[Recenzja] Ten Years After - "Positive Vibrations" (1974)



"Positive Vibrations" to bardzo przekorny tytuł. Ósmy studyjny album Ten Years After powstawał w negatywnej atmosferze narastającego konfliktu między muzykami, co wkrótce miało doprowadzić do rozpadu grupy. Bez wątpienia wpłynęło też na sam album, który jest dość nierówny - zbyt zróżnicowany stylistycznie i pod względem poziomu poszczególnych utworów.

Nie brakuje tutaj udanych fragmentów. Dobrze wypadają hardrockowe "Nowhere to Run" i "Look into My Life" - oba przebojowe, z niezłymi riffami i świetnymi solówkami Alvina Lee. Bardzo przyjemnym utworem jest tytułowy "Positive Vibrations", przywodzący na myśl "Little Wing" Jimiego Hendrixa, ale mający też wiele wspólnego z balladami Lynyrd Skynyrd. Ciekawym eksperymentem jest natomiast "It's Getting Harder", kojarzący się z muzyką zydeco. Największą perłą jest jednak rozbudowany "Look Me Straight into the Eyes", z długimi fragmentami instrumentalnymi, pełnymi porywających partii gitarowych i klawiszowych.

To jednak dopiero połowa utworów, a pozostałe nie wypadają już tak ciekawie. Dużo tutaj niestety banalnego rock and rolla ("You're Driving Me Crazy", cover "Going Back to Birmingham" Little Richardsa) lub równie trywialnego boogie ("I Wanted to Boogie" - choć tutaj całkiem niezłe są gitarowe solówki). Bluesowy "Stone Me" też nie porywa, jest zbyt monotonny. Ballada "Without You" natomiast pozostawia mieszane uczucia - ma ładną melodię, a solówki Alvina wypadają przepięknie, ale partie wokalne są tu zbyt przesłodzone i banalne, momentami wręcz kiczowate.

"Positive Vibrations" jest zatem albumem udanym ledwie w połowie - jak na zespół tak uzdolnionych muzyków i kompozytorów jest to bardzo słaby wynik. To najsłabszy longplay Ten Years After z wydanych do tamtej pory, wciąż jednak zasługujący na uwagę, ze względu na tę bardziej udaną połowę utworów.

Ocena: 6/10



Ten Years After - "Positive Vibrations" (1974)

1. Nowhere to Run; 2. Positive Vibrations; 3. Stone Me; 4. Without You; 5. Going Back to Birmingham; 6. It's Getting Harder; 7. You're Driving Me Crazy; 8. Look into My Life; 9. Look Me Straight into the Eyes; 10. I Wanted to Boogie

Skład: Alvin Lee - wokal i gitara; Chick Churchill - instr. klawiszowe; Leo Lyons - bass; Ric Lee - perkusja
Producent: Ten Years After


Komentarze

  1. Kierunek w jakim na tym krążku podążała czwórka z TYA budził rzeczywiście niezły niepokój i chyba mimo wszystko dobrze się stało - choć jednocześnie trochę szkoda - iż nie doczekaliśmy się kolejnej studyjnej płyty. Mogłoby to być rozmienianie na drobne wieloletniego dorobku utalentowanych chłopaków. Potwierdzają to niestety, późniejsze solowe dokonania doskonałego - bądź co bądź - muzyka jakim był z pewnością Alvin Lee. "Positive Vibrations" nie jest złą płytą - choć z pewnością zdecydowanie najsłabszą w dorobku grupy. Trochę zyskuje przy wielokrotnym przesłuchaniu, choć pierwotnego wrażenia całkowicie zatrzeć nie sposób. Szczęśliwie są starsze pozycje, których muzyczna zawartość zapisała TYA w historii już na zawsze - ku nie tylko mojej radości. A "Positive..." ? - cóż to tylko drobne potknięcie na drodze do nieśmiertelności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież "PV" nie jest ostatnim albumem TYA. Piętnaście lat później ukazał się longplay "About Time" - i to dopiero jest porażka... Są jeszcze dwa albumy nagrane w XXI wieku, już bez Alvina, ale tych nawet nie słuchałem.

      Usuń
  2. Tak to prawda. Tyle tylko, że dla mnie wszystkie - no prawie - reaktywacje mają charakter stricte komercyjny i nie traktuję ich zbyt poważnie. W mojej ocenie TYA zakończył de facto działalność omawianą płytą stanowiącą KROPKĘ w ciągłości twórczości zespołu. A obecny TYA (bez Alvina L.) to niestety nie to samo i nie ma co porównywać tych dwóch - choć pod tym samym sztandarem - grup. Takich kapel, odcinających kupony przeszłości jest bez liku. W wielu przypadkach to żałosne - vide Lynyrd Skynyrd, przejęty przez brata Ronnie Van Zandt'a, który z całą pewnością przewraca się w grobie, patrząc z góry na to co zrobiono z jego nietuzinkowo wspaniałą onegdaj formacją. Smutek, oj smutek wielki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)