Posty

[Recenzja] Billy Cobham - "A Funky Thide of Sings" (1975)

Obraz
Solową twórczość Billy'ego Cobhama łatwo podsumować jako komercyjną mieszankę jazzu, funku i rocka. Jednak na poszczególnych albumach style te nie występują w identycznych proporcjach. Na debiutanckim "Spectrum" jest zdecydowanie najwięcej rockowego czadu, "Crosswinds" silniej czerpie z jazzowego doświadczenia grających na nim muzyków, a "A Funky Thide of Sings" idzie w zdecydowanie funkowym kierunku. Pierwszych sześć utworów to muzyka o ewidentnie tanecznym charakterze, oparta na fantastycznie bujającej grze sekcji rytmicznej złożonej z Cobhama i basisty Alexa Blake'a. Towarzyszą im odpowiednie do takiej stylistyki partie klawiszowca Milcho Levieva oraz rozbudowanej sekcji dętej, złożonej z Michaela i Randy'ego Breckera, Glenn Ferris, a także - w utworach "Panhandler" i "A Funky Thide of Sings" - Larry'ego Schneidera, Walta Fowlera i Toma Malone'a. Istotną rolę pełnią też gitarowe solówki Johna Scofielda, w któr

[Recenzja] Rory Gallagher - "Notes from San Francisco" (2011)

Obraz
Pod koniec 1977 roku Rory Gallagher udał się do San Francisco, by zarejestrować nowy album pod okiem producenta Elliota Mazera, znanego ze współpracy m.in. z Neilem Youngiem, Bobem Dylanem i Janis Joplin. Gitarzyście towarzyszyli jego ówcześni współpracownicy, Gerry McAvoy, Lou Martin i Rod de'Ath, z którymi nagrał takie płyty, jak "Tattoo", "Calling Card" czy koncertowy "Irish Tour '74". Irlandczyk nie był jednak zadowolony z powstającego materiału. Przede wszystkim nie odpowiadały mu pomysły Mazera na brzmienie i aranżacje. Ostatecznie zdecydował się wstrzymać publikację wydawnictwa o planowym tytule "Torch". Rok później część utworów z tamtej sesji została zarejestrowana na nowo, już bez udziału nie tylko Mazera, ale także Martina i de'Atha. Efektem tego drugiego podejścia jest album "Photo-Finish", wydany w 1978 roku. Niemal dwadzieścia lat później, tuż przed swoją śmiercią, Rory wyraził zgodę na wydanie materiału z

[Recenzja] Slayer - "Repentless" (2015)

Obraz
Jedenasty studyjny album grupy Slayer, następca wydanego sześć lat temu "World Painted Blood", miał ukazać się już w 2012 roku. W międzyczasie pojawiło się sporo przeszkód. Najpierw choroba gitarzysty i głównego kompozytora Jeffa Hannemana, która pośrednio doprowadziła do jego śmierci w maju 2013 roku. W międzyczasie doszło też do konfliktu na prawnym tle z perkusistą Dave'em Lombardo. Tym samym w zespole pozostało tylko dwóch oryginalnych członków: śpiewający basista Tom Araya oraz gitarzysta Kerry King. Miejsce Hannemana na koncertach początkowo zajął Pat O'Brien (Cannibal Corpse, ex-Nevermore), a następnie Gary Holt (Exodus), który z czasem zyskał status oficjalnego członka. W przypadku stanowiska perkusisty postawiono na sprawdzonych muzyków: najpierw zaangażowano Johna Dette'a, który występował już z grupą przez kilka miesięcy na przełomie lat 1996/97, a następnie Paula Bostapha, który był członkiem zespołu w latach 1992-2001 (z krótką przerwą, gdy zastę

[Recenzja] Billy Cobham - "Crosswinds" (1974)

