Posty

Wyświetlam posty z etykietą gil scott-heron

[Recenzja] Gil Scott-Heron - "Pieces of a Man" (1971)

Obraz
Gil Scott-Heron uchodzi za prekursora hip-hopu. Wszystko za sprawą jego występów i nagrań, podczas których deklamował własne poematy, poruszające problemy czarnej społeczności USA, z raczej minimalistycznym, choć często jazzującym podkładem. Na swoim studyjnym debiucie "Pieces of a Man" - wcześniej wydał jeszcze koncertówkę - zaproponował jednak muzykę o przystępniejszym charakterze, dzięki czemu mógł dotrzeć ze swoim przekazem do szerszego grona odbiorców. Całość wpisuje się w modne wówczas wśród afroamerykańskiej młodzieży granie w klimatach funkowo-soulowych, z domieszką jazzu. I jest to jedna z lepszych płyt tego typu. W składzie towarzyszącym Scott-Heronowi znaleźli się zresztą muzycy z jazzowym doświadczeniem, jak Hubert Laws, Bernard Purdie czy najbardziej z nich znany Ron Carter, a za produkcję odpowiada Bob Thiele, który w tej samej roli występował na tych najambitniejszych albumach Johna Coltrane'a. Album rozpoczyna najbardziej chyba znana kompozycja artysty, &q