Posty

[Recenzja] PIL - "Metal Box" (1979)

Obraz
Drugi longplay grupy Johna Lydona - wówczas używającej już pełnej nazwy Public Image Ltd lub skrótu PIL - należy do najciekawiej wydanych albumów z ery płyt winylowych. Pierwsze brytyjskie wydanie, znane jako "Metal Box", opakowano właśnie w metalowe pudełko, podobne do tych, w jakich przechowywano 16-milimetrowe taśmy filmowe. W środku umieszczono natomiast trzy 12-calowe płyty winylowe, zawierające w sumie niewiele ponad godzinę materiału. Stąd też zwykło się mówić o "Metal Box" jako potrójnym maksi-singlu. Co ciekawe, produkcja takiego opakowania wyniosła niewiele więcej, niż gdyby zdecydowano się na standardową kopertę. Warto też dodać, że nie był to jedyny pomysł, jaki rozważano. Wcześniej pojawiła się idea, aby płyty umieścić w okładce z papieru ściernego, która po włożeniu na półkę niszczyłaby koperty sąsiadujących płyt. Ostatecznie porzucono takie rozwiązanie, przejęte później przez inną post-punkową grupę The Durutti Column na jej wydanym rok później debiuc

[Recenzja] Iron Maiden - "Senjutsu" (2021)

Obraz
Najnowszy album Iron Maiden z pewnością przypadnie do gustu tym miłośnikom grupy, którzy cenią kilka poprzednich wydawnictw. Natomiast wszyscy pozostali - bardziej krytyczni fani oraz nie-fani - będą wytykać mu dokładnie te same wady, które można przypisać pozostałym wydawnictwom zespołu z ostatniego ćwierćwiecza. Sekstet uparcie podąża drogą wytyczoną przez "Brave New World", nie ucząc się na popełnianych błędach. Na "Senjutsu" po raz kolejny można spodziewać się: Długich, lecz niespecjalnie treściwych utworów, z wieloma powtórzeniami i przedłużaniem na siłę. Powielania sprawdzonych schematów i patentów, nierzadko balansujących na granicy autoplagiatu, a często po prostu ją przekraczających. Pozbawionej odpowiedniej dynamiki, zamulonej produkcji Kevina Shirleya. Słabnącej formy wokalnej Bruce'a Dickinsona. Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku wydanego przed sześcioma laty "The Book of Souls", album przekracza długość osiemdziesięciu minut, przez

[Recenzja] Harmonia - "Musik von Harmonia" (1974)

Obraz
Harmonia to jedna z nielicznych krautrockowych supergrup, w składzie której znaleźli się Michael Rother z Neu! (wcześniej przez chwilę także w Kraftwerk) oraz Dieter Moebius i Hand-Joachim Roedelius, czyli duet Cluster. Był rok 1973, kiedy Rother, poszukując dodatkowych muzyków do koncertowego składu Neu!, trafił do Berlina Zachodniego. Tam nawiązał znajomość z muzykami Cluster, z którymi urządził wspólne jamowanie. Muzykom grało się ze sobą tak dobrze, że zapomniano o pierwotnym planie, a zamiast tego powołano nowe trio. Harmonia pozostawiła po sobie dwa albumy studyjne. Debiutancki "Musik von Harmonia" został zarejestrowany pomiędzy czerwcem i listopadem 1973 roku, by już w styczniu trafić do sprzedaży, nakładem zasłużonej dla krautrocka wytwórni Brain. Materiał jest też znany pod tytułem "Dino", obowiązującym na niemieckich i japońskich reedycjach z lat 1979-81. Efekt współpracy Rothera, Roedeliusa i Moebiusa nie przyniósł większych zaskoczeń. Muzyka tria to w za

[Recenzja] Landon Caldwell & Flower Head Ensemble - "Simultaneous Systems" (2021)

Obraz
Jazzmani nie mają obecnie lekko. Grając taką muzykę nie mogą liczyć na prawdziwy sukces komercyjny. Trudno też w gatunku istniejącym od ponad stu lat zaprezentować coś naprawdę wybitnego, a jednocześnie świeżego. Poniekąd udało się to Landowi Caldwellowi na jego najnowszym albumie "Simultaneous Systems". To niewątpliwie jazz na miarę 2021 roku. Nawet pod względem sposobu, w jaki powstawał materiał. Ze względu na sytuację epidemiologiczną Caldwell i towarzyszący mu muzycy zarejestrowali ten album zdalnie, przebywając w czterech różnych amerykańskich miastach: w Indianapolis, Chicago, San Francisco oraz Ascheville. Skomponowany przez lidera materiał posłużył za punkt wyjścia do dość swobodnych improwizacji. Ogólny klimat całości przywodzi na myśl te faktycznie ciche fragmenty "In a Silent Way" Milesa Davisa. To granie równie subtelne, wyciszone, prawie całkowicie pozbawione gwałtowności, nie tak odległe od koncepcji ambientu. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Nie

[Recenzja] Peter Gabriel - "Peter Gabriel" (1982)

Obraz
"Peter Gabriel" po raz czwarty. Tego dla wydawców w wielu krajach było już za wiele i postanowili nadać wydawnictwu własny tytuł. W większości przypadków wystarczył dopisek "4" lub "IV". O krok dalej poszli Amerykanie i Kanadyjczycy, którzy zdecydowali się nazwać album "Security". Pod jeszcze innym tytułem można było znaleźć go w Niemczech, aczkolwiek opublikowany tam "Deutsches Album" od innych wydań różni się także innym miksem oraz unikalną, niemieckojęzyczną warstwą wokalną. Identyczny zabieg Gabriel wypróbował już wcześniej, na swojej eponimicznej "trójce". Pod względem stylistycznym otrzymujemy tutaj ewidentną kontynuację poprzedniego longplaya artysty. Peter Gabriel, we współpracy z nieznacznie zmienionym składem, ponownie proponuje muzykę łączącą w zasadzie popowe, przebojowe kompozycje z ambitnymi rozwiązaniami w kwestii brzmienia oraz aranżacji. Tym razem jeszcze chętniej czerpie z technologicznych nowinek w rodzaju

[Recenzja] Cocteau Twins - "Treasure" (1984)

Obraz
"Treasure", trzeci album Cocteau Twins, zgodnie ze swoim tytułem należy do największych muzycznych skarbów lat 80. To właśnie ta płyta przyniosła grupie powszechne uznanie wśród krytyków i pozostałych słuchaczy, osiągając przy tym niemały sukces komercyjny. Co ciekawe, sami twórcy nie podzielali tego entuzjazmu i zdarzało im się określać "Treasure" ich najsłabszym dziełem. Narzekali też na pośpiech, przez który całość jest rzekomo niedopracowana. Warto w tym miejscu dodać, że wydawca zespołu, Ivo Watts-Russell planował zaangażować Briana Eno i Daniela Lanoisa jako producentów. Eno uznał jednak, że zespół poradzi sobie bez niego i odmówił. Trudno powiedzieć, czy album na tej decyzji coś stracił, bo wbrew opinii muzyków wcale nie sprawia wrażenia nieukończonego. To tutaj zadebiutował najbardziej znany i zarazem ostateczny skład Cocteau Twins, z basistą Simonem Raymonde, który dołączył do współzałożycieli zespołu, Robina Guthrie i Elizabeth Fraser. Tu również styl grup

[Recenzja] John Coltrane - "Another Side of John Coltrane" (2021)

Obraz
Chociaż od śmierci Johna Coltrane'a minęło już ponad pół wieku, wciąż ukazują się kolejne płyty sygnowane jego nazwiskiem. Nierzadko trafia na nie zupełnie premierowy materiał, jak było w przypadku "Both Directions at Once: The Lost Album" sprzed trzech lat, czy późniejszego o rok "Blue World". Szczególnie interesująco wypadł ten pierwszy, wzbogacający wiedzę na temat tego, jak rozwijała się twórczość Trane'a tuż przed nagraniem arcydzieła "A Love Supreme". Tegoroczny "Another Side of John Coltrane" swoim tytułem zdaje się obiecywać kolejne odkrycia. Niestety, to tylko kompilacja z wydanym już wcześniej materiałem. O co więc chodzi z tą inną stroną ? Otóż są to nagrania, w których wybitny saksofonista wziął udział jako sideman, wspierając innych, nierzadko równie wielkich muzyków, by wymienić tylko Milesa Davisa, Theoloniousa Monka czy Sonny'ego Rollinsa. Zdecydowana większość materiału została zarejestrowana w latach 1956-57, a więc

[Recenzja] David Bowie - "Earthling" (1997)

Obraz
W 1997 roku polscy słuchacze mieli niepowtarzalną szansę, by zobaczyć Davida Bowie na żywo. Sprzedaż biletów na gdański koncert była jednak tak słaba, że występ odwołano, a artysta już nigdy nie uwzględnił naszego kraju w swoich planach. Dziś trudno w to uwierzyć. Jednak te niemal ćwierć wieku temu Bowie jeszcze nie należał do ulubieńców krajowych mediów muzycznych, a większości słuchaczy kojarzył się zapewne wyłącznie z hitem "Let's Dance". Sytuacji nie ratowało też pewnie to, że wydany na początku tamtego roku album "Earthling" spotkał się z nienajlepszym, eufemistycznie mówiąc, odbiorem. Nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie, gdzie wielbiciele artysty kompletnie nie zaakceptowali kierunku, jaki tym razem obrał. Choć w zasadzie po mocno elektronicznym "1.Outside" można było spodziewać się takiego kroku. Bowie dalej stawia na nowoczesność, tym razem odważnie zapuszczając się w rejony techno, jungle, drum and bassu oraz innych form ówczesnej elektr

[Recenzja] Fripp & Eno - "Evening Star" (1975)

Obraz
Druga połowa 1975 roku przyniosła aż trzy wydawnictwa Briana Eno. Najpierw, we wrześniu, ukazał się "Another Green World". Następnie, w odstępie kilku grudniowych dni, do sprzedaży trafiły "Evening Star" oraz "Discreet Music". Środkowy z nich, sygnowany wspólnie z Robertem Frippem, w rzeczywistości zawiera materiał zarejestrowany najwcześniej, jeszcze poprzedniej zimy. Duet rozwija tu pomysły zaprezentowane na wydanym dwa lata wcześniej "(no pussyfooting)". Znajdziemy tu zatem proto-ambientowe pejzaże z zapętlonymi dźwiękami gitary Frippa lub pianina Eno, zatopionymi w syntezatorowych tłach. Oryginalne winylowe wydanie składa się z dwóch stron o nieco odmiennym charakterze. Pierwsza połowa przynosi cztery krótsze formy. bardzo przyjemne, utrzymane w raczej pastoralnym nastroju. Najbardziej błyszczy z nich tytułowy "Evening Star", z naprawdę pięknymi partiami gitary. To jakby zapowiedź "Requiem" z crimsonowego "Beat",

[Recenzja] Matching Mole - "Little Red Record" (1972)

Obraz
Drugie wydawnictwo Matching Mole, zespołu stworzonego przez Roberta Wyatta po rozstaniu z Soft Machine, to niewątpliwie najbardziej kontrowersyjny album sceny Canterbury, a może i całego rocka progresywnego. Tytuł "Little Red Record", będący parafrazą "Little Red Book", czyli książki z cytatami Mao Zedonga, a także okładka nawiązująca do chińskich plakatów propagandowych z okresu rewolucji kulturalnej, były ponoć pomysłem wydawcy, o którym sami muzycy dowiedzieli się już po fakcie, gdy album trafił do sprzedaży. Powszechnie znana jest jednak ówczesna sympatia Wyatta do maoizmu - komunistycznej ideologii Przewodniczącego Mao, która pociągnęła za sobą kilkadziesiąt milionów ofiar śmiertelnych wśród obywateli Chińskiej Republiki Ludowej. Po latach Wyatt tłumaczył, że nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co naprawdę działo się w Chinach, a wszelkie doniesienia traktował jako propagandę zachodnich, kapitalistycznych rządów. Jednak w tekście utworu "Righteous Rhu