Posty

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Aerosol Grey Machine" (1969)

Obraz
Debiuty najważniejszych przedstawicieli rocka progresywnego mają to do siebie, że często mocno odstają od muzyki, z którą poszczególne zespoły są kojarzone. Bardziej dojrzałe albumy, utrzymane już w stylu rozwijanym przez kolejne lata - takie, jak pierwszy King Crimson - należą do zdecydowanej mniejszości. Innym słynnym grupom, by wymienić Pink Floyd, Yes, Genesis czy Jethro Tull, nieco dłużej zajęło wypracowanie rozpoznawalnego stylu. Do tej drugiej grupy należy także Van der Graaf Generator - jeden z najbardziej oryginalnych przedstawicieli proga, który na debiutanckim albumie "The Aerosol Grey Machine" niczym w zasadzie nie różni się od dziesiątek innych trzecioligowych kapel rockowych z tamtych czasów. A tak naprawdę nawet nie jest to album Van der Graaf Generator, choć nazwa ta pojawia się na okładce. Niecodzienna nazwa zespołu - zainspirowana generatorem elektrostatycznym wysokiego napięcia, wynalezionym w 1929 roku przez Roberta J. Van de Graaffa, którego nazwisko niez

[Recenzja] Santana - "Caravanserai" (1972)

Obraz
Po wydaniu trzech albumów - które osiągnęły zarówno komercyjny, jak i artystyczny sukces - klasyczny skład grupy Santana zaczął się sypać. Basista David Brown oraz grający na perkusjonaliach Michael Carabello odeszli jeszcze przed rozpoczęciem nagrań na "Caravanserai". Natomiast już w trakcie prac z zespołem rozstali się śpiewający klawiszowiec Gregg Rolie i gitarzysta Neil Schon, dlatego nie w każdym utworze znalazły się ich partie. Być może nie odpowiadał im wszystkim nowy kierunek, jaki Carlos Santana narzucił pod wpływem ówczesnych dokonań twórców w rodzaju Milesa Davisa czy Weather Report. "Caravanserai" to zwrot w stronę bardziej subtelnego, głównie instrumentalnego grania, bliskiego stylistyki jazz-rocka czy nawet jazz fusion. Wśród licznych gości, którzy z nadwyżką uzupełnili braki kadrowe, znalazł się nawet Lenny White, mający za sobą udział w nagraniu davisowego "Bitches Brew". Większość muzyki zawartej na "Caravanserai" płynie sobi

[Recenzja] Cream - "Farewell Concert" DVD (2001)

Obraz
Niemal dokładnie pięćdziesiąt lat temu, 9 grudnia 1966 roku, ukazał się album "Fresh Cream" - debiut jednej z największych grup w historii rocka, supertria Cream. Tworzyli ją wybitni muzycy, uznawani w tamtym czasie za niedoścignionych wirtuozów swoich instrumentów: basista Jack Bruce, gitarzysta Eric Clapton oraz perkusista Ginger Baker. Wielkość zespołu ujawniała się przede wszystkim podczas koncertów, które cechowała przeogromna dawka energii i porywające, długie improwizacje, oparte na doskonałej interakcji muzyków. Nie było w tamtym czasie rockowego zespołu, którego występy mogłyby przebić brytyjskie trio. Zapisy jego występów do dziś ekscytują. Szkoda tylko, że nagrania zostały rozproszone na kilku różnych wydawnictwach - "Wheels of Fire", "Goodbye", "Live Cream" i "Live Cream II" - z których żadne nie oddaje w pełni tego, jak wyglądały koncerty grupy. Gdyby tak zebrać ich najlepsze fragmenty i wydać razem - byłaby to jedna z

[Recenzja] Gentle Giant - "Acquiring the Taste" (1971)

Obraz
Wielka szkoda, że pod tak paskudną, nieestetyczną i obsceniczną okładką - choć po otwarciu koperty winylowego wydania znacząco zmienia się kontekst - ukryto jedno z najwiekszych dzieł progresywnego rocka. Na "Acquiring the Taste", swoim drugim albumie, muzycy Gentle Giant poczynili ogromny postęp względem eponimicznego debiutu i zaprezentowali w pełni idiomatyczny styl. Najprościej opisać go jako połączenie rocka z muzyką poważną, co jednak wydaje się tyleż trafne, co mylące. Zawarta tu muzyka ma w sumie niewiele wspólnego z tym, co wówczas grali inni giganci proga, w rodzaju King Crimson, Yes, Genesis czy ELP. Zamiast inspiracji barokiem, klasycyzmem i romantyzmem dominują tu wpływy muzyki dawnej, z epoki średniowiecza i renesansu, ale słychać też nawiązania do muzyki współczesnej. Kolejna różnica to forma utworów, trwających nie po kilkanaście, a około pięciu minut, choć pomysłów w nich tyle, że starczyłoby na kilka płyt. Zwraca uwagę bardzo bogate instrumentarium "A

[Recenzja] The Rolling Stones - "Blue & Lonesome" (2016)

Obraz
Premiera nowego albumu tak zasłużonej grupy, jak The Rolling Stones, to wielkie muzyczne wydarzenie. Zwłaszcza, że od opublikowania poprzedniego długogrającego wydawnictwa grupy minęło już jedenaście lat. "Blue & Lonesome" nie przynosi jednak wyczekiwanego od dawna premierowego materiału. To zbiór bluesowych i rhythm'n'bluesowych standardów. Zespół niejako zatacza pełne koło, gdyż w początkach swojej działalności też grał głównie - choć przecież nie tylko - przeróbki cudzych kompozycji. Sama płyta powstała nieco przypadkiem, w przerwie od nagrywania własnego materiału. W ciągu trzech dni Mick Jagger, Keith Richard, Charlie Watts i Ronnie Wood - wsparci przez swoich stałych współpracowników oraz zaprzyjaźnionych muzyków, Erica Claptona i Jima Keltnera - spontanicznie zarejestrowali te dwanaście kawałków. Nad całą płytą unosi się taka swobodna atmosfera nieplanowanej sesji. I zapewne właśnie dlatego słuchanie tego materiału dostarcza mi znacznie więcej przyjemn

[Recenzja] Soft Machine - "Third" (1970)

Obraz
Aż trudno uwierzyć, jak bardzo zmieniła się muzyka Soft Machine (już bez przedrostka "the") na przestrzeni dwóch lat poprzedzających wydanie albumu "Third". Wydaje się niemal nieprawdopodobne, że to ten sam zespół, który na debiutanckim "The Soft Machine" proponował dość zwyczajne, melodyjne piosenki w klimatach psychodelicznego rocka. Nawet zdecydowanie już jazz-rockowy "Volume Two" okazał się jedynie nieśmiałą zapowiedzią trzeciego wydawnictwa Brytyjczyków. Tym razem zespół jeszcze bardziej oddala się od swoich rockowych korzeni, zbliżając natomiast do stylistyki fusion z okolic albumu "Emergency!" The Tony Williams' Lifetime czy ówczesnych koncertów Milesa Davisa. Co ciekawe, zespół w tamtym czasie przeszedł do wytwórni CBS Records, brytyjskiego oddziału Columbii, która wydawała też płyty Davisa. Zmiana wydawcy była wynikiem nieprzedłużenia kontraktu przez Probe po kompletnej klapie komercyjnej "Volume Two". Niestety,

[Recenzja] Pink Floyd - "The Early Years 1967-1972: Cre/ation" (2016)

Obraz
Najnowsza kompilacja Pink Floyd nie jest kolejnym niepotrzebnym zbiorem najsłynniejszych nagrań. To wybór materiału z wydanego równolegle boksu "The Early Years 1965-1972". Fajnie, że w końcu postanowiono przypomnieć ten wczesny okres, jeszcze sprzed ogromnego sukcesu "The Dark Side of the Moon", kiedy grupa robiła najbardziej kreatywne rzeczy. Boks zawiera głownie nagrania spoza albumów studyjnych, w większości wydane oficjalnie po raz pierwszy. Niestety, ma też wady. Przede wszystkim jest bardzo obszernym wydawnictwem, obejmującym ponad trzydzieści płyt, zarówno kompaktowych, jak i DVD oraz Blu-ray. Problem w tym, że na tych ostatnich zdublowano dokładnie ten sam materiał, przez co trzeba zapłacić dwa razy za to samo. Kupujący powinni mieć wybór, czy chcą wersję z płytami DVD, czy Blu-ray. Tymczasem wszystko wrzucono do jednego boksu, a jego cena jest w rezultacie absurdalnie wysoka. Znacznie tańszym wydawnictwem jest natomiast opublikowany równolegle "The Ea

[Recenzja] Nucleus - "Elastic Rock" (1970)

Obraz
Złośliwie można by powiedzieć, że grupa Nucleus była przechowalnią dla przyszłych muzyków Soft Machine. Gdy w latach 70. z tego drugiego zespołu odchodzili kolejni muzycy, braki kadrowe uzupełniano byłymi instrumentalistami pierwszego, jak perkusista John Marshall, grający na dęciakach i klawiszach Karl Jenkins, basista Roy Babbington czy gitarzysta Allan Holdsworth. Nucleus ma jednak miejsce w historii muzyki z innego powodu - to jedna z pierwszych grup jazz-rockowych, którym udało się przekonująco połączyć oba te gatunki. Powstała z inicjatywy Iana Carra, doświadczonego trębacza jazzowego, a w późniejszych latach dziennikarza muzycznego i biografa Milesa Davisa. Po blisko dekadzie wykonywania muzyki o stricte jazzowym charakterze, coraz bardziej znużony jej ograniczającą konwencją, postanowił stworzyć coś nowego. Zebrał więc wokół siebie kilku utalentowanych muzyków o równie otwartych umysłach, z którymi mógł zrealizować swój zamysł. W oryginalnym składzie Nucleus obok Carra znal