[Recenzja] The Rolling Stones - "Stripped" (1995)



Tym razem Stonesi postanowili znów nieco zaskoczyć. W przeciwieństwie do strasznie konserwatywnych "Steel Wheels" i "Voodoo Lounge", "Stripped" jest czymś nowym w dyskografii grupy, a przy tym wydawnictwem całkiem na czasie. Muzycy postanowili podpiąć się pod ówczesną modę na występy bez prądu. Z tym, że tutaj tylko część materiału pochodzi z koncertów i tylko niektóre utwory są grane całkiem akustyczne - w innych pojawiają się solówki na gitarze elektrycznej lub zelektryfikowane klawisze. Niemniej jednak brzmienie jest na pewno lżejsze w porównaniu z innymi albumami grupy i nie sprawia anachronicznego wrażenia.

Dość mocno zaskakuje dobór repertuaru, niezdominowany przez przeboje. Z faktycznie znanych kawałków znajdziemy tu tylko "Street Fighting Man", który w nowej aranżacji nic nie stracił ze swojej energii, a także ballady "Wild Horses" i "Angie", będące akurat bardzo oczywistym, bezpiecznym wyborem. Reszta repertuaru to już mniej ograne rzeczy. Zespół cofa się do samych początków działalności, przypominając przeróbkę "Not Fade Away" z pierwszego singla, "I'm Free" z albumu "Out to Our Heads", a także "The Spider and the Fly", stronę B z tamtego okresu. Oczywiście, nie zabrakło też niespodzianek z najlepszego okresu, gdy grupę współtworzył Mick Taylor, takich jak "Shine a Light", "Let It Bleed" czy "Love In Vain". Do tego dochodzą dwa nowe utwory. Świetnym pomysłem było sięgnięcie po "Like a Rolling Stone" Boba Dylana. Nie tylko ze względu na tytuł - dziwne, że dopiero po tylu latach Stonesi nagrali swoją wersję - ale to po prostu fantastyczna kompozycja. Odegrana została raczej wiernie w stosunku do pierwowzoru, może nieco ostrzej, za to z odpowiednim luzem. Skomponowany przez Williego Dixona "Little Baby" to natomiast standardowy blues, także pełen luzu i energii.

Na płycie zdarzają się też nieco słabsze momenty, jednak nie udaje im się zepsuć ogólnie dobrego wrażenia, jakie sprawia "Stripped". To najlepsze wydawnictwo The Rolling Stones od naprawdę wielu lat. Oczywiście, spora w tym zasługa utworów skomponowanych dwadzieścia i więcej lat wcześniej, ale zaprezentowanych w bardziej uniwersalnych aranżacjach, które po minięciu kolejnych dwudziestu lat dobrze zniosły upływ czasu.

Ocena: 7/10

Zaktualizowano: 06.2022



The Rolling Stones - "Stripped" (1995)

1. Street Fighting Man; 2. Like a Rolling Stone; 3. Not Fade Away; 4. Shine a Light; 5. The Spider and the Fly; 6. I'm Free; 7. Wild Horses; 8. Let It Bleed; 9. Dead Flowers; 10. Slipping Away; 11. Angie; 12. Love in Vain; 13. Sweet Virginia; 14. Little Baby

Skład: Mick Jagger - wokal, harmonijka, gitara, instr. perkusyjne; Keith Richards - gitara, wokal (10), dodatkowy wokal; Ronnie Wood - gitara; Charlie Watts - perkusja
Gościnnie: Darryl Jones - gitara basowa, dodatkowy wokal; Chuck Leavell - instr. klawiszowe, dodatkowy wokal; Bernard Fowler - instr. perkusyjne, dodatkowy wokal; Lisa Fischer - dodatkowy wokal; Don Was - organy (4); Bobby Keys, Andy Snitzer - saksofony (10); Michael Davis - puzon (10; Kent Smith - trąbka (10)
Producent: Don Was, Mick Jagger i Keith Richards


Komentarze

  1. Czy masz ulubioną wersję Like a Rolling Stone? To chyba jeden z najbardziej coverowanych utworów w historii.
    Stripped to naprawdę fajne wydawnictwo, podkreślające ponadczasowość zawartych na nim kompozycji. Zawsze robiła na mnie wrażenie akustyczna gra Richardsa, a tutaj bardzo wyraźnie ją słychać. Szkoda, że zabrakło miejsca dla Play With Fire i Lady Jane - myślę, że dodanie ich do zbioru wzbogaciłoby całość o nieco barok-popowe odcienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy znam jakąś wersję oprócz tej i oryginału. Jak dla mnie wykonanie Dylana > Stonesów, ale obie fajne.

      Usuń
    2. U mnie na ten moment Hendrix>Dylan>Stonesi, ale tak to lubię każdą z tych wersji.

      Usuń
    3. Zapomniałem o tej Hendrixa, a też jest dobra.

      Usuń
    4. Najlepszy utwór wszechczasów w końcu :D

      Usuń
    5. I zupełnie przepadkiem pismo, które tak zadecydowało, nazywa się "Rolling Stone" ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024