[Recenzja] The Rolling Stones - "Emotional Resque" (1980)
Podczas rozciągającej się na przestrzeni dziewięciu miesięcy sesji nagraniowej Stonesi znów świetnie się ze sobą bawili. Efektem było powstanie znacznie większej ilości materiału, niż mieścił standardowy longplay. Szkoda jedynie, że muzycy tylko się bawili, zamiast naprawdę przyłożyć do pracy. Pomimo sporej selekcji materiału - ostatecznie na płytę trafiło niewiele ponad czterdzieści minut muzyki - powstało najbardziej niecharakterystyczne wydawnictwo zespołu w jego dotychczasowej karierze. Co z tego, że sporo tu energii, odczuwalnej radości z grania i różnych inspiracji - od zawsze obecnych w twórczości grupy bluesa ("Down in the Hole") i rock'n'rolla (np. "Summer Romance"), po disco ("Dance (Pt. 1)", tytułowy "Emotional Resque") czy reggae ("Send It to Me") - skoro same kompozycje są zupełnie nijakie, nieciekawe, strasznie sztampowe. Tak mógłby grać jakikolwiek zespół, ale od takiej marki, jak The Rolling Stones, oczekiwać