiązań, a w drugim przypadku także łączenie używanych wcześniej patentów w nieznanej dotąd konfiguracji. Inny przykład obiektywnych wartości to ponadprzeciętne wykonanie, wymagające dużych umiejętności technicznych i/lub wiedzy teoretycznej, aczkolwiek sam bardziej zwracam uwagę na adekwatny dobór środków do charakteru danej kompozycji. Jeśli grasz prostą, czadową muzykę do machania głową na koncertach, to wplatanie tam barokowych motywów jest pretensjonalne i kiczowate. Umiejętności techniczne można zastąpić wyobraźnią - sensownym łamaniem istniejącej konwencji. Zarzut o korzystanie z ogranych klisz i schematów wydaje się obiektywny, ale taki utwór wciąż może posiadać inne cechy wpływające na jego wartość. Istnieją też walory użytkowe, których wyznacznikiem może być popularność.

Czy można oceniać muzykę nie będąc muzykiem?

Tak. Bycie muzykiem nie czyni nikogo automatycznie ekspertem. Osoby niegrające na instrumentach mogą być lepiej osłuchane w płytach z różnych gatunków, a także lepiej zaznajomione z wiedzą z zakresu historii i teorii muzyki, po prostu lepiej orientować się, co z czego wynika. Wbrew częstej opinii, nie muszę sam nagrać czegoś lepszego, żeby negatywnie wypowiadać się na temat cudzej twórczości - wystarczy, że umiem sformułować merytoryczne zarzuty oraz ewentualnie wskazać przykłady dzieł, na których lepiej zrealizowano podobny zamysł. Dana muzyka może też zwyczajnie nie trafiać w mój gust i mam prawo podzielić się taką opinią. Także w przypadku takich płyt staram się wspomnieć w recenzji o obiektywnych zaletach i nie daję negatywnej oceny, jeśli nie mam mocnych, merytorycznych przesłanek. 

Czy krytykowanie muzyki to hejt?

Błędem jest utożsamianie każdej negatywnej opinii, a czasem nawet rzeczowej krytyki, z hejtem. Napisanie w recenzji, że dany album się nie podoba albo merytoryczne uzasadnienie, dlaczego uważa się go za słaby, jest tak samo uprawnione, jak wychwalanie jakiegoś dzieła. Nie należy tego mylić z hejtem, czyli np. używaniem pejoratywnych i obraźliwych przymiotników, podpartych jedynie własnym gustem i uprzedzeniami. Tego w recenzjach publikowanych na tej stronie nie znajdziesz. Komentarze w tym stylu również nie zostaną upublicznione.



Ostatnia aktualizacja: 25 lipca 2023 r.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Annette Peacock - "I'm the One" (1972)

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

[Recenzja] Moor Mother - "The Great Bailout" (2024)

[Recenzja] Joni Mitchell - "Song to a Seagull" (1968)