Posty

Wyświetlam posty z etykietą jazz fusion

[Recenzja] EABS - "Reflections of Purple Sun" (2024)

Obraz
Najlepszy EABS to ten uwspółcześniający dzieła nieżyjących jazzmanów, jak na debiutanckim "Repetitions" z kompozycjami Krzysztofa Komedy oraz "Discipline of Sun Ra". Ewentualnie ten wdający się w pełnowymiarową współpracę z innym składem, co dotąd zdarzyło się jednak tylko na zeszłorocznym "In Search of a Better Tomorrow" z Jaubi. Najwyraźniej sami muzycy doskonale zdają sobie sprawę, w czym są najlepsi, bo "Reflections of Purple Sun", ich piąty samodzielny album, jest zarazem trzecim opartym na kompozycjach napisanych wiele lat temu przez kogoś zupełnie innego, Tym razem na warsztat także wzięto kompozycje jednego artysty, ale po raz pierwszy pochodzące tylko z jednego albumu. Wybór padł na obchodzący w zeszłym roku swoje pięćdziesięciolecie "Purple Sun" Tomasza Stańki. To płyta stojąca w cieniu fantastycznych wydawnictw trębacza z serii "Polish Jazz" czy tych nagrywanych dla ECM. A moim zdaniem jest to najwybitniejsze dokona

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 22.04-28.04 Aby być na bieżąco z tym, co dziś dzieje się w muzyce i wyłowić te najciekawsze tytuły do zrecenzowana, przesłuchuję naprawdę spore ilości nowości. Większość z nich okazuje się płytami jednorazowego użytku, które nie zaciekawiają mnie na tyle, by dać im kolejną szansę. Jednym z takich albumów był "Ghosted" z 2022 roku, efekt współpracy australijskiego gitarzysty Orena Ambarchi - znanego m.in. z występów na płytach Sun O))), Tima Heckera, Richarda Pinhasa czy szwedzkiego tria Fire! - oraz sekcji rytmicznej tego ostatniego, basisty Johana Berthlinga i Andreasa Werliina. Nie tak znów rzadko trafiam jednak na wydawnictwa bardziej charakterystyczne, którym postanawiam poświęcić więcej uwagi. I takim albumem okazał się "Ghosted II". To w sumie taki Fire!, tylko z gitarą Ambarchiego zamiast saksofonu Matsa Gustafssona. Berthling i Werliin robią tu w sumie to samo, co tak świetnie wychodzi im na płytach macierzystego tria, czyli tworzą hipnotyczne

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 11.03-17.03 Karnatacka wokalistka i fisharmonistka Amirtha Kidambi może być wam znana ze współpracy z Mary Halvorson w ramach projektu Code Girl, albo z występu na "Brass" Moor Mother i Billy'ego Woodsa. Może być też znana z własnego zespołu Elder Ones, zwłaszcza że opisywałem tu już jego poprzednią płytę "From Untruth", wydaną niemal dokładnie pięć lat temu. Od tamtego czasu dość mocno zmienił się skład. U boku Kidambi pozostał jedynie saksofonista Matt Nelson. Na "New Monuments" towarzyszy im nowa sekcja rytmiczna, z kontrabasistką Evą Lawitts i perkusistą Jasonem Nazary, a dodatkowo skład wzmocnił wiolonczelista Lester St. Louis. Istotną rolę w brzmieniu grupy odgrywają też syntezatory i elektroniczne efekty, za które odpowiada cały kwintet. Czytaj też:  [Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "From Untruth" (2019) Muzyka Elder Ones to współczesny jazz z mocno zaangażowanymi tekstami Kidambi. Pod tytułem płyty kryje si

[Recenzja] Fire! - "Testament" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 23.02-29.02 Jeśli można być czegoś pewnym w fonograficznym roku kalendarzowym, to nowego albumu - a przynajmniej koncertówki czy EPki - tria Fire! lub jego rozbudowanego wcielenia Fire! Orchestra. W zeszłym roku pod tym drugim szyldem ukazał się monumentalny "Echoes", w którego nagraniu uczestniczyło ponad czterdziestu muzyków. Tym razem skład został ograniczony do absolutnego minimum. Na płycie słychać wyłącznie barytonowy saks - i sporadyczne pokrzykiwania - Matsa Gustafssona, bas Johana Berthlinga oraz bębny Andreasa Werliina. Żadnej elektroniki, fletów czy grających na dodatkowych instrumentach gości, co dotąd było na płytach Fire! normą. Cały materiał zarejestrowano w trakcie dwóch dni, prosto na analogową taśmę, bez żadnych dogrywek i żmudnych miksów. Wszystko to zgodnie ze szkołą Steve'a Albiniego, w którego studiu i z którego pomocą album powstawał. Czytaj też:  [Recenzja] Fire! Orchestra - "Echoes" (2023) W takiej surowej wersji trio wypa

