Posty

[Recenzja] Jethro Tull - "Nothing Is Easy: Live at the Isle of Wight 1970" (2004)

Obraz
"Nothing Is Easy: Live at the Isle of Wight 1970" naprawia największy błąd w dyskografii Jethro Tull - brak koncertowego materiału z pierwszych lat działalności. Co prawda, w 1993 roku publikacji doczekał się występ z 4 listopada 1970 roku w nowojorskiej Carnegie Hall, jednak wyłącznie w ramach limitowanego, a zatem trudnego do zdobycia "25th Anniversary Box Set". Jedenaście lat później do sprzedaży w szerszym obiegu trafił recenzowany album, zawierający nieco wcześniejszą rejestrację, z 30 sierpnia 1970 roku w ramach słynnego Isle of Wight Festival. Jethro Tull wystąpili jako jedna z gwiazd ostatniego dnia imprezy, poprzedzając bezpośrednio show Jimiego Hendrixa.  Na tym etapie kariery zespół miał na koncie dopiero trzy albumy, więc to właśnie pochodzące z nich utwory dominują w repertuarze. Wyjątek stanowi przedpremierowe wykonanie "My God", który dopiero pół roku później doczekał się premiery na albumie "Aqualung". W tamtym czasie zespół n

[Recenzja] The Yardbirds - "Live Yardbirds: Featuring Jimmy Page" (1971)

Obraz
Po wielkim sukcesie, jaki grupa Led Zeppelin odniosła już na samym początku kariery, nie trzeba było długo czekać, aż różne wytwórnie spróbują się na tym wzbogacić, wydając archiwalny materiał z przeszłości muzyków zespołu. "Live Yardbirds" to jeden z pierwszych przykładów tego zjawiska. Trafiły tu koncertowe nagrania z czasów, gdy rolę gitarzysty The Yardbirds pełnił Jimmy Page. Ściślej mówiąc, to fragmenty jednego występu, z 30 marca 1968 roku w nowojorskim Anderson Theatre. Album okazuje się zaskakująco udany i wyraźnie daje do zrozumienia, że na żywo w tamtym schyłkowym okresie działalności był to trochę inny zespół, niż w studiu. Podczas koncertów muzycy zdecydowanie odcinali się od swoich rhythm'n'bluesowych korzeni, a także chętnie odchodzili od formatu trzyminutowych piosenek. Łatwo to zresztą porównać, bo w repertuarze dominują kompozycje doskonale znane z płyt długogrających i singli, jak przebój "Shapes of Things", "You're Better Man

[Artykuł] Podsumowanie roku 2015

Obraz
Zrewidowano: grudzień 2021 r. W 2015 roku trochę zmieniły się moje muzyczne zapatrywania. Był to przede wszystkim okres ogromnej fascynacji blues rockiem, ale też pierwszych prób mierzenia się z graniem zahaczającym o jazz. Jednocześnie coraz bardziej oddałem się od metalu. To wszystko nie miało jednak przełożenia na to, po jakie premierowe płyty sięgałem i jak je oceniałem. Także coroczne podsumowanie po raz kolejny pokazało mnie jako słuchacza cięższych brzmień (w finałowej dziesiątce rankingu najlepszych płyt znaleźli się Iron Maiden, Slayer, Motörhead czy Faith No More) oraz kiepskich popłuczyn po rocku progresywnym (David Gilmour, Steven Wilson, Riverside). Czyli bez zmian. Całą tę sytuację najlepiej opisał jeden z komentarzy pod podsumowaniem, nawiązujący do ówczesnego tytułu strony, "Rock'n'Roll Will Never Die!": Jak patrzę na to Twoje zestawienie widzę wyraźnie, że slogan, który wybrałeś na nazwę bloga jest nieprawdą . Dalsza jego część stanowi zresztą o

[Recenzja] Jethro Tull - "The Christmas Album" (2003)

Obraz
Studyjną dyskografię Jethro Tull zamyka album nietypowy, jak na zespół z nurtu rocka progresywnego. Wypełniają go bowiem utwory o tematyce bożonarodzeniowej lub ogólnie zimowej. Tego typu wydawnictwa kojarzą się z najgorszą tandetą. Jednak "The Jethro Tull Christmas Album" wypada zaskakująco udanie. W końcu zespół nagrywał tego typu utwory na przestrzeni całej, ponad trzydziestoletniej kariery i nie odstawały one od reszty materiału. Pod względem muzycznym jest to dokładnie taki Jethro Tull, jaki zawsze najbardziej lubiłem. Album bardzo mocno nawiązuje stylistyką do klasycznych "Songs from the Wood" i "Heavy Horses". Słychać tutaj te charakterystyczne folkowe melodie, przywodzące klimat szkockich lasów i wrzosowisk, tym razem pokrytych śniegiem. W końcu wróciło też bardziej rozbudowane instrumentarium, na które składa się flet - występujący w naprawdę dużych ilościach - a także gitary akustyczne i elektryczne, mandolina, akordeon, przeróżne klawisze, p

