Posty

[Recenzja] The Modern Lovers - "The Modern Lovers" (1976)

Obraz
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem ten album, byłem zdziwiony, że już w 1976 roku grano w taki sposób. Prawdziwym szokiem było natomiast odkrycie, że materiał ten został nagrany znacznie wcześniej, na przełomie lat 1971-72. Muzyka zawarta na debiutanckim albumie The Modern Lovers określana jest jako proto-punk, lecz zdecydowanie bliżej jej do takich stylów, jak post-punk, nowa fala, czy indie rock. Stylów, które na początku lat 70. teoretycznie jeszcze nie istniały. Nie istniał wtedy jeszcze nawet punk rock. Potwierdza to, jak nieistotna - z czysto muzycznego punktu widzenia - była ta cała "punkowa rewolucja" z 1977 roku. Nie wniosła do muzyki kompletnie nic nowego. The Modern Lovers powstał w 1970 roku w stanie Massachusetts, z inicjatywy śpiewającego gitarzysty Jonathana Richmana, klawiszowca Jerry'ego Harrisona (później członka Talking Heads), perkusisty Davida Robinsona (później w The Cars), oraz basisty Erniego Brooksa. Materiał zawarty na debiutanckim albumie p

[Recenzja] Miles Davis - "On the Corner" (1972)

Obraz
Dzięki kilku poprzednim albumom, Miles zaczął cieszyć się popularnością wśród białej, rockowej publiczności. Trębacz pragnął jednak dotrzeć ze swoją twórczością także do czarnej młodzieży, która w tamtym czasie zasłuchiwała się przede wszystkim w muzyce funk i soul. Dlatego też postanowił się skierować w stronę bardziej tanecznej, rytmicznej muzyce, inspirowanej dokonaniami Jamesa Browna, czy Sly and the Family Stone. Lecz jednocześnie zafascynowały go koncepcje awangardowego twórcy Karlheinza Stockhausena. Z tego niezwykłego połączenia odległych inspiracji powstał album "On the Corner" (zarejestrowany w ciągu trzech dni, 1 i 6 czerwca oraz 7 lipca 1972 roku, tradycyjnie pod okiem producenta Teo Macero). Muzyka zawarta na albumie skupia się wokół rytmu - to on jest tutaj podstawą, stanowi główną oś utworów, której podporządkowana jest cała reszta. Rytm z jednej strony ma w sobie coś z funkowej taneczności i afrykańskiej egzotyki, a z drugiej, podobnie jak w muzyce elek

[Recenzja] ZZ Top - "Fandango!" (1975)

Obraz
Jak na tak słynny zespół, ZZ Top bardzo późno - bo dopiero w ciągu ostatniej dekady - dorobił się albumu koncertowego z prawdziwego zdarzenia. Do tamtej pory jedynym oficjalnie wydanym materiałem koncertowym była połowa albumu "Fandango!" - w sumie niewiele ponad kwadrans muzyki. Trzy nagrania, wypełniające stronę A winylowego wydania, zostały zarejestrowane 12 kwietnia 1974 roku w nowoorleańskim klubie The Warehouse. Wybór utworów pozostawia sporo do życzenia - zamiast najlepszych kawałków z poprzednich albumów, zamieszczono tu "Backdoor Medley" (czyli "Backdoor Love Affair" wzbogacony cytatami z "Mellow Down Easy" Little Waltera i "Long Distance Boogie" Johna Lee Hookera), presleyowski "Jailhouse Rock", oraz "Thunderbird", podpisany jako autorska kompozycja, lecz w rzeczywistości pochodzący z repertuaru teksańskiej grupy The Nightcaps. Był to właściwie amatorski zespół, a jego członkowie nie byli na tyle prz

[Artykuł] 50 lat temu... Psychodeliczny rok 1967

Obraz
Rok 1967 nie był co prawda aż tak przełomowy, jak poprzedzający go 1966, ale za to przyniósł o wiele więcej interesującej muzyki. Liczba ważnych, prekursorskich lub po prostu genialnych albumów może przyprawić o zawrót głowy. Zdecydowanie dominującym gatunkiem stał się rock, który rozwijał się w coraz ciekawsze i bardziej ambitne rejony, ale wciąż powstawało także mnóstwo świetnej muzyki jazzowej, bluesowej i folkowej.  Rok 1967 to przede wszystkim ekspansja rocka psychodelicznego. Szczególnie w Stanach, gdzie był silnie związany z popularnymi ruchami hippisowskimi. Epicentrum tego zjawiska była Kalifornia. W Los Angeles zadebiutowała grupa The Doors ("The Doors", "Strange Days"), a San Francisco mogło się pochwalić tzw. wielką trójką rocka psychodelicznego: Grateful Dead ("Grateful Dead"), Jefferson Airplane ("Surrealistic Pillow", "After Bathing at Baxter's") i Quicksilver Messenger Service (który zadebiutował dopiero w

[Artykuł] Podsumowanie roku 2017

Obraz
Mijający rok przyniósł kilka ważnych wydarzeń dla tej strony: w maju obchodziła pięciolecie istnienia, w lipcu przekroczona została liczba miliona odwiedzin, a w październiku dotychczasową nazwę Rock'n'Roll Will Never Die! zmieniłem na Pablo's Reviews . Na decyzję o zmianie nazwy wpłynęło kilka czynników, w tym jej niezgodność z adresem strony, statystyki wyszukiwanych słów kluczowych, ale też zmiana z tematyki rockowo-bluesowej (a wcześniej rockowo-metalowej) na rockowo-jazzowo-bluesową. Tradycyjnie, całkowita liczba wyświetleń w tym roku była wyższa niż w poprzednim. Największą popularnością cieszyły się teksty z cyklu "Looking Back" (dawniej "Podsumowanie miesiąca"), a także recenzje albumów grup Ramones i Breakout, oraz niektórych premierowych wydawnictw.  Pod względem muzycznym nie był to specjalnie udany rok. O kondycji muzyki rockowej wielokrotnie już wspominałem w tegorocznych tekstach (choć prawdę mówiąc, w poprzednich kilkunastu la

[Recenzja] Alameda Duo - "The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo" (2017)

[Recenzja] GAS - "Narkopop" (2017)