[Recenzja] Shuggie Otis - "Freedom Flight" (1971)

Obraz
Trzeba być naprawdę zdolnym muzykiem, aby już w wieku piętnastu lat zaliczyć współpracę z Frankiem Zappą i to na albumie, który stał się jedną z najsłynniejszych, najbardziej cenionych płyt wszech czasów. To właśnie Shuggie Otis zarejestrował partie basu do "Peaches en Regalia", znakomitego otwieracza "Hot Rats". Zaledwie pięć lat później sam wydał kultową płytę "Inspiration Information" - docenioną szczególnie po latach, gdy rozpoczęła się moda na samplowanie, a do inspiracji nim zaczęli przyznawać się m.in. Prince i Lenny Kravitz. Jednak już wcześniejszy "Freedom Flight" - nagrany z udziałem tak doświadczonych muzyków, jak Wilton Felder, Aynsley Dunbar czy George Duke - to bardzo ciekawe wydawnictwo, silnie czerpiące z soulu i funku, ale mogące zainteresować także miłośników psychodelii, blues rocka lub fusion. Czytaj też:  [Recenzja] Frank Zappa - "Hot Rats" (1969) Shuggie Otis, a właściwie Johnny Alexander Veliotes Jr., pochodzi z g

[Recenzja] Rob Mazurek & Exploding Star Orchestra - "Lightning Dreamers" (2023)

Obraz
Nowości płytowe w pierwszej połowie 2023 roku przynoszą tyle ciekawych tytułów, że ledwo nadążam z ich recenzowaniem. Ostatnio jednak trochę mniej premier przykuwa moją uwagę. To dobry moment, aby nadrobić recenzenckie zaległości. Jednym z niesłusznie dotąd pominiętych przeze mnie albumów jest "Lightning Dreamers", najnowsze wydawnictwo amerykańskiego trębacza Roba Mazurka oraz jego Exploding Star Orchestra. W składzie zespołu po raz kolejny znaleźli się tacy muzycy, jak Jeff Parker (z post-rockowego Tortoise), Damon Locks, Angelica Sanchez czy Maurice Takara. Pojawia się też kilka nowych nazwisk, jak chociażby znany ze współpracy z Timem Berne klawiszowiec Craig Taborn. W odbywającej się we wrześniu zeszłego roku sesji nagraniowej niestety nie zdążyła już wziąć udziału zmarła kilka miesięcy wcześniej trębaczka Jaimie Branch. Jednak jej partie pojawiają się na płycie w formie sampli, zarejestrowanych podczas koncertów promujących poprzedni album ESO, "Dimension Stardust&

[Recenzja] London Brew - "London Brew" (2023)

Obraz
Pięćdziesięciolecie wydania jednego z najbardziej przełomowych, inspirujących i fascynujących albumów w historii muzyki, "Bitches Brew" Milesa Davisa, przypadło w nienajlepszym momencie. Był rok 2020, pandemia, lockdowny. Odwołanych zostało wiele imprez, w tym rocznicowy koncert w londyńskim Baribican Centre, podczas którego grupa lokalnych muzyków miała oddać hołd dziełu trębacza. Ostatecznie zamiast występu odbyła się, w grudniu 2020 roku, sesja w The Church Studios, trwająca zaledwie trzy dni - tyle samo, ile nagrania na "Bitches Brew". Pomysłodawcą projektu London Brew był gitarzysta i producent Martin Terefe, a na jego zaproszenie odpowiedzieli czołowi przedstawiciele współczesnej brytyjskiej sceny jazzowej, wśród których znaleźli się m.in. Nubya Garcia, Shabaka Hutchings, Theon Cross czy Tom Skinner. W sumie zaangażowało się dwanaścioro instrumentalistów. To, co od razu uderza podczas słuchania tego półtoragodzinnego wydawnictwa, to znakomite oddanie założeń,

[Recenzja] EABS Meets Jaubi - "In Search of a Better Tomorrow" (2023)

