[Recenzja] Maestro Trytony - "Enoptronia" (1996)
Jeżeli lata 80. w polskiej muzyce rozrywkowej były czasem niepohamowanego naśladowania zachodnich kapel, to po rozpadzie bloku wschodniego i otwarciu granic z Zachodem nie było już tak łatwo ukrywać braku oryginalności. To wtedy, od początku kolejnej dekady, zaczęła się rozwijać w naszym kraju scena niezależna, a jednym z tego przejawów było powstanie nowego, unikalnego na skalę światową nurtu yass. Nie był to właściwie nowy styl, ale jego przedstawicieli łączyła skłonność do improwizacji oraz mieszania różnych rodzajów muzyki, od jazzu, przez rock, po folk. Jedną z głównych postaci yassowej sceny - a konkretnie jej bydgoskiej frakcji skupionej przy klubie Mózg - był gitarzysta Tomasz Gwinciński. Wraz ze Sławomirem Janickim i Jackiem Buhlem współtworzył Trytony, której debiutancki album był pierwszą płytą yassową. Z czasem jednak Gwinciński postanowił zastąpić pozostałą dwójkę muzykami z kręgów poważki. Tak powstał kwintet Maestro Trytony. Debiutancki album "Enoptronia" (od g