Posty

Wyświetlam posty z etykietą the butterfield blues band

[Artykuł] Lubisz Led Zeppelin i szukasz więcej muzyki w tym stylu? Są lepsze możliwości, niż Greta Van Fleet

Obraz
Autentycznie przeraża mnie rosnąca popularność Grety Van Fleet i coraz większy szum wokół tej kapeli. Amerykański kwartet, niedawno debiutujący albumem "Anthem of the Peaceful Army", w sposób jawny, bezczelny i niewyobrażalnie odtwórczy kopiuje stylistykę Led Zeppelin. Nie tylko nie dodaje nic do siebie, ale wręcz jeszcze bardziej ją upraszcza, sprowadzając wyłącznie do prostych piosenek, całkowicie pozbawionych ambicji, jakie nierzadko zdradzał brytyjski kwartet. O ile mogę zrozumieć, że muzycy GVF po prostu nie mają żadnych artystycznych aspiracji i wystarcza im zabawa w swój ulubiony zespół, tak nie mogę pojąć, dlaczego ich twórczość jest tak nachalnie promowana przez media. Coraz więcej ludzi daje się nabrać na głoszone przez dziennikarzy bzdury o rzekomej świeżości (najlepszą odpowiedzią na to jest nazwanie przez magazyn "Pitchfork" muzyki zespołu  czerstwym, wyświechtanym, przecenianym retrofetyszyzmem ) i nowej nadziei dla muzyki rockowej (choć przecież poka

[Recenzja] The Lovin' Spoonful / The Paul Butterfield Blues Band / Eric Clapton and the Powerhouse / Al Kooper / Tom Rush - "What's Shakin'" (1966)

Obraz
W czasach sprzed internetowego piractwa oraz nieco późniejszych legalnych serwisów streamingowych, popularne było wydawanie tzw. samplerów. To nic innego, jak kompilacje utworów różnych wykonawców z katalogu danej wytwórni fonograficznej, dające możliwość zapoznania się z ich twórczością przed zakupem regularnych albumów. Jednym z ciekawszych wydawnictw tego typu jest "What's Shakin'" labelu Elektra Records z 1966 roku. Jeszcze w pierwszej połowie lat 60. oficyna była kojarzona wyłącznie z amerykańskim folkiem. Przedstawiciele oficyny dostrzegli jednak rosnące zainteresowanie powoli kształtującym się rockiem i rozpoczęli polowanie na tego typu zespoły. Wśród pierwszych zakontraktowanych grup były The Paul Butterfield Blues Band i Love, a największym odkryciem miał okazać się The Doors. Poczyniono też starania o pozyskanie The Lovin' Spoonful, jednak ostatecznie muzycy wybrali inną ofertę. Kilka utworów, jakie zarejestrowali dla Elektry, stało się podstawą &quo

[Recenzja] The Butterfield Blues Band - "The Resurrection of Pigboy Crabshaw" (1967)

Obraz
Bez większej przesady można stwierdzić, że The Butterfield Blues Band miał istotny wkład w ukształtowanie się muzyki rockowej i zwrócenie jej w bardziej ambitnym kierunku. A to tylko za sprawą jednego albumu, drugiego w dyskografii "East-West", zaś szczególnie tytułowego utworu - kilkunastominutowego jamu na pograniczu bluesa, rocka, jazzu i muzyki hindustańskiej, który stanowi jeden z pierwszych przykładów psychodelii. Kontynuację tego kierunku niestety zaprzepaściło posypanie się składu. W zespole została tylko połowa muzyków odpowiedzialnych za tamten album: gitarzysta Elvin Bishop, klawiszowiec Mark Naftalin oraz sam Paul Butterfield. Braki wkrótce uzupełnili basista Bugsy Maugh oraz jazzowy bębniarz Phil Wilson, jeden z założycieli Art Ensemble of Chicago. W nagraniu trzeciego albumu, " The Resurrection of Pigboy Crabshaw", wzięła udział także trzyosobowa sekcja dęta - z zaczynającym wówczas karierę Davidem Sanbornem na saksofonie altowym - która najwyraźni

[Recenzja] The Butterfield Blues Band - "East-West" (1966)

Obraz
Na eponimicznym debiucie The Paul Butterfield Blues Band absolutnie nic nie zapowiadało, że będzie to zespół poszukujący nowych rozwiązań. Zawarta na nim muzyka całkowicie wpisuje się w schematy chicagowskiego bluesa. a w grze muzyków nie słychać chęci wyjścia poza obowiązujące reguły. W porównaniu z tamtą płytą, wydany mniej więcej rok później "East-West" sprawia wrażenie dzieła zupełnie innej grupy. I to bynajmniej nie dlatego, że z nazwy zniknęło imię lidera, a w nagraniach wziął udział nowy perkusista Billy Davenport, który zastąpił bębniącego dotychczas Sama Laya. Drugi album chicagowskiego sekstetu otwiera się na nowe wpływy, jak rock czy jazz. To w zasadzie jeden z pierwszych albumów, które śmiało można nazwać blues rockiem. Zaledwie parę tygodni wcześniej, w lipcu 1966 roku, ukazał się "Blues Breakers" Johna Mayalla i Erika Claptona, który zdefiniował tę stylistykę oraz określił jej ramy. Natomiast opublikowany w sierpniu "East-West" poszerzył

[Recenzja] The Paul Butterfield Blues Band - "The Paul Butterfield Blues Band" (1965)

Obraz
The Paul Butterfield Blues Band zasłynął jako jeden z pierwszych zespołów łączących bluesowe kompozycje z rockowym brzmieniem oraz energią. Początkowo muzyków interesowało jednak granie czystego bluesa. Korzenie zespołu sięgają początku lat 60., kiedy na Uniwersytecie w Chicago poznało się dwóch wielbicieli bluesa - Paul Butterfield i Elvin Bishop. Pierwszy śpiewał, a także grał na harmonijce, zaś drugi na gitarze, więc szybko zaczęli wspólnie jamować. Kiedy zaoferowano im, gdzieś w 1963 roku, występy w jedynym z lokalnych klubów, duet postanowił zaprosić do współpracy sekcję rytmiczną. Ale nie pierwszą lepszą sekcję, lecz ówczesnych współpracowników samego Howlin' Wolfa - basistę Jerome'a Arnolda oraz perkusistę Sama Laya. Pierwszy występ okazał się sukcesem i kwartet zdecydował związać się na dłużej. Podczas jednego z kolejnych występów, wśród publiczności znalazł się niejaki Joe Boyd, początkujący producent. Szybko skontaktował się ze swoim znajomym kolegą po fachu, Paulem R