[Recenzja] The Who - "A Quick One" (1966)
O drugim albumie The Who warto pamiętać z jednego powodu. Jest nim finałowy utwór "A Quick One, While He's Away". W 1966 roku takie nagranie było czymś niezwykle oryginalnym, zarówno ze względu na wyjątkowo długi czas trwania, przekraczający dziewięć minut, jak i zupełnie nietypową budowę. Całość składa się z kilku wyraźnie odrębnych pod względem muzycznym części, które łączy spójna warstwa tekstowa. Podobny patent był później chętnie stosowany przez wielu innych wykonawców, głównie z nurtu rocka progresywnego. Inna sprawa, że ten pierwowzór okazuje się niezbyt przemyślany, brakuje mu spójności. Może to kwestia zbyt topornych przejść między poszczególnymi sekcjami, może braku jakiegoś powracającego w różnych momentach motywu, ale brzmi to po prostu jak sześć osobnych kawałków o raczej dość szkicowym charakterze. "A Quick One, While He's Away" to w sumie dość rzadki przykład utworu nowatorskiego i wpływowego, który sam w sobie nie jest zbyt udany. Poza zn