[Recenzja] Stone the Crows - "Ode to John Law" (1970)
Jest postęp. O ile debiutancki album Stone the Crows sprawia wrażenie, jakby muzycy szkockiego zespołu nie byli przekonani, w jakim kierunku podążyć, tak "Ode to John Law" jest płytą bez wątpienia bardziej zborną. Tym razem wyraźnie dominuje dynamiczny rock o bluesowym, a czasem nawet nieco psychodelicznym zabarwieniu. W najbardziej tu energetycznym otwieraczu "Sad Mary" na pierwszy plan plan wybijają się typowe dla tamtych czasów gitarowo-klawiszowe popisy, wsparte odpowiednio mocną sekcja rytmiczną. Może nie jest to szczególnie wyrafinowane ani wirtuozerskie granie, ale słychać odpowiednią chemię między instrumentalistami. A całości dopełnia naprawdę dobry, zadziorny wokal Maggie Bell. Rockowej ekspresji nie brakuje też w czy to nieco bardziej klimatycznych nagraniach, jak "Friends" i tytułowy "Ode to John Law", czy lekko zabarwionych soulem "Love 74" i "Things Are Getting Better", czy też wolnym bluesie "Danger Zon