Posty

[Recenzja] John Coltrane - "Interstellar Space" (1974)

Obraz
"Interstellar Space", zarejestrowany podczas jednodniowej sesji w lutym 1967 roku (pomiędzy nagraniami, które trafiły na "Expression"), to nietypowy album w dorobku Johna Coltrane'a. Nie tylko ze względu na niesztampową okładkę (w końcu coś nowego i to w całkiem dobrym guście), ale przede wszystkim na fakt, że saksofoniście towarzyszy tu jedynie perkusista Rashied Ali. Sama koncepcja saksofonowo-perkusyjnego duetu nie była, oczywiście, niczym nowym w twórczości Trane'a - już przecież na "Kulu Sé Mama" znalazł się utwór "Vigil", będący jego duetem z Elvinem Jonesem. Jednak nagranie całego albumu w tym stylu to już pomysł dość szalony i zarazem odważny. I być może właśnie dlatego muzyk odłożył ten materiał na półkę, a po jego śmierci dość długo zwlekano z publikacją. Co nie znaczy, że nie są to udane nagrania. Wręcz przeciwnie. Muzycy musieli wykazać się sporą inwencją, by przy tak ograniczonym instrumentarium nagrać album ciekawy i

[Recenzja] Rage Against the Machine - "The Battle of Los Angeles" (1999)

Obraz
Tym razem przygotowanie nowego materiału zajęło muzykom odrobinę mniej czasu. I może dlatego na "The Battle of Los Angeles" jest, w porównaniu z "Evil Empire", znacznie więcej energii i konkretnego czadu, zamiast wysilonego wydziwiania. Świetnym przykładem są wszystkie cztery single promujące album: "Testify", "Guerrilla Radio", "Calm Like a Bomb", oraz oparty na bardzo klasycznie rockowym riffie "Sleep Now in the Fire". Sporą dawkę energii i przebojowości zawierają także takie kawałki, jak "Maria" czy "War Within a Breath". Jednak i tutaj zdarzają się próby wyjścia ze schematu. Czasem naprawdę udane, jak właściwie stricte-hiphopowy "Mic Check", zbudowany na bardzo intrygującym podkładzie. Ciekawych dźwięków nie brakuje też w ostrzejszym "Born as Ghosts". Ale czasem eksperymenty są zbyt zachowawcze, jak "Born of a Broken Man", którego balladowe (!) zwrotki wprowadzają do m

[Recenzja] Miles Davis - "The Complete In a Silent Way Sessions" (2001)

Obraz
"The Complete In a Silent Way Sessions" wypełnia lukę pomiędzy boksami "Miles Davis Quintet 1965-68" i "The Complete Bitches Brew Sessions". Tytuł, podobnie jak w przypadku kilku innych pozycji z tej serii, wprowadza w błąd, gdyż znalazł się tutaj materiał z różnych sesji, nie tylko tej, której wynikiem jest album "In a Silent Way". Boks zawiera nagrania dokonane pomiędzy 24 września 1968 roku (pierwsza sesja Davisa z Chickiem Coreą i Davidem Hollandem), a 20 lutego 1969 roku (ostatnia sesja przed europejską trasą koncertową, a następnie przystąpieniem do nagrania "Bitches Brew"). Skład zespołu Milesa był w tamtym czasie dość niestabilny. Podczas wszystkich sesji towarzyszyli mu Corea, Holland i Wayne Shorter, za perkusją na zmianę zasiadali Tony Williams, Jack DeJohnette i Joe Chambers, ponadto w większości nagrań udział wzięli Herbie Hancock i Joe Zawinul, a na dwie ostatnie sesje (z 18 i 20 lutego) dołączył John McLaughlin. Tym

[Recenzja] Radiohead - "The Bends" (1995)

Obraz
W trakcie dwóch lat, jakie dzieli wydanie "The Bends" od premiery debiutanckiego "Pablo Honey", muzycy Radiohead poczynili spore postępy jako kompozytorzy. To znów bardzo piosenkowy materiał, jednak tym razem zawierający więcej naprawdę dobrych i zgrabnych melodii. Chociażby w utworze tytułowym, wzorowym przykładzie pop rocka - jest przebojowo, ale bez popadania w sztampę. Zapamiętywanych melodii nie brakuje ani w tych łagodniejszych, częściowo akustycznych momentach albumu ("High and Dry", "Fake Plastic Trees"), ani tych bardziej hałaśliwych ("Planet Telex"), ani w łączących oba te podejścia ("My Iron Lung"). Niestety, im dalej, tym album staje się coraz bardziej przewidywalny, powtarzalny i nużący. Poszczególne utwory bronią się słuchane oddzielnie (choć te niewymienione z tytułów pozostają w cieniu tych, które tu wspominam), ale razem tworzą zbyt monotonny zbiór, w którym jedynym urozmaiceniem jest zmiana natężenia b

[Recenzja] Blue Effect & Jazz Q Praha ‎- "Coniunctio" (1970)

Obraz
Album "Coniunctio" jest wynikiem współpracy dwóch czechosłowackich, a ściślej mówiąc praskich zespołów: bluesrockowo-psychodelicznego Blue Effect (później używającego nazwy Modrý Efekt i grającego w bardziej jazzowo-progrockowym stylu), oraz freejazzowego (później jazzrockowego) Jazz Q Praha. Z pierwszej z tych grup wywodzą się gitarzysta Radim Hladík, basista Jiří Kozel, oraz perkusista Vlado Čech, natomiast z drugiej - klawiszowiec i trębacz Martin Kratochvíl, saksofonista i flecista Jiří Stivín, kontrabasista Jiří Pellant, oraz perkusista Milan Vitoch. Dla obu zespołów "Coniunctio" był fonograficznym debiutem, chociaż Blue Effect zarejestrował wcześniej (jeszcze z wokalistą Vladimírem Mišíkem) materiał na wydany nieco później w 1970 roku album "Meditace". Jazz Q swój pierwszy samodzielny album, "Pozorovatelna / The Watch-Tower", wydał dopiero w 1973 roku, gdy w składzie z wyżej wymienionych muzyków pozostał tylko Kratochvíl. Główną atra

[Recenzja] Miles Davis - "Live at the Fillmore East (March 7, 1970): It's About that Time" (2001)

Obraz
Album zwiera zapis dwóch występów, jakie Miles Davis dał 7 marca 1970 roku w nowojorskim Fillmore East. Były to prawdopodobnie jego ostatnie występy z udziałem Wayne'a Shortera, który odszedł do założonego wspólnie z Joe Zawinulem zespołu Weather Report. W ówczesnym koncertowym sekstecie Davisa występowali także Chick Corea, Dave Holland, Jack DeJohnette, oraz perkusjonalista Airto Moreira. Zespół skupił się na swoim najnowszym, elektrycznym repertuarze, przede wszystkim z nagranego już pół roku wcześniej, ale wydanego dopiero pod koniec marca "Bitches Brew". Muzycy wykonali również zupełnie świeżą kompozycję "Willie Nelson", która dopiero w następnym roku została wydana na albumie "Jack Johnson". Podczas pierwszego występu sekstet zaprezentował niesamowicie intensywny i żywiołowy set. Nawet na tle innych koncertówek Davisa z elektrycznego okresu, wypada on niezwykle agresywnie, momentami wręcz freejazzowo. Tutejsze wykonanie "Directions&qu

[Recenzja] Radiohead - "Pablo Honey" (1993)

Obraz
Radiohead to jeden z najbardziej przecenionych wykonawców w ogóle. A zarazem jedna z ostatnich rockowych grup, która coś do tej muzyki wniosła. Zachwyty nad jakością i innowacyjnością muzyki tego zespołu są grubo przesadzone, lecz trudno wskazać innego rockowego wykonawcę, który w ciągu ostatniego ćwierćwiecza autentycznie poszukiwałby swojego własnego brzmienia, podążając w coraz bardziej eksperymentalne rejony, a mimo tego cieszył się powszechnym uznaniem. To ostatnie w dużej mierze wynika oczywiście z obrazu współczesnego mainstreamu - na tle tej całej tandety i epigoństwa, jakie promują media, Radiohead jawi się nie tylko jako zespół ambitny i oryginalny, ale też po prostu potrafiący pisać dobre, niebanalne utwory. Choć początek jego kariery tego wszystkiego nie zapowiadał. Grupa zwróciła na siebie uwagę już debiutanckim singlem "Creep", za sprawą którego została okrzyknięta "brytyjską Nirvaną". Czas pokazał, że zarówno ten utwór, jak i cały album "P