Obraz
Ciekawe to spotkanie, ale chyba nie aż tak zaskakujące, biorąc pod uwagę kontrakt z tą samą wytwórnią oraz wcześniejszą, jeszcze nie pełnowymiarową współpracę obu zespołów. Od strony muzycznej też nie brakuje pewnych podobieństw. Polska grupa EABS zasłynęła nowoczesnymi przeróbkami kompozycji jazzmanów Krzysztofa Komedy i Sun Ra, wzbogaconymi o elementy hip-hopu czy house'u; w międzyczasie prezentuje też autorski materiał, dość współczesny jazz, zakorzeniony w polskiej kulturze. Pochodzący z odległego Pakistanu Jaubi zaczynał z kolei od przerabiania hip-hopowego producenta J-Dilli na granie bliskie hindustańskiej muzyki klasycznej, by na albumie "Nafs at Peace" - nagranym z pomocą Latarnika z EABS i współpracującego niegdyś z tamtą grupą brytyjskiego saksofonisty Tenderloniousa - wymieszać tradycyjną muzykę ze swojego regionu z elementami jazzu. Tamtą płytę nagrywano w Lahaurze, natomiast tym razem to muzycy Jaubi przylecieli do Polski, by wspólnie przygotować materiał do

[Recenzja] Soft Machine - "The Dutch Lesson" (2023)

Obraz
Archiwalia Soft Machine wydają się niewyczerpywalne. Niedawno w końcu zakończyłem opisywanie wyselekcjonowanych pozycji z przeszłości, jednak wytwórnia Cuineform wciąż wypuszcza nowe tytuły. Ledwo rok temu ukazał się obszerny "Facelift France & Holland", zawierający nagrania z dobrze już reprezentowanego okresu "Third". Tym razem przyszedł czas na coś nieco nowszego, pochodzącego z nie aż tak wyeksploatowanego fonograficznie etapu działalności zespołu. "The Dutch Lesson" to zapis występu z 26 października 1973 roku w rotterdamskim klubie De Lantaren. W tym samym miesiącu ukazał się album "Seven", na którym zespół zaczął wyraźnie skręcać w stronę bardziej mainstreamowego jazz-rocka. Jednak na żywo Mike Ratledge, John Marshall, Karl Jenkins i Roy Babbington wciąż prezentowali muzykę bardziej wymagającą, opartą na improwizacji. "Seven" nie był zresztą mocno reprezentowany w setliście występu. W repertuarze znalazł się jedynie grany już

[Recenzja] Miles Davis - "Turnaround: Rare Miles from the Complete On the Corner Sessions" (2023)

Obraz
Najciekawszym wydawnictwem w ramach tegorocznego Record Store Day okazuje się, przynajmniej dla mnie, czwarta część serii "Rare Miles", zbierającej utwory Milesa Davisa dostępne dotąd wyłącznie w obszernych, trudno dziś dostępnych boksach "Complete Sessions". Tym razem przyszła pora na materiał z okresu "On the Corner" i trochę szkoda, że wydawnictwo nie ukazało się w zeszłym roku, gdy minęło równo pięćdziesiąt lat od jego wydania. Poprzednie odsłony - "Early Minor", "Double Image" i "Champions" - były świetnym dodatkiem do obchodów 50-lecia, odpowiednio, "In a Silent Way", "Bitches Brew" oraz "A Tribute to Jack Johnson".  "Turnaround: Rare Miles from the Complete On the Corner Sessions" ukazał się ze sporym opóźnieniem, ale i tak warto poświecić mu uwagę. To z tego okresu pochodzą najciekawsze, moim zdaniem, odrzuty trębacza. Sam album "On the Corner" jest jednym z najbardziej

[Recenzja] Fire! Orchestra - "Echoes" (2023)

Obraz
W tym roku mija równo dziesięć lat od wydania "Exit!", pierwszego wydanictwa pod szyldem Fire! Orchestra. Album, składający się z jednego, choć trwającego trzy kwadranse utworu na blisko trzydziestoosobowy skład, odświeżył formułę jazzowego big bandu dla współczesnych słuchaczy. Stylistycznie umieszczony gdzieś pomiędzy nurtem third stream, jazzem free i fusion, z dużą ilością partii wokalnych, wyznaczył drogę dla kolejnych wydawnictw, zrealizowanych z jeszcze większym rozmachem. Tegoroczny "Echoes" przebija pod tym względem wszystkie dotychczasowe wydawnictwa. Tym razem Mats Gustafssson, Johan Berthling i Andreas Werliin - występujący też jako trio pod krótszym szyldem Fire! - zebrali skład liczący ponad czterdziestu muzyków, a wśród nich wiele znaczących nazwisk współczesnej sceny improwizowanej, ale też gość specjalny w osobie amerykańskiego saksofonisty Joego McPhee. Wrażenie robi jednak nie tylko ilość muzyków biorących udział w nagraniach, ale też rozmiar mate

[Recenzja] Wayne Shorter - "Moto Grosso Feio" (1974)

Obraz
Zmarł wczoraj Wayne Shorter, jeden z najwybitniejszych saksofonistów i kompozytorów jazzowych. Rozpoznawalność zyskał w The Jazz Messengers Arta Blakeya, ale prawdziwą sławę przyniosło mu dołączenie do zespołu Milesa Davisa, który szybko okrzyknięto Drugim Wielkim Kwintetem. Shorter znalazł się w tym składzie jako ostatni, ale za to najdłużej pozostał u boku trębacza, biorąc jeszcze udział w nagraniu tak istotnych dla nurtu fusion albumów, jak "In a Silent Way", "Bitches Brew" i "A Tribute to Jack Johnson". Jeszcze w czasach Drugiego Wielkiego Kwintetu zacząl nagrywać autorskie płyty, początkowo zdradzające silny wpływ jego mentora - Johna Coltrane'a, z czasem zmierzając w bardziej awangardowe rejony, by na albumie "Super Nova" rozwijać elektryczne koncepcje Davisa. W tym też kierunku poszedł zespół Weather Report, założony przez saksofonistę wspólnie z Josephem Zawinulem. Pierwsze dzieła tego składu to przykład bardzo ambitnego fusion, jedna

[Recenzja] Pete La Roca - "Turkish Women at the Bath" (1967) VS. The Don Ellis Orchestra - "Electric Bath" (1967)

Obraz
W drugiej połowie 1967 roku ukazały się dwa jazzowe albumy o podobnym tytule i niemal identycznych okładkach, wykorzystujących obraz olejny "Łaźnia turecka" Jean-Auguste-Dominique'a Ingresa z roku 1862. Poza tym zbiegiem okoliczności - gdyż nic nie wskazuje na celowe skopiowanie pomysłu użycia tego obrazu na kopercie i nawiązania do niego tytułem - więcej wydaje się te płyty dzielić niż łączyć. Otrzymujemy tu dwa całkiem różne pomysły na granie jazzu u schyłku lat 60., tuż przed zdominowaniem sceny przez stylistykę fusion, gdy wciąż mocno okupowały ją nurty free i post-bopu. Zarejestrowany w maju "Turkish Women at the Bath" to dzieło młodego perkusisty Petera "La Roca" Simsa. Było to dopiero jego drugie autorskie wydawnictwo, po dwa lata starszym albumie "Basra" dla Blue Note. Tym razem płyta ukazała się w mniej prestiżowej wytwórni Douglas, założonej przez Alana Douglasa, który zasłynął później kontrowersyjnymi archiwaliami Jimiego Hendrixa.

[Recenzja] Supersilent - "6" (2003)

Obraz
Trudno w XXI wieku o prawdziwie oryginalny jazz, nienaśladujący któregoś z klasycznych nurtów, a zarazem nieudający się zbyt daleko na terytorium innego gatunku. Czwarty album norweskiego kwartetu Supersilent - następca płyt "1-3", "4" i "5", stąd szóstka w tytule - może być tu wyjątkiem, choć z pewnym zastrzeżeniem. Zawarta na nim muzyka wpisuje się w zasadzie w stylistykę free improvisation, którą w uproszczeniu można nazwać jazzem free bez jazzu. Tyle tylko, że bezpośrednio z tego free jazzu się wywodzi, a na "6" jazzowy idiom jest akurat dość wyraźnie obecny. Czy to poprzez brzmienie kojarzące się z wczesnym fusion, czy trochę spirytualistyczny nastrój, czy też mocno abstrakcyjny charakter, nie tak wcale odległy od rzeczonego jazzu free. Jednocześnie jest to muzyka kompletnie odmienna od wszystkich tych nurtów, a jeszcze dalsza od wcześniejszych, opartych na swingu form bopu. Nazwa kwartetu może nieco, ale tylko nieco wprowadzać w błąd. Super

[Recenzja] Association P.C. - "Sun Rotation" (1972)

Obraz
Stylistyka fusion początkowo rozwijała się głównie w Stanach, skupiona wokół Milesa Davisa oraz jego współpracowników. Jednak także w Europie takie granie nieźle się przyjęło. Najważniejszym przedstawicielem po tej stronie Atlantyku jest niewątpliwie Soft Machine, ale ciekawie grających w tym stylu grup nie brakowało, czego przykładem holendersko-niemiecki projekt Association P.C., dowodzony przez perkusistę Pierre'a Courboisa. Fusion w jego wykonaniu jest dość specyficzne, bo choć wykazuje liczne podobieństwa do twórczości Davisa, The Tony Williams' Lifetime czy Mahavishnu Orchestra, to kwartet chętnie zapuszcza się także w rejony jazzu free, a pewne uzasadnienie będzie również miało doszukiwanie się pewnych wpływów krautrocka. Zespół pozostawił po sobie kilka wydawnictw, z których najciekawszy jest chyba drugi album studyjny, "Sun Rotation", zarejestrowany na przestrzeni kilku listopadowych dni 1971 roku w Hamburgu, pod producenckim okiem Joachima Ernsta Berendta -