Obraz
Drugi solowy album Billy'ego Cobhama został nagrany w podobnie gwiazdorskiej obsadzie, jak nagrany i wydany rok wcześniej solowy debiut perkusisty, "Spectrum". Co prawda, tym razem zabrakło w składzie Rona Cartera, Jana Hammera oraz Tommy'ego Bolina, który przyjął propozycję grania w Deep Purple. Pojawili się natomiast tacy muzycy, jak gitarzysta John Abercrombie, klawiszowiec George Duke, a także sekcja dęta składająca się z Garnetta Browna i braci Michaela i Randy'ego Breckerów. Nie będę wymieniać ich poszczególnych osiągnięć, ponieważ zajęłoby to zdecydowanie zbyt wiele miejsca. Wystarczy wspomnieć, że są to rozpoznawalne nazwiska w świecie jazzu. Większość z nich brała też udział w nagrywaniu różnych rockowych albumów. Elementy rockowe, a zwłaszcza funkowe są na "Crosswinds" wciąż obecne. To muzyka bardzo mocno wpisująca się w jazzowy mainstream połowy lat 70., a więc lekka i prosta, skupiająca się przede wszystkim na rozrywkowych walorach. Jedn

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Enlightened Rogues" (1979)

Obraz
Muzycy The Allman Brothers Band coraz bardziej mieli dość wspólnego grania. W 1976 roku doszło do nieukojonego rozpadu zespołu. Gregg Allman rozpoczął działalność pod szyldem The Gregg Allman Band, Dickey Betts stworzył grupę Great Southern, a Chuck Leavell, Lamar Williams i Jai Johanny Johanson połączyli siły pod szyldem Sea Level. Przerwa od współpracy dobrze im wszystkim zrobiła, bo dawne urazy szybko odeszły w niepamięć. Już dwa lata później podczas kilku występów Great Southern na scenie pojawili się Allman, Johanson oraz nie mający żadnego zajęcia Butch Trucks. Od tego był już tylko krok do reaktywacji The Allman Brothers Band. Jedynie Leavell i Williams nie byli zainteresowani powrotem. Ich miejsca zajęli więc dwaj członkowie grupy Bettsa: gitarzysta Dan Toler i basista David Goldflies. Sekstet wkrótce rozpoczął pracę nad nowym materiałem, angażując do współpracy producenta Toma Dowda, z którym nagrali swoje klasyczne albumy "Idlewild South", "At Fillmore Ea

[Recenzja] Rory Gallagher - "Live at Montreux" (2006)

Obraz
Rory Gallagher podczas swojej kariery wielokrotnie gościł na szwajcarskim Montreux Jazz Festival. Po raz pierwszy pojawił się tam już w 1970 roku, jeszcze jako członek tria Taste (występ ten utrwalono na wydanym rok później albumie "Live Taste"). Zespół rozpadł się niedługo później, ale Rory jeszcze pięciokrotnie wystąpił na festiwalu, już pod własnym nazwiskiem. Opublikowany w 2006 roku album "Live at Montreux" to właśnie kompilacja fragmentów tych solowych występów. Oryginalnie wydano go w trzech formatach: podwójny album winylowy, pojedynczy kompakt oraz znacznie bogatszy repertuarowo zestaw dwóch płyt DVD. Dwie ostatnie wersje zostały w 2013 roku skompilowane w jedno wydawnictwo. Właśnie taką wersję "Live at Montreux" posiadam i to ona będzie przedmiotem tej recenzji. Płyta CD - podobnie jak wersja winylowa - przynosi wybór zaledwie dwunastu nagrań, dokonanych podczas czterech pierwszych występów, odbywających się kolejno w latach 1975, 1977, 19

[Recenzja] Iron Maiden - "The Book of Souls" (2015)

Obraz
Szesnasty studyjny album Iron Maiden to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana premiera tego roku. Od wydania poprzedniego w dyskografii "The Final Frontier" minęło już pięć lat, co oznacza najdłuższą przerwę w historii zespołu. Zapowiedzi nowego wydawnictwa mogły budzić obawy. Szczególnie, gdy ogłoszono, że będzie to najdłuższy z dotychczasowych longplayów, o czasie trwania przekraczającym półtora godziny, choć na trackliście widnieje tylko jedenaście tytułów. Oznacza to kontynuację kierunku obranego na "Brave New World", gdy utwory zespołu zaczęły być coraz dłuższe, a niekoniecznie bogatsze w treść. Ten pseudo-progresywny styl już od dawna wydaje się mocno wyeksploatowany. O ile jeszcze "Brave New World" zawiera w większości udany materiał - choć już tam niekorzystnie wypadają proporcje między krótszymi i dłuższymi kawałkami - tak na kolejnych "Dance of Death", "A Matter of Life and Death" i "The Final Frontier" wyróżnia