Posty

[Recenzja] Gov't Mule - "Live at Roseland Ballroom" (1996)

Obraz
Już drugie wydawnictwo Gov't Mule przynosi materiał zarejestrowany na żywo (podczas sylwestrowego występu w nowojorskim Roseland Ballroom, 31 grudnia 1995 roku). Muzycy zapewne chcieli w ten sposób pokazać, że są jednym z tych zespołów, które dopiero podczas koncertów udowadniają, na co naprawdę je stać. Tak, jak The Allman Brothers Band, Cream, czy hendrixowski Band of Gypsys. Zespół wyraźnie próbuje oddać tutaj ducha czasów, gdy podczas występów wszystkie utwory tworzyło się praktycznie na nowo, zmieniając ich aranżacje, strukturę i dodając mnóstwo jamowego luzu. Niestety, nie do końca to wyszło. Tutejsze wersje "Temporary Saint" i "Painted Silver Light" brzmią właściwie identycznie, jak studyjne pierwowzory. W "Mule" zespół z początku też po prostu wiernie odgrywa oryginał, włącznie z solówkami, dopiero w szóstej minucie pojawia się cytat z "Who Do You Love" Bo Diddleya i dodatkowe solo gitarowe. Lepiej wypadają dwie instrumentalne

[Recenzja] The Mothers of Invention - "We're Only in It for the Money" (1968)

[Recenzja] Van der Graaf - "Vital: Live" (1978)

Obraz
"Vital" to pierwsza koncertówka w dorobku grupy Petera Hammilla, a zarazem jedyna zawierająca nagrania z lat 70. (wydawnictw z sesjami radiowymi i podobnych nie liczę). Dla wielu osób z pewnością rozczarowujący jest fakt, że została zarejestrowana już po rozpadzie klasycznego składu. Nowe wcielenie Van der Graaf prezentowało się jednak wyśmienicie podczas koncertów. Na trasę zespół wyruszył w składzie poszerzonym o nowego muzyka - Charlesa Dickiego, grającego na wiolonczeli, elektrycznym pianinie i syntezatorach. Dodatkowo, podczas występów w londyńskim Marquee Club, 15 i 16 stycznia 1978 roku, na scenie pojawił się także David Jackson, a "Vital" jest zapisem drugiego z tych występów. Interesująco wypada repertuar. Oprócz utworów znanych już ze studyjnych albumów zespołu ("Still Life", "Last Frame", "Pioneers over c", obowiązkowego "Killer", oraz połączonych w całość fragmentów "A Plague of Lighthouse Keepers"

[Recenzja] Miles Davis Quintet - "Miles Smiles" (1967)

Obraz
Pod koniec października 1966 roku Drugi Wielki Kwintet Milesa Davisa wszedł do studia, by w ciągu dwóch dni zarejestrować materiał na swój drugi longplay. Rezultat tej sesji, album "Miles Smiles", jest zgodnie uznawany przez krytyków i słuchaczy za jedno z największych osiągnięć Davisa, jak również - wraz z innymi wydawnictwami tego składu - za przełomowe dzieło, będące wzorcem współczesnego jazzu i drogowskazem dla kolejnych pokoleń jazzmanów. Zawarta tutaj muzyka broni się do dziś, brzmiąc tak nowocześnie, na ile to możliwe w jazzie akustycznym. Kwintet kontynuuje tutaj swoje eksperymenty z modalnością, praktycznie całkiem już zrywając z bopowymi schematami. Najlepszym określeniem dla zawartej tutaj muzyki będzie termin jazz awangardowy. Nie znaczy to jednak, że jest to trudna muzyka (choć może taka być dla osób nieosłuchanych z jazzem). Muzycy trzymają się tutaj daleko od popularnego wówczas free jazzu, za którym Miles, delikatnie mówiąc, nie przepadał. Głównym komp

[Recenzja] Grateful Dead - "American Beauty" (1970)

Obraz
. Ocena: /10 Grateful Dead - "American Beauty" (1970) 1. Box of Rain; 2. Friend of the Devil; 3. Sugar Magnolia; 4. Operator; 5. Candyman; 6. Ripple; 7. Brokedown Palace; 8. Till the Morning Comes; 9. Attics of My Life; 10. Truckin' Skład: Jerry Garcia - wokal (2,5-10), gitara, pianino; Bob Weir - gitara, wokal (3,9,10); Phil Lesh - bass, gitara, pianino, wokal (1,9); Ron McKernan - harmonijka, wokal (4,9); Bill Kreutzmann - perkusja; Mickey Hart - instr. perkusyjne Gościnnie: David Nelson - gitara (1); Dave Torbert - bass (1); David Grisman - mandolina (2,6); Howard Wales - instr. klawiszowe (5,7,10); Ned Lagin - pianino (5) Producent: Grateful Dead i Steve Barncard

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Where It All Begins" (1994)

Obraz
The Allman Brothers Band w pierwszej połowie lat 90. wydawał nowe albumy z zadziwiającą, jak na zespół z takim stażem, częstotliwością. Kończący ten okres "Where It All Begins" - trzeci longplay z kolei i, jak się okazało, ostatni na prawie dekadę - zdradza, niestety, pewne ślady zmęczenia. Pomysł na ten materiał jest identyczny, jak w przypadku dwóch poprzednich wydawnictw. Już sam tytuł informuje, że to kolejny album nawiązujący do korzeni grupy. Pod względem kompozytorskim nie jest tak dobrze, jak na poprzednim "Shades of Two Worlds", ale nieco ciekawiej, niż na wcześniejszym "Seven Turns". Na pewno cieszy większa aktywność kompozytorska Gregga Allmana, który tym razem jest współautorem czterech z dziesięciu utworów. Bez wątpienia czterech najlepszych fragmentów tego longplaya. Wrażenie robią przede wszystkim dwa z nich: zadziorny i chwytliwy zarazem "Sailin' 'Cross the Devil's Sea", oraz "Temptation Is a Gun", bar

[Recenzja] The Mothers of Invention - "Absolutely Free" (1967)