Posty

Wyświetlam posty z etykietą steve winwood

[Recenzja] Eric Clapton and Steve Winwood - "Live from Madison Square Garden" (2009)

Obraz
Ścieżki Steve'a Winwooda i Erica Claptona wielokrotnie się krzyżowały w trakcie ich długoletnich karier muzycznych. Przede wszystkim w supergrupie Blind Faith, którą obaj współtworzyli przez kilka miesięcy 1969 roku. Z czasem jednak coraz rzadziej ze sobą współpracowali, skupiając się na własnych projektach. Jednak w 2007 roku Winwood pojawił się na zorganizowanym przez Claptona Crossroads Guitar Festival, na którym muzycy wykonali wspólnie kilka utworów. Entuzjastyczna reakcja na ten występ sprawiła, że postanowili zagrać razem kilka całych koncertów. Pierwsze z nich odbyły się w dniach 25, 26 i 28 lutego 2008 roku w nowojorskim Madison Square Garden. Na ich repertuar złożyły się, oczywiście, utwory Blind Faith, ale też solowe kompozycje Winwooda i Claptona, nagrania grup Traffic i Derek and the Dominos, oraz obszerna ilość bluesowych i rockowych coverów. Zapis fragmentów tych trzech koncertów wypełnił album "Live from Madison Square Garden" (wydany także w wersji D

[Recenzja] Stomu Yamashta / Steve Winwood / Michael Shrieve - "Go" (1976)

Obraz
Supergrupa Go to jedno z najbardziej niezwykłych przedsięwzięć w historii muzyki. Szyld ten połączył muzyków z różnych stron świata, których wcześniejsza twórczość niekoniecznie miała ze sobą wiele punktów stycznych. Byli to członkowie tak różnych grup, jak Traffic, Blind Faith, Santana, Tangerine Dream, Ash Ra Tempel czy Return to Forever. Inicjatorem tego przedziwnego spotkania był Stomu Yamash'ta, japoński perkusista i klawiszowiec. W pierwszych latach kariery działał przede wszystkim na polu jazzu i awangardy. Z czasem jednak postanowił zwrócić się w stronę muzyki na pograniczu fusion i rocka progresywnego. Słychać to już w jego wcześniejszych projektach z udziałem międzynarodowych składów: Come to the Edge (album "Floating Music", 1972) oraz East Wind (późniejszy o rok "Freedom Is Frightening", nagrany m.in. z pomocą Hugh Hoppera z Soft Machine). Jednak najbardziej fascynujący efekt osiągnął właśnie z Go, co przecież nie powinno dziwić, skoro towarzyszą