[Recenzja] Van der Graaf Generator - "World Record" (1976)
"World Record" to ostatni album klasycznego składu Van der Graaf Generator do czasu jego powrotu trzy dekad później. Longplay wyraźnie odstaje od poprzednich dzieł grupy, choć nie jest tak słaby, jak niektórzy twierdzą. Porównałbym go do "Interview" Gentle Giant. Na obu albumach wciąż są obecne wszystkie cechy stylu ich twórcy, nie dochodzi do żadnej drastycznej zmiany stylu, a wykonanie wciąż jest na wysokim poziomie, ale brakuje na nich świeżości, muzycy zaczynają popadać w schematy, rutyna zastępuje radość z grania. Różnica między tymi albumami polega też na tym, że o ile na "Interview" poziom poszczególnych utworów jest dość wyrównany, tak "World Record" jest pod tym względem bardziej zróżnicowany. "When She Comes" to świetne otwarcie, łączące rockowy dynamizm, niepiosenkową strukturę i wyrazistą melodię. Wszystkie charakterystyczne elementy stylu Generatora są tu na swoim miejscu: ekspresyjne solówki saksofonu Davida Jackson