[Recenzja] Van der Graaf Generator - "Godbluff" (1975)
W połowie lat 70. czas rocka progresywnego powoli przemijał. Nurt ten wciąż cieszył się uznaniem, lecz formuła takiego grania wyraźnie zaczęła się wyczerpywać. Konsekwencją tego było m.in. rozwiązanie King Crimson, czy odejście Petera Gabriela z Genesis. W 1975 roku ukazały się jedne z ostatnich wybitnych albumów w progresywnym mainstreamie: "Wish You Were Here" Pink Floyd, "Free Hand" Gentle Giant, czy bohater dzisiejszej recenzji. "Godbluff" to tryumfalny powrót Van der Graaf Generator po czteroletniej przerwie wydawniczej (wypełnionej solowymi albumami Petera Hammilla, w których nagrywaniu pomagali pozostali członkowie grupy). Podobnie jak wcześniejsze wydawnictwa zespołu, "Godbluff" nie odniósł sukcesu komercyjnego. Bez wątpienia jest to jednak jedno z największych dzieł nie tylko samego Generatora, lecz całego progresywnego nurtu. Zawarta tutaj muzyka różni się nieco od wcześniejszych albumów zespołu. Wydaje się bardziej mroczna i cię