Posty

Wyświetlam posty z etykietą the velvet underground

[Recenzja] The Velvet Underground - "The Velvet Underground" (1969)

Obraz
Trzeci, eponimiczny album The Velvet Underground przynosi drastyczną zmianę kierunku muzycznego. Wraz z odejściem Johna Cale'a (którego miejsce zajął Doug Yule), niemal całkiem zniknęły elementy awangardowe i eksperymentalne. Lou Reed doszedł do - w sumie słusznego - wniosku, że nie ma sensu nagrywać albumu podobnego do poprzedniego. W rezultacie, "The Velvet Underground" w znacznej części składa się z prostych, melodyjnych piosenek, bliskich folku lub popu. Często naprawdę ładnych i uroczych, żeby wspomnieć tylko o "Candy Says", "Pale Blue Eyes" czy "After Hours" (śpiewanych odpowiednio przez Yule'a, Reeda i perkusistkę Maureen Tucker). Nawet gdy zespół gra bardziej energicznie, rockowo, to zawsze z wyłączonym przesterem ("What Goes On", "Beginning to See the Light"). O poprzednim, poszukującym wcieleniu grupy, przypomina jedynie 9-minutowy "The Murder Mystery". Cóż to jednak za porąbany kawałek - inspi

[Recenzja] The Velvet Underground - "White Light/White Heat" (1968)

Obraz
Po komercyjnej klapie "The Velvet Underground & Nico", muzycy zespołu postanowili sami pokierować swoją karierą. Odprawili Andy'ego Warhola i Nico (która w efekcie rozpoczęła karierę solową), a następnie zabrali się za nagranie drugiego albumu. Uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie próba odtworzenia w studiu muzyki, jaką grali podczas koncertów. Tym samym, całkowicie zrezygnowali z obecnych na debiucie elementów folkowych, oraz nawiązań do psychodelii. Materiał zawarty na "White Light/White Heat" ma o wiele bardziej eksperymentalny, awangardowy charakter. Utwory można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej zaliczają się krótsze nagrania o quasi-piosenkowym charakterze. Tytułowy "White Light/White Heat", "Lady Godiva's Operation", "Here She Comes Now" i "I Heard Her Call My Name" mogłyby konkurować na listach przebojów z ówczesnymi singlami Stonesów, gdyby nie brzmienie. Brudne, mocno przesterowane, pełne

[Recenzja] The Velvet Underground & Nico - "The Velvet Underground & Nico" (1967)

Obraz
Jeden z najsłynniejszych i najbardziej wpływowych albumów w dziejach muzyki. Longplay, na którym rock stracił swoje dziewictwo. W czasach niewinnych i naiwnych piosenek o miłości i pokoju, muzycy The Velvet Underground zaproponowali materiał o znacznie bardziej dosadnej tematyce, łamiącej wszelkie tabu. Narkotyki, seks i przeróżne dewiacje były w tekstach grupy na porządku dziennym. Nie mniej przełomowa była sama warstwa muzyczna. Eksperymentalny charakter muzyki i brudne brzmienie doskonale dopełnia całości. W 1967 roku świat nie był jeszcze na coś takiego gotowy. Sklepy odmawiały sprzedaży albumu, stacje radiowe - emisji jego fragmentów, a w prasie nie było recenzji.  Zespół w czasie swojego istnienia był niemal nieznany. Jego twórczość powszechnie doceniono dopiero dekadę później, gdy okazało się, jak wielki wpływ wywarła ona na twórczość kolejnego pokolenia muzyków. The Velvet Underground powstał w 1964 roku (początkowo jako The Primitives, lecz nazwa ta okazała się już zaję