Posty

Wyświetlam posty z etykietą mark hollis

[Recenzja] Mark Hollis - "Mark Hollis" (1998)

Obraz
Niezwykłą rzadkością są twórcy, którzy z każdym kolejnym dziełem wspinają się na coraz wyższy poziom, a po osiągnięciu szczytu swoich możliwości - po prostu znikają. Przykładem, który od razu nasuwa się na myśl, jest grupa Talk Talk. Skromna, licząca pięć pozycji dyskografia zaczyna się wprawdzie od mało imponującego, synthpopowego "The Party's Over", ale już kolejny "It's My Life" przyniósł przynajmniej znacznie lepiej napisane piosenki. Odchodzący od ejtisowych  brzmień "The Colour of Spring" to z kolei nie tylko kolejne świetne nagrania o piosenkowym charakterze, ale także materiał prezentujący zwrot ku dość eksperymentalnej, a zarazem bardziej oszczędnej muzyce. "Spirit of Eden", a zwłaszcza finałowy "Laughing Stock", rozwinęły ten pomysł na granie do perfekcji. Grupa rozpadła się więc w najlepszym możliwym momencie, zanim muzycy popadli w stagnację i wtórność lub zaczęli usilnie poszukiwać nowego stylu, w jakim pewnie już n