[Recenzja] The Rolling Stones - "It's Only Rock 'n' Roll" (1974)

Obraz
O zawartości "It's Only Rock 'n' Roll" niemal wszystko mówi juz sam tytuł. Zdecydowana większość tego albumu to typowo stonesowski rock, wywodzący się bezpośrednio z rhythm 'n' bluesa oraz rock and rolla. Muzycy nieco poskromili swoje eksperymenty z innymi stylami. Jednak nie całkiem, bo znalazły się tutaj takie utwory, jak akustyczny "Till the Next Goodbye", trochę w stylu tych bardziej folkowych kawałków Led Zeppelin, ballada "If You Really Want to Be My Friend" z soulowymi chórkami, a także oparty na taneczno-funkowej linii basu "Fingerprint File". Ten ostatni to zresztą jeden z najbardziej niedocenianych i najciekawszych utworów w dyskografii zespołu. Ów wspomniany, taneczny charakter, spotyka się tutaj z niemal hardrockową zadziornością gitarowych partii i świetnym popisem Micka Taylora na basie. Największą perłą tego albumu jest jednak "Time Waits for No One" - kolejna ballada, z kilkoma znakomitymi soló

[Recenzja] The Yardbirds - "Little Games" (1967)

Obraz
Tuż przed nagraniem tej płyty skład The Yardbirds zaczął powoli się sypać. Jako pierwszy odszedł basista Paul Samwell-Smith, który zdecydował się kontynuować karierę jako producent muzyczny. Jego miejsce zajął niejaki Jimmy Page, wówczas wzięty muzyk sesyjny. W tym czasie powstały tylko trzy utwory: wydane na singlu "Happenings Ten Years Time Ago" i "Psycho Daisies", a także "Stroll On" stworzony do słynnego filmu Michelangelo Antonioniego, "Blow-Up", w Polsce znanego jako "Powiększenie". Muzycy zresztą osobiście wystąpili w scenie w klubie muzycznym, podczas której odgrywają ten kawałek. Co ciekawe, tylko w "Psycho Daises" Page faktycznie wystąpił jako basista. W pozostałych stworzył gitarowy duet z Jeffem Beckiem. W "Happenings Ten Years Time Ago" na basie zagrał sesyjny muzyk John Paul Jones, a w "Stroll On" - dotychczasowy gitarzysta rytmiczny grupy, Chris Dreja. Na stałe objął tę rolę po odejściu z

[Recenzja] B.B. King - "Completely Well" (1969)

Obraz
Klasycy bluesa #6: B.B. King   Wymieniając najsłynniejszych, a tym samym najbardziej inspirujących bluesmanów, pod żadnym pozorem nie należy zapominać o tzw. Trzech Królach Bluesowej Gitary. Albert King, B.B. King oraz Freddie King to muzycy, których łączy nie tylko nazwisko - w przypadku Alberta będące zresztą pseudonimem - ale też posiadanie własnego, rozpoznawalnego stylu gry na gitarze i zamiłowanie do bluesa. O ile Freddiego i Alberta dziś kojarzą chyba tylko wielbiciele takiej stylistyki, tak o B.B. Kingu, a właściwie Rileyu B. Kingu, słyszało pewnie więcej osób. Nie przypadkiem, choć może nad wyrost, często określa się go Królem Bluesa. Powoływali się na niego nie tylko niezliczeni bluesmani, ale też liczni rockowi gitarzyści, jak Jimi Hendrix, Eric Clapton, Jeff Beck, Jimmy Page, Peter Green, Duane Allman, Mike Bloomfield czy Gary Moore. "Completely Well" to dość późne wydawnictwo w karierze działającego od późnych lat 40. muzyka. Jednak nie bez powodu wybrałem wł

[Recenzja] The Rolling Stones - "Goats Head Soup" (1973)

Obraz
"Goats Head Soup" to album niesłusznie pozostający w cieniu wydanego rok wcześniej "Exile on Main St.". Owszem, także dość nierówny, ale za to znacznie krótszy. Dzięki temu nie ma na nim aż tylu wypełniaczy. Jest za to sporo wyrazistych utworów. To przecież właśnie na "Goats Head Soup" znalazła się "Angie", chyba najpopularniejszy kawałek Stonesów w naszym kraju, mocno katowany przez stacje radiowe. Owszem, strasznie ograne to nagranie, w dodatku z dość przesłodzoną aranżacją, jednak nie można mu przecież odmówić uroku i zgrabnie poprowadzonej melodii. Do tego mamy tu jedną z najlepszych partii wokalnych w karierze Micka Jaggera. Na albumie znalazły się jeszcze dwa podobne kawałki, "Coming Down Again" oraz "Winter", posiadające dokładnie te same wady i zalety, ale też dodatkowy atut w postaci gitarowych solówek Micka Taylora. Do spokojniejszych fragmentów płyty zalicza się także "Can You Hear the Music", z całki