[Recenzja] David Bowie - "The Man Who Sold the World" (1970)
"The Man Who Sold the World" przynosi znaczące zmiany w twórczości Davida Bowie. Na ostateczny kształt albumu istotny wpływ miał nowy współpracownik, gitarzysta Mick Ronson. Choć zawarta tu muzyka jest tak naprawdę dziełem całego zespołu, którego rdzeń tworzyli także Tony Visconti (ponownie pełniący rolę basisty i producenta) oraz perkusista Mick Woodmansey. W części nagrań wziął też udział grający na syntezatorze Ralph Mace. Ponieważ przed wejściem do studia Bowie miał gotowe tylko dwie kompozycje, reszta materiału powstała w wyniku zespołowego jamowania. I takie podejście doskonale tutaj słychać - pomimo przeważnie piosenkowych struktur, muzyka posiada sporo luzu. Album zdominowany jest przez energetyczne utwory o zdecydowanie hardrockowym brzmieniu. W nagraniach w rodzaju rozbudowanego, ośmiominutowego "The Width of a Circle", "All the Madman", "Saviour Machine" czy najcięższego "She Shook Me Cold", nie brakuje gitarowego czad