[Recenzja] Santana - "Abraxas" (1970)
Drugi album grupy Santana rozwija stylistykę znaną z debiutu, to unikalne połączenie rocka, jazzu i muzyki latynoskiej. Na "Abraxas" wpływy latynoskie odgrywają jeszcze większą rolę. Nierzadko wysuwają się na pierwszy plan, czego najlepszym dowodem takie nagrania, jak należący do najsłynniejszych utworów zespołu "Oye Como Va" - przeróbka przeboju Tito Puente'a, która w tej wersji zyskuje zdecydowanie rockowej energii i lekkich naleciałości jazzowych w gitarowej solówce - a także, "Se a Cabo" i "El Nicoya", miniatur podpisanych nazwiskiem José Areasa, będących popisem przede wszystkim rozbudowanej sekcji rytmicznej. We wszystkich trzech kawałkach zwracają też uwagę teksty po hiszpańsku, co stanowi nowość w twórczości grupy, choć w dwóch ostatnich partie wokalne są raczej szczątkowe. Latynoskie zabarwienie ma także większość pozostałych nagrań. Choćby te trzy fantastyczne instrumentale. "Singing Winds, Crying Beast", autorstwa Mi