Posty

Wyświetlam posty z etykietą soft machine

[Recenzja] Soft Machine - "Fourth" (1971)

Obraz
Czwarty album Soft Machine - tradycyjnie zatytułowany liczebnikiem porządkowym, w tym przypadku "Fourth" - powstawał w nienajlepszej atmosferze. Nasilił się konflikt pomiędzy Robertem Wyattem, a resztą zespołu. Perkusista pragnął dalej wykonywać utwory wokalne, które pozostali muzycy konsekwentnie odrzucali. Mike Ratledge, Hugh Hopper i Elton Dean mieli odmienną wizję artystyczną: całkowicie instrumentalnego grania, o już niemal jednoznacznie jazzowym charakterze. To ostatnie akurat nie było dla Wyatta problemem. Sam dopiero co wydał pod własnym nazwiskiem inspirowany jazzem free album "The End of an Ear" - tam jednak mogł sobie pozwolić na charakterystyczne dla siebie zabawy z głosem. W przypadku Soft Machine nie było już na nie miejsca, a w rezultacie konflikt narastał i w końcu artysta opuścił grupę - lub został z niej wylany, w zależności od tego, kto relacjonuje - niespełna rok po nagraniu "Czwórki". Album rozpoczyna najbardziej hermetyczny okres

[Recenzja] Soft Machine - "Third" (1970)

Obraz
Aż trudno uwierzyć, jak bardzo zmieniła się muzyka Soft Machine (już bez przedrostka "the") na przestrzeni dwóch lat poprzedzających wydanie albumu "Third". Wydaje się niemal nieprawdopodobne, że to ten sam zespół, który na debiutanckim "The Soft Machine" proponował dość zwyczajne, melodyjne piosenki w klimatach psychodelicznego rocka. Nawet zdecydowanie już jazz-rockowy "Volume Two" okazał się jedynie nieśmiałą zapowiedzią trzeciego wydawnictwa Brytyjczyków. Tym razem zespół jeszcze bardziej oddala się od swoich rockowych korzeni, zbliżając natomiast do stylistyki fusion z okolic albumu "Emergency!" The Tony Williams' Lifetime czy ówczesnych koncertów Milesa Davisa. Co ciekawe, zespół w tamtym czasie przeszedł do wytwórni CBS Records, brytyjskiego oddziału Columbii, która wydawała też płyty Davisa. Zmiana wydawcy była wynikiem nieprzedłużenia kontraktu przez Probe po kompletnej klapie komercyjnej "Volume Two". Niestety,

[Recenzja] The Soft Machine - "Volume Two" (1969)

Obraz
Niewiele brakowało, by historia The Soft Machine zakończyła się jeszcze przed wydaniem debiutanckiego albumu. Gdy w grudniu 1968 roku eponimiczna płyta, z dużym opóźnieniem, trafiła w końcu do sprzedaży w wybranych krajach - wśród których nie było rodzimej Wielkiej Brytanii - zespół od trzech miesięcy nie istniał. Kontrakt grupy zakładał jednak, że jeśli pierwszy longplay spotka się z zainteresowaniem, to zobliguje to muzyków do przygotowania kolejnego. Album wprawdzie nie odniósł komercyjnego sukcesu - w Stanach doszedł jedynie do 160. miejsca, poza tym odnotowano go tylko w Kanadzie - ale spotkał się z uznaniem części krytyków. To wystarczyło, by wydawca upomniał się o kolejną płytę. Zainteresowany powrotem nie był Kevin Ayers, więc Robert Wyatt i Mike Ratledge dokooptowali w jego miejsce Hugh Hoppera, już wcześniej wspierającego grupę jako współautor materiału i road manager. Choć zmiana basisty wydaje się mało istotnym zdarzeniem, w tym przypadku okazało się to prawdziwym przeł

[Recenzja] The Soft Machine - "The Soft Machine" (1968)

Obraz
Soft Machine to jeden z najbardziej oryginalnych i intrygujących zespołów wywodzących się ze sceny rockowej, której ramy szybko okazały się zbyt ciasne dla tworzących go muzyków. Właściwie już pierwsze płyty, nawiązujące do stylistyki psychodelicznego rocka, mogą odstraszać miłośników rocka brakiem gitary oraz już wtedy dającej się usłyszeć inspiracji nowoczesnym jazzem czy współczesną muzyką poważną. Póżniej nastąpił zdecydowany zwrot ku jazzowej awangardzie, gdzieś na pograniczu fusion i free jazzu, z elementami post-minimalizmu. Po tym najbardziej hermetycznym okresie, obejmującym albumy "Third", "Fourth" i "Fifth", grupa zaczęła stopniowo deradykalizować swoją muzykę, by od "Bundles" prezentować mainstreamowy jazz-rock, po raz pierwszy od czasów sprzed płytowego debiutu z gitarą w podstawowym składzie. Pomiędzy sąsiadującymi ze sobą w dyskografii albumami nierzadko muzyka Soft Machine zmieniała się drastycznie, ale tak naprawdę